Co się stało - myślę - Co ja robię w szpitalu? Staram się otworzyć oczy, wymaga to dużo wysiłku, ale w końcu mi się udaje. Widzę piątkę moich braci i, Isabel West? Bardzo mnie to zdziwiło, co ona tu robi? Kiedy spostrzegam, że mój ulubiony brat się na mnie patrzy, mówię:
- Will.
- Hailie! - woła i odwraca się w moją stronę.
Podchodzi do łóżka i się do mnie przytula. Wtulam się w niego. Nagle czuję wielką senność, mam ochotę jak najszybciej wpaść w objęcia Morfeusza.
- Spać - mruczę pod nosem.
Sama nie wiem dlaczego coś takiego czułam, nie przejmuję się już niczym, po prostu odpłynęłam.
. . .
Śniło mi się, że nie przeżyłam, że moi bracia po kolei stracili życie, najpierw Shane został zastrzelony, potem Tony zginął, bo wdał się w bójkę, następnie zginął Dylan spadając z klifu, Will stracił życie, ponieważ popełnił samobójstwo, a Vincenta zabiła Grace. Ostatnia śmierć najbardziej mnie przeraziła. Nie miałam pojęcia dlaczego to mi się przyśniło, prawdopodobnie moja podświadomość chciała mi przekazać, iż jakbym zginęła nie wyszło by to na dobre.
Zastanawiałam się ile dni spałam, ile mnie operowano i co robiła tutaj Isabel West.
Chciałam się znowu obudzić, przywitać ich wszystkich i powiedzieć, że nic mi nie jest. Z całej siły starałam się otworzyć oczy. Udało mi się, powoli uniosłam powieki, wokół mnie było ciemno. Ostatnim razem kiedy się obudziłam, było jasno, pomimo zasłoniętych firanek, a teraz cały pokój spowijała ciemność. Nie widziałam kto był przy mnie, jednak czułam na ramionach ciężar czyjejś dłoni. Starałam się coś powiedzieć, miałam zbyt suche gardło.
- Hmhbj - zdołałam wydusić.
Zwróciło to uwagę trzech osób znajdujących się w pokoju. Dwójka od razu do mnie podeszła, a trzecia osoba poszła włączyć światło. Podeszli do mnie Will i Vincent, a moja terapeutka włączyła światło. Nie, w pokoju było więcej osób niż troje, zobaczyłam Dylana i bliźniaków, spokojnie śpiących opartych o ścianę. To był taki słodki widok.
- Wszystko dobrze Hailie? - pyta Will.
Nie mogę odpowiedzieć, bo za bardzo boli mnie gardło. Nagle czuję pulsujący ból w żołądku. Staram się coś powiedzieć, jednak zbyt mnie boli, teraz i w gardle, i w brzuchu. Czuję, jak po moich policzkach spływają łzy.
- Co się dzieje?! - pyta naprawdę zaniepokojony Will.
- Coś ją boli, nie wiem - mówi, spanikowany mój najmilszy brat.
- Wezwijcie pielęgniarkę - woła Isabel West, zapomniałam, o tym, że tu jest.
Wydaję chrapliwy dźwięk byleby zawiadomić ich o moim bólu. Moje rodzeństwo mówi coś jeszcze, chyba obudzili świętą trójcę. Sama nie wiem, zbyt boli by się nad tym zastanawiać.
Po chwili do pokoju wchodzi pielęgniarka, zastaje tam mnie, kwilącą z bólu. Szybko podaje mi jakiś zastrzyk, chyba lek znieczulający. Chwilę później przestaję czuć ból, i jak najprędzej zasypiam.
. . .
( Kilka tygodni później)
Jestem już w miarę przyzwyczajona do obecności Isabel West. Moja psycholożka, jest bardzo miłą i empatyczną osobą, dzięki niej lepiej przez ten okres przechodzę. Mamy sesje codziennie. Wydaje mi się też, że Isabel zamieszkała w naszej rezydencji w Pensylwanii. Podczas mojego pobytu w szpitalu odwiedziło mnie kilka osób np. Maya, Monty i Flynn, z którymi zapoznałam moją psycholożkę. Żywiłam coraz większą sympatię do Isabel i bardzo ją polubiłam. Nauczyła mnie grać w różne gry fabularne i poleciła dużo ciekawych książek. Myślę, że moi bracia także ja polubili. Zauważyłam jak żartowała z Dylanem, grała zresztą w te same gry co ze mną, z Willem i Shanem. Raz widziałam jak cicho rozmawiała z Vincentem, była to tylko pogawędka. Myślę, że wszystko będzie dobrze. Przynajmniej na razie.
Notka
Cześć! Rozdział trochę dziwny, ale mam nadzieję fajny:)
(Muszę was przeprosić, nie mogłam znaleźć synonimu do słowa ból) :D
CZYTASZ
Zakazany owoc - Vincent Monet
Teen FictionIsabel West jest zwyczajną psychoterapeutką, pracującą w zwyczajnym szpitalu, aż pewnego dnia wpada na młodą Monet. Dziewczynie udaje się jakoś opanować atak histerii Hailie. Zaintrygowany Vincent zatrudnia Isabel jako terapeutkę swojej siostry. Sa...