- Dzień dobry państwu! – Canaris przywitał nas, rozkładając szeroko ramiona.
Ubrany był w jasny, beżowy garnitur z dwurzędową marynarką, pod szyją miał zawiązany granatowy krawat, a na siebie narzucony elegancki, również granatowy trencz. Wyglądał bardzo zwyczajnie, jednak miałam wrażenie, że był dziwnie pobudzony, a to mi się bardzo nie podobało, bo zupełnie nie leżało w jego naturze. Admirał należał do najspokojniejszych i najbardziej zachowawczych ludzi jakich znałam.
- Cześć Wilhelm – przywitałam się z moim przyjacielem serdecznie, ale z rezerwą, bo coś mi w tym wszystkim nie pasowało.
- Dzień dobry panie admirale – powiedział Donhoff, przyglądając się nam ciekawsko.
- Zapraszam do wozu – powiedział i udał się do samochodu, a ja i Donhoff poszliśmy za nim i zajęliśmy miejsca na tylnej kanapie.
- Jak tam w Krakowie? – zagadnął Canaris.
- Źle – zapewnił go Donhoff, na co admirał się zaśmiał, zupełnie jakby wziął prawdziwe słowa mojego przyjaciela jako żart.
- Pan pewnie jak zwykle przesadza, panie Donhoff. Katrin, musisz wiedzieć, że nasz przyjaciel należy do pesymistów, których w gruncie rzeczy cenne uwagi, biorą jako uwagi rozkładowe.
- W takim miejscu nie może być dobrze, prawda Kathy? – Dietmar zwrócił się do mnie.
- Zgadza się, ja nic więcej ponad to co mam, nie oczekiwałam.
- To dobrze, najlepiej wyzbyć się wszystkich oczekiwań na początku, to potem się nie ma rozczarowań – powiedział admirał – zapraszam do wozu. Obiad macie państwo zapewniony.
- Ty gotowałeś? – zapytałam.
- Niestety nie tym razem. Za to załatwiłem nam zaciszny stolik w Horcherze.
- Ktoś jeszcze będzie poza naszą trójką?
- Naturalnie Oster – powiedział Canaris, na co Donhoff przewrócił oczami – a także szef FHO.
- Czyli towarzystwo kameralne – stwierdził Dietmar, na co admirał przytaknął.
- Może dołączy do nas jeszcze von Bentingen oraz radca Dohnayi. Zna ich pan? – zapytał admirał Canaris Donhoffa.
- Nie miałem okazji – odparł major chłodno.
- Nic nie tracisz – rzuciłam pod nosem, a mój znajomy uśmiechnął.
- Czego będzie dotyczyć spotkanie? – kontynuowałam rozmowę. Chciałam bowiem dowiedzieć się możliwie dużo zanim wejdę do tego gniazda żmij z przepysznym jedzonkiem.
- Sytuacji sił bezpieczeństwa w Generalnym Gubernatorstwie – odparł Canaris spokojnie.
- W takim razie, skoro sprawa dotyczy GG, to czy nie powinien być z nami pułkownik Ulrich? – zapytałam.
Wiedziałam, że temat tego człowieka widmo jest dla Canarisa bardzo niewygodny, wiedziałam też, że przywołując go, naruszam pewien specyficzny rodzaj tabu, którego, jak głosiły niepisane czy zapisane zasady, nie powinno się naruszać.
- Powinien – przyznał Canaris.
- Dlaczego w takim razie go nie ma?
- Miał swoje sprawy, którymi musiał się zająć na miejscu, że się tak wyrażę. Mam nadzieję, że to wystarczy.
- Nie, ale uznajmy, że jesteśmy z tym w porządku – rzucił Donhoff i puścił mi oczko.
- Czyli państwo nie są – zauważył admirał.
CZYTASZ
𝐖𝐨𝐥𝐚 𝐳𝐞 𝐬𝐭𝐚𝐥𝐢
Historical FictionDwudziesty drugi utwór w serii Zaginione wspomnienia [patrząc według chronologii wydarzeń] i bezpośrednia kontynuacja "Serca z żelaza" "I chociaż historia nie zatacza koła, to czasem może się powtórzyć, a my nawet sobie z tego nie zdamy sprawy" Woj...