7.„Ciemność"

171 4 0
                                    

-Chce z tobą jechać Julie - nie był to głos Dylana . Szybko zahamowałam i spojrzałam w prawo

Nie był to Dylan

Też nie był to Alex

Nie był to Quick Jay

Był to chłopak z mojego snu .Dwayne . Tak przedstawił mi się w śnie . Co on zrobił z Dylanem ? Oto być pytanie ?

- Nie przeszkadzam ? - moje oczy teraz wyglądały jak te Dylana na parkingu z szkoły . Nic nie odpowiedziałam . Zjechałam na pobocze , otworzyłam drzwi auta i wysiadłam . Miałam ochotę podpalić samochód gdy on jeszcze tam siedział . Wreszcie odważyłam się do niego odezwać .

- Czego chcesz ode mnie ?- zapytałam ze spokojem , chociaż ja w środku wybuchała złością - i gdzie jest Dylan ? - wysiadł z samochodu

- Dylan jest gdzieś na chodniku wywaliłem go - wziął lekki wdech - a ja ? Widziałem cię nie raz w tym lambo , oraz u pana szynszyla w..

- SZYNSZYLA?! - przerwałam mu i zaczęłam się śmiać najgłośniej jak kiedykolwiek się śmiałam - przepraszam - powiedziałam gdy się uspokoiłam - kontynuuj

- wiec postanowiłem że trzeba porozmawiać - skończył . A ja znów zaczęłam się śmiać myśląc o jego przezwisku na szefa .

- No a po co chcesz rozmawiać Dwayne ? - zdziwił się że znam jego imię . Czyli sen się nie mylił .

- skąd znasz moje imię ? - zadał pytanie zirytowany .

- A tak sobie zgadłam - uśmiechnęłam się lekko i jak się pojawił mój uśmiech to tak znikł . W nasza stronę szedł Dylan - Podaj numer to się kiedyś zgadamy

- Już ? 289 194 929- zapisałam go jako „pan włamywacz (Dwayne )"

- A teraz spadaj muszę sobie coś wyjaśnić z kimś - jak powiedziałam tak zrobił poszedł za róg drogi - DYLAN ! Ja tak cię przepraszam ! Nie wiem kto to był ! On po prostu był jakiś naćpany czy zjarany nie wiem . Wystraszyłam się go wiec wyszłam z samochodu .

- Ej już jest okej . Jak go nie znałaś to okej . Tylko na następny raz zamykaj auto proszę - No właśnie auto

- To gdzie cię podwieźć ? - zapytałam jak już wspomniał o samochodzie

- Wszędzie tylko nie do domu - dziwne . Zazwyczaj każdy chce do domu wrócić . Chwyciłam za telefon minęła godzina od tego gdy napisał do mnie Pan S .

Julie
Nie dam rady przyjechać . Przyjadę jutro lub wieczorem jak wolisz .

Pan S
Wieczorem będą po ciebie moi ludzie

Okej . Tego się nie spodziewałam że jego ludzie przyjadą po mnie . No cóż życie . Będę czuć się jak prezydent .

- wsiadaj - wskazałam palcem na auto

***

- to gdzie chcesz jechać ? - wyjechałam po za miasto jakieś dwie godziny temu . Przez te dwie godziny prowadziliśmy luźne rozmowy . Ten sketerek którego nie lubiłam , okazał się fajnym Dylanem.

- Może idźmy tu na plaże ? - wskazał placem plaże na której były z trzy osoby

- Okej ale daj mi swoją deskorolkę - wrzuciłam migacz i skręciłam po mino tego że światło było czerwone . Zaparkowałam na parkingu i wyszłam . Wzięłam deskorolkę od chłopaka i porobiłam  kilka trików, pojeździłam i poskakałam .

- gdzie ty się tego nauczyłaś ? - po słuchaniu dłużej jego głosu stawał się coraz piękniejszy niż jak go pierwszy raz widziałam i słyszałam .

-Jeździłam cztery lata - westchnęłam - to był mój jedyny transport - nasze spojrzenia się skrzyżowały . Widziałam w jego oczach pewien blask , nie wiedziałam jaki , ale był piękny . Jego oczy . Odwróciłam się w kierunku plaży , piasek i woda , były to tylko dwa elementy a było to takie piękne - bierzesz ją ze sobą czy odłożyć do auta - zapytałam chwytając za deskorolkę .

- możemy odłożyć - uśmiechnął się - masz jakiś koc ? - kiwnęłam głowa na tak . Podeszłam do auta i schowałam deskorolkę a za razem wyciągnęłam koc -ładnie tu co nie ?

- Tak , jest tu przepięknie . Nigdy wcześniej nie widziałam nic piękniejszego - przerwałam myśląc jak uzbierać odpowiednie słowa -

- nie wiedziałem że nigdy cię tu nie było - powiedział po moich słowach .

- Nie bylo mnie tu fakt - spojrzałam kątem oka na chłopaka idąc po plaży . Ten z zaciekawieniem czekał na wyjaśnienia -

- Szesnastoletnia Julie która nigdy nie była na płazy - powiedział śmiejąc się pod nosem .

Rozłożyłam koc i usiadłam . Nie było słońca , były ciemne chmury . Nie ma co się dziwić jak już było po dwudziestej trzydzieści .

Dylan musiał wracać coś po pierwszej w nocy , ale ten wieczór był super . Śmialiśmy się , poznaliśmy się lepiej . Ja zostałam i siedziałam na kocu wpatrując się w morze . Było piękne ale i smutne . Woda zlewała się z ciemnym niebiem , a piasek był bardzo widoczny  . Chcąc wyciągnąć słuchawki , usłyszałam auto . Jechało po plaży w moją stronę . Pan S ? Tak ewidentnie on .

- Czego twa dusza pragnie ode mnie ? - zapytałam wskakując do auta .

- Musimy porozmawiać - powiedział stanowczo Szynszyl . Zacznę go nazywać jak Dywane . Fajne przezwisko jednak . Auto ruszyło jednak daleko nie pojechaliśmy , stanął pod jakąś villą .

- Mamy następna akcje ? - zapytałam rozglądając się przez okno

- Nie - odwróciłam głowę w jego kierunku . Miał ciągle na sobie tą zasraną zbroje - Tabletki pomogły ? - zapytał.

- Tak - przypomniała mi się sytuacja z snu. Ciarki przeszły mi przez kręgosłup - tylko po to mnie chciałeś ? - nie chce mi się tu siedzieć.

- Nie , pytam przy okazji - chwila ciszy - Mamy dla ciebie zbroje . Pracujesz już tak długo żeby się rozmyśliła czy chcesz ja złożyć czy nie . - przewróciłam oczami - to tyle - wysiadłam i pokierowałam się w stronę głównej drogi .

- Tylko to ? Jezus mógł napisać -wyszeptałam  sobie pod nosem wchodząc po schodach - gdzie moje auto ? - zadałam sobie pytanie . Odjechaliśmy tak daleko , że nie chciało mi się szukać auta . Zeszłam z powrotem po schodach i usiadłam na piasku.  Założyłam słuchawki , wstałam i podeszłam bliżej wody .

————————––——————————————

Hejcia ! Pisze to nad hiszpańskim morzem wiec jest tu lekkie nawiązanie do wody 🌊

Miłego ranka/dnia/wieczoru/nocy💙

M.💜

„Dzieli nas krew"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz