14.„O mało nie zginełam"

100 5 2
                                    

- Julie słuchaj - powiedział poważnie Dwayne - Po pierwsze , co to za fryzura - dotknął tych włosów - A po drugie jest to przeciwna organizacja S . Chce ona wyeliminować wszystkich jego ludzi , w tym na pewno mnie .

- czzyliiii mam rozumieć że dziś dzień zabaw ? - wyszczerzyłam się w jego stronę

- Mówiłem że branie następnego dziecka do grupy to bardzo zły pomysł - odezwał się siedzący z boku Quick

- Kto był pierwszym dzieckiem ? - Aaron doskonale wiedział że chodzi o niego

- Twoja mama - powiedział chłopak po mojej lewej , nie znałam jeszcze jego imienia .

- Dobra spokój , ona wie że może tu stracić życie nawet - nikt tu jeszcze nie wiedział że o mało tak nie było - dobra idźcie do aut ja pojadę z nią - tak jak powiedział zrobili każdy poszedł do auta i odjechał , on dalej stał - pamiętasz coś może z wieku 12-15 ?? - zapytał gdy odeszli . Głośno wypuściłem powietrze , szczerze pamiętałam tylko jak uczyłam się jeździć na deskorolce i jak poznałam S ....

- Emm ... No wiesz trudna sprawa , pamietam tylko jak poznałam S i jak kończyłam uczyć się na deskorolce ... - spojrzałam w dal , poczułam lekki powiew zimna .

- Dobra zbieramy się - powiedział po chwili ciszy . Ruszył do swojego Nissana , ja ruszyłam się dopiero po kilku sekundach .

Przez całą drogę myślałam czemu nie pamietam tamtych rzeczy , tak grzebałam mocno w wspomnieniach że głowa mnie rozbolała . Byłam strasznie rozkojarzona .

- JULIE ! - krzyknął na mnie Quick - wołam ci chyba już z piętnasty raz ! - powiedział niższym tonem

- Już już - kucnęłam pod krzakiem i czekałam aż pierwsze auto podjedzie .

Plan był taki że ja i Aaron wyskakujmy na pierwsze auto , jak iż powinien być odstęp od nich i powinny być ich cztery Dwayne i Quick biorą czwartego i trzeciego a ten tajemniczy chłopak bierze drugiego . Byliśmy w jakimś lasku , były tu jakieś ruiny . Podobno miała tu nastąpić jakaś wymiana . Pierwsze auto nadjechało , stanęło i dopiero kiedy drzwi się otworzyły wychyliliśmy się zza krzaka i oddaliśmy kilka strzałów , trzech zamaskowanych ludzi opadło na ziemie . Szybko podbiegłam do nich , schowałam ich do auta i wzięłam radio od jednego , tak jak przybiegłam tak szybko odbiegłam . Następna część palnu wyglądała tak że my dwoje najmłodszych mieliśmy iść na tę dziwną polną dróżkę i gdy już czwarte auto przejedzie a pojawi się piąte to trzeba je wystrzelać . Nie spieszyło nam się więc kucając przeszliśmy na spokojnie te kilka metrów .

Drugie auto przejechało...

Trzecie...

Czwarte....

Weszliśmy na drogę z karabinem w rękach . Mieliśmy 99,99% pewności że żadne auto za nimi nie pojedzie , a jednak . Kierowca i pasażerowie zauważyli nas i zaczęły się strzały , nie pamietam już nic oprócz okropnego bólu na lewym ramieniu . Poczułam wtedy choćby coś mi pękło lub nawet przeszło , nic nie widziałam , nic nie słyszałam i nic nie czułam . A co jeśli ja już odeszłam ?



Przed moimi oczami pojawił się obraz moich rodziców , osoba której oczami widziałam trzymała dwie zabawki w rączkach , mężczyzna wstał i zaczął krzyczeć „Mogliśmy go nie wyrzucać ! Teraz ta bezużyteczna Julie została , go bynajmniej moglibyśmy wysłać do wojska , czy na prawo ! A ona ?!" Kobieta się skrzywiła słysząc te słowa „Kochanie , on miał wtedy dziewięć lat , a my nie chcieliśmy mieć dwóch dzieci . Nawet twoi rodzice go nie chcieli" Mężczyzna odwrócił się gwałtownie w stronę małej mnie , wyrzucił moje zabawki i uderzył mnie w policzek z otwartej dłoni .

I na tym się skończyło , później widziałam tylko czerń .

Aaron's pov:

Po zabiciu trzech osób z samochodu zobaczyłem ze Julie leży na ziemi , miała postarzał w lewym ramieniu . Nie wiedziałem co zrobić , wziąłem ją na ręce i pobiegłem z nią w stronę chłopaków .

- Dwayne  ! - krzyknąłem kładąc ją na ziemie . Zacząłem robić sztuczne oddychanie - DWAYNE ! - zawołałem głośniej .- DWAYNE !! - zwołałem najgłośniej jak umiałem . Przyszedł w dość wolnym tempie , przyspieszył go dopiero jak zobaczył nią na ziemi .

- Postrzelona ? - kiwnąłem głową . Trzymając telefon przy uchu podszedł - lekarz będzie w bazie , musimy ją tak zawieść , i najwidoczniej trzeba jej dać...

- nanotechnologie .... - dokończyłem za niego , nanotechnologia wzmacnia organizm , jest się silniejszym i nie traci się przytomności po jednym strzale , ale ma bardzo duże minusy , przez najbliższe trzy dni nie będzie na tym świecie  tylko będzie ona wyglądać choćby by miała autyzm . Jej pamięć albo może się stracić lub zostać , a jeżeli jej organizm źle to przyjmnie ... może umrzeć .

- Chodź - wziąłem ją na ręce i zaniosłem do najbliższego auta .

- Czemu nam nie powiedziała , że tak reaguje na postrzały ? - zapytał

- Może nie wiedziała ?

Nie jechaliśmy tak długo , zajęło nam to z 10 minut . Ciagle byłem z tyłu i trzymałem ją za tę chłodną rękę . A Dwayne rozmawiał z kimś kogo nawet ja nie znam , w lewej ręce miał walizkę najprawdopodobniej z nanotechnologią .

To może się źle zakończyć ...

No siemanko !
Mam strasznie dużo pomysłów na tę książkę ale przeszkadza mi szkoła . Pisze wtedy kiedy mam czas i nie jestem zmęczona , mam też dużo nauki , treningów i za niedługo zawody . Za tydzień jade na weekend więc pewnie napisze coś w zapasie .

Rozdziały będą wpadać gdy będę je mieć ! A jak nie wpadnie w jeden miesiąc to będzie źle więc po trzech tygodniach najlepiej mnie będzie upomnieć

Pozdrawiam !🩵

M.🩷

„Dzieli nas krew"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz