29

17 1 0
                                    

Następnego dnia obudzili się 'trochę' wcześniej niż w dni, w które mieli jakieś misje do wykonania czyli o 6:30. Leżeli w ciszy ciesząc się swoją obecnością koło 5 minut, a po tym czasie poderwali się z łóżka i wykonali wszystkie poranne czynności takie jak: ubranie się oraz zmycie z siebie potu po nocy. Gdy już je zrobili poszli do kuchni w celu zjedzenia jakiegoś szybkiego śniadania, więc przygotowali najprostsze i najszybsze kanapki. Po zjedzeniu tego jakże wykwintnego dania, ruszyli w kierunku sypialni, w której mieli cały swój życiowy dobytek, a następnie zaczęli go pakować do dużej ilości zwoi, które zapieczętowali go w nadgarstkach. Najwięcej oczywiście miał nasz blondyn gdyż posiadał on pierdyliard ciuchów i książek za to jego partner miał na odwrót, bowiem miał on dwie pary spodni, kilka koszulek oraz zaledwie jedną książkę o tematyce kryminalnej. Kiedy skończyli zbierać wszystkie rzeczy, popatrzyli po raz ostatni w życiu na ich miejsce zamieszkania, które po tym opuścili. Jako iż była 7:50, a byli umówieni na 8:00 w biurze przywódcy wioski ukrytej w liściach, więc skierowali się powolnym krokiem w kierunku czerwonego budynku stojącego na samym środku osady. Po 9 minutach byli pod budowlą, spojrzeli na nią po czym weszli do niego, udali się po schodach do góry, a potem poszli pod wejście  do gabinetu i po chwilowym zawahaniu otworzył drzwi. Jak się okazało, w pomieszczeniu czekała na nich również reszta drużyny- Sakura i Sasuke, siedzieli na kanapie, a kiedy zauważyli spóźnionych aż o 3 minuty, naskoczyli na Kakashiego oraz Naruto z pretensjami o późne przybycie. Gdy różowowłosa dziewczyna chciała ugryźć niebieskookiego, przerwał jej tą czynność Hokage, który tak głośno odchrząknął, że chyba było słychać je w innej wiosce.

-Uspokójcie się. Macie przecież do wykonania misję. Panie Tazuna, może pan już wejść- powiedział Hiruzen na co do biura wszedł chwiejnym krokiem starzec, od którego zalatywało trawionym alkoholem.

-Konnichiwa. Te dzieci mają mnie eskortować?! A szczególnie ten śmieszny żółtowłosy chłopak. Wygląda na takiego co nawet nie wie najprostszych informacji. Nie ma opcji, że oni będą mnie ochraniać. Proszę o wysłanie innej drużyny- krzyknął pijak.

-To jest najsilniejsza drużyna genninów. Zresztą...- rzekł Sarutobi, ale nie dokończył.

-Śmieszny powiadasz? No zaraz zobaczymy komu będzie bardziej do śmiechu- przerwał mu wypowiedź Naruto Uzumaki- Namikaze- Otsutsuki- Kitsune, a następnie przetransportował się za starca, wyjął kunai z kieszeni i przyłożył mu go do gardła. Budowniczy spiął mięśnie, a po jego skroni spłynęło parę kropli zimnego potu na co posiadacz wszystkich dziewięciu biju uśmiechnął się swoim uśmiechem typowego demona czyli z wystającymi ostrymi zębami w kształcie trójkątów.

-Może zechcesz odwołać to co o mnie powiedziałeś?- zadał pytanie przerażająco miłym głosem lis.

-T-tak-k, j-je-steś n-n-n-aprawdę s-s-ilny-ym ni-ii-nją- odparł jąkając się mistrz w bardzo projektowaniu mostów.

-No i co? Trzeba było tak od razu- orzekł demon.

-N-no, al-le jakkim sposobem miałem to stwierdzić-ć skoro widziałem-m c-cię pier-rwszy r-raz na-a oczyy?- zapytał stary człowiek.

-Dlatego istnieje takie stare powiedzenie: Nie ocenaj książki po okładce- mruknął były anbu.

-Dobra, szczegóły misji znacie, a więc życzę wam bezpiecznej podróży. A teraz do widzenia- stwierdził Trzeci i odwrócił się tyłem do shinobi.

-Dziękujemy i do widzenia za tydzień- pożegnał się sensei drużyny 7.

-Naura stary dziadzie- rzucił Namikaze po czym cała 5 wyszła oraz udała się pod bramę. Jeszcze na terenie Konohy Kakashi i Naruto popatrzyli ostatni raz na głowy poprzednich Hokage, a następnie opuścili wioskę i wyruszyli na przygodę.

Szli 10 godzin z krótkimi przerwami na złapanie oddechu bądź napicie się czegoś. Kiedy byli około 7 km od celu ich wyprawy zauważyli kałużę, która była bardzo dziwnym zjawiskiem w taką pogodę gdyż nie padało co najmniej od tygodnia. Przeszli obok niej, a to dało znak nukeninom, żeby zaatakowali. Blondyn pokonał ich w kilku ruchach przez co mogli ruszyć dalej do wioski Fal. Dwa kilometry przed wioską zza krzaków wyleciał ogromny miecz, na którym zaraz potem wskoczył Zabuza.

-O Naruto, wreszcie mam szansę cię pokonać!- krzyknął dziwny gość stojący na broni, a następnie

-Dobra, ale najpierw zabijemy tych tutaj- powiedział Kitsune wskazując przy tym na Uchihę Sasuke i Haruno Sakurwę. Gdy zakończył swoją wypowiedź ruszył z całym impetem na czarnowłosego Nigera, wszedł w tryb Lisiego Mędrca dzięki czemu wydłużyły mu się pazury, którymi podciął żyły chłopakowi zielonookiej. Ta na ten gest wydarła imię swojego ukochanego, ale nie dokończyła, ponieważ w jej serce wbił się 'przez przypadek' Kubikiribocho. Runęła na ziemię jak długa, a chwilę później na niebieskookiego ruszył nie zdający sobie z niczego sprawy Momochi. Ten miał już zadawać pierwszy cios, ale uniemożliwił mu to Naruto, który wykonał jedną z technik krwi przez co po niedługim czasie z członka Siedmiu Szermierzy Ninja Mgły nie pozostała nawet jedna kropla tej czerwonej cieczy. Jinchuuriki wszystkich stworzeń z czystej chakry tylko wzruszył ramionami i zaczął iść razem z synem Białego Kła w kierunku wioski Namikaze. Dotarli do niej po godzinie dosyć szybkiego marszu, odłożyli swoje rzeczy do pierwszego lepszego domku po czym poszli zadeklarować Liśćiowi, że przetrzymują jednego z trzech ostatnich Uchihów oraz jedyną córkę państwa Haruno. Weszli po raz kolejny w tym dniu do biura Hokage, oczywiście bez zapukania no bo jakby inaczej.

-Konnichiwa- przywitał się Kage nawet nie podnosząc głowy w stronę gości, bo pewnie nie chciał przerywać tego co właśnie robił czyli podpisywał jakieś zapewne ważne dokumenty.

-Witam- rzekł Otsutsuki, a kiedy Hiruzen Sarutobi usłyszał ten głos automatycznie uniósł łeb do góry.

-Co wy tu robicie? Przecież mieliście być w kraju Fal- zadał pytanie zdziwiony przywódca.

-My? Tak tylko przyszliśmy powiedzieć, że Sasuke i ta dziwka nie żyją, ponieważ mnie wkurwili- odparł dwunastolatek.

-Spotka was wielka kara- stwierdził Sandaime.

-No chyba nie, bo nasze mieszkanie jest puste- mruknął były przywódca najsilniejszej drużyny anbu.

-Dlaczego?- zapytał staruch.

-Nie będziemy już tutaj mieszkać- warknął krótko chłopak.

-A gdzie będziecie teraz żyć?- spytała głową wioski ukrytej w liściach znanej także jako Konoha.

-Napewno z dala od zwykłych i słabych ludzi- odmruknął potomek Minato Namikaze oraz Kushiny Uzumaki, a następnie wyciągnął z kieszeni jakiś mały nożyk i rzucił go prosto w łepetynę Hokage co skutkowało natychmiastową śmiercią. Zostawili ciało w takim stanie w jakim zginęło i wrócili do wioski ojca Naruto.

💜🖤💜🖤💜
Ohayo!

Jak zwykle arigato za przeczytanie!
Oczywiście rozdział nie sprawdzany, więc gomen za błędy.

Za niedługo koniec tej książki, więc myślę już o kolejnej.

To do zobaczenia za tydzień, ale nwm czy punktualnie, bo jutro jadę na kolonie i nwm czy będę miała neta.

Jakby komuś było potrzebne to do informacji: Kolonie survivalowe, 11-16 lat, Jantar. k Stegny, 10-19.07

No, a jakby ktoś z was na to jechał to chętnie się poznam:)

~1111 słów~

Pa paaaa💜🖤💜

Dare Yori Mo TsuyoiWhere stories live. Discover now