Rozdział VII ,,Nowy strach"

26 1 0
                                    


Liron

Obudziłem się jakieś pół godziny po budziku. Zaspałem. Znowu.

Tej nocy niewiele spałem przez cholerne myśli, które nie pozwalały mi złożyć oka. Nie mam pojęcia czemu ale ona zakorzeniła się w nich i nie chciała wyjść mi z głowy.

Wziąłem pierwsze lepsze dżinsy z szafy i jakąś bluzę, która leżała na wierzchu. Szybko założyłem ubrania na siebie i wziąłem plecak. Przed wyjściem wziąłem sobie jakiegoś banana  na drogę by nie paść z głodu.

Wsiadłem do auta i wyjechałem z garażu wsłuchując się w Older than I am Lennon Stella.

Mój dzisiejszy nastrój był do bani. Nie wysypiałem się od jakiegoś tygodnia śpiąc jedynie po dwie trzy godziny, a dodatkowo miałem dzisiaj pełno testów w szkole, które dokładały nerwów i stresu. Musiałem się jednak zmierzyć z innymi uczniami liceum. Jak zwykle założyłem maskę, by nikt nie poznał, że coś jest nie tak. Tak było łatwiej.

Łatwiej jest ukryć uczucia i nie pokazywać swoich emocji, niż tłumaczyć ludziom jak się czujesz i dlaczego. Oni i tak tego nie zrozumieją nie zrozumieją nas...

Z westchnieniem opuściłem auto  i skierowałem się do budynku. Najchętniej opuścił bym dzisiejszy dzień w szkole  gdyby nie to, że rodzice, by mnie za to zabili i zapewne uziemili na przynajmniej miesiąc.

Po dzwonku do Sali wszedł profesor i od razu po sprawdzeniu obecności przeszedł do tematu lekcji. Nie mając ochoty go słuchać wsunąłem do ucha słuchawkę i puściłem sobie muzykę.  Pierwsza lekcja upłynęła mi na przesypianiu i słuchaniu Tear myself apart Tate McRea.

-star czekaj chwilę-zatrzymał mnie Keir gdy kierowałem się na stołówkę

-co tam?-zapytałam nie mając ochoty na rozmowę

-co jest?-zapytał zaniepokojony

-nic, a co ma być?-odpowiedziałem obojętnie chcąc uciąć temat

-dobrze wiesz, że mnie nie oszukasz. Widzę, że coś jest nie tak. Więc gadaj-powiedział trochę bardziej stanowczo

- spałem krótko i jestem zmęczony-powiedziałem nie mając ochoty tego drążyć

-chcę usłyszeć całość sytuacji-powiedział patrząc na mnie oczekująco

-dostałem kolejne zdjęcie państwa Canción. Od tego samego dziwnego numeru. Tym razem było to zdjęcie z parku z chwili zamachu. Wyglądało jakby było zrobione z boku. Pan Arthur miał broń i strzelał nią w kogoś. Zanim leżała już ranna pani Canción. W tle było widać poszczególne plamy, które zapewne były ludźmi uciekającymi w panice. Nie dało się dostrzec więcej szczegółów-powiedziałem zniżając głos i zaczynając powoli iść dalej, by nie zwracać niczyjej uwagi.

-co z tym zrobisz?-zapytał zaniepokojony

-nie mam pojęcia-westchnąłem

-coś wymyślimy- powiedział pocieszająco

-musimy zacząć od dojścia kto je wysyła i po co- powiedziałem poważnie przeczesując włosy dłonią

-spróbuje poszukać kogoś zaufanego, który mógł, by nam pomóc w tej sprawie- zapewnił mnie

-dzięki- odpowiedziałem i posłałem mu blady uśmiech

Nim się zorientowałem doszliśmy na stołówkę. Przy stoliku siedziała już cała paczka. wydawali się mieć dobre humory. W pewnym momencie wzrok wszystkich powędrował na nas.  Wszyscy się na nas patrzyli poza Dainą, która przelotnie spojrzała na nas i szybko odwróciła wzrok.

Music SoulmatesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz