Rozdział 11. (część 2.)

13 4 2
                                    

Od godziny Vanesca i Valentyn tkwili w budynku Detriady, próbując się czegoś dowiedzieć. Czekali właśnieaż jeden z demonów tu pracujących przyniesie im akta. Valentyn znał dobrze komendanta, który znał jeszcze kogoś wyżej, który był winny mu jakąś przysługę czy coś.

— Myślisz, że to coś pomoże? — zapytała kobieta patrząc na Valentyna.

— A co nam innego pozostało?

Usłyszeli zbliżające się kroki. Korytarzem szedł czarnoskóry, rogaty demon o czarnych skrzydłach złożonych na plecach. Miał na sobie czarny mundur z przypiętymi odznakami po lewej stronie.

— Mam dla was to co chcieliście — powiedział podchodząc do nich.

Wyciągnął dłoń z niewielkim, przezroczystym, kwadratowym czymś. Była to karta do komputera, na której można przechowywać lub kopiować tysiące danych.

— Dzięki, powiedz komendantowi, że mu się odwdzięczę — zwrócił się do demona Valentyn, biorąc kartę.

— Nie macie czytnika URTROS — stwierdził policjant. — My mamy go. Nie jest powrzechnie dostępny.

— No dobra, to gdzie mamy odczytać te dane? — zapytał zniecierpliwiony detektyw. — Gdzie macie ten cały czytnik?

— Mamy, ale jest zepsuty — odpowiedział deriad.

Detektyw musiał powstrzymywać złość. Wziął głęboki wdech na uspokojenie.

— Czy nie można jakoś zdobyć tego całego czytnika? — zapytała Vanesca, bardziej opanowana.

Demon zaprzeczył głową ze smutkiem.

— Nie, nie można. Przykro mi. Dostaliśmy go od szefostwa.

— No trudno — powiedziała kobieta. – do widzenia.

— Do widzenia — odpowiedział demon i zniknął w drzwiach.

Popatrzyła na Valentyna. Widziała, e jest wściekły z bezsilności.

— Co teraz? — zapytała.

— Chodźmy stąd — odpowiedział wściekle i pociągną ją za sobą.

Czuł, że sytuacja robi się coraz bardziej beznadziejna. Nie miał pojęcia jak pomóc Ninie.

Nikt nie był skłonny do pomocy, a on już powoli tracił pomysły co robić dalej. Ból, który czuł na myśl o jej stracie był potworny. Nie potrafił jasno myśleć

Odwiózł kobietę do hotelu, a sam udał się do szpitala, by sprawdzić jak ona się czuje.

— Dobry wieczór — przywitał zaskoczoną kobietę w recepcji.

— Witam, wie pan która godzina? — patrzyła na niego surowo.

— Wiem, ale dzisiaj przywieziono tutaj Ninę — mówił szybko, a gdy kobieta nie wiedziała o kogo chodzi dodał: - Była z doktor Zuku.

— A o tę kobietę panu chodzi — odpowiedziała. — Nie może pan wejść na oddział, bo jest późna pora, ale zawiadomię doktor Zuku. Proszę usiąść na krzesełkach — wskazała stare odrapane krzesła naprzeciwko recepcji.

Zrobił jak mu kazała. Recepcjonistka podniosła telefon i przez chwile rozmawiała.

Usiadł wygodnie i zamknął oczy. Zasnął.

------------------------------------------

Nina odzyskała przytomność, leżała w płytkiej wodzie. Z trudem się podniosła.

Córa Ognia tom 1. Słoneczne Miasto. (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz