Rozdział 5.

14 4 0
                                    

Mroczni Aniołowie – legenda głosi iż po pojawieniu się demonów na Ziemi. Powstała sekta, której członkowie oddawali cześć stworzycielowi. Członkowie sekty nie potrafili pogodzić się z tym, że są poddanymi ludzi i pragnąc większej mocy, oddawali cześć Pradawnemu założycielowi. Ten wysłuchał ich i zesłał moc ukrytą w posążkach. Dzięki odpowiedniemu rytuałowi oraz złożeniu ofiar z ludzi i innych istot żyjących, demony przekształcały się w Mroczne Anioły, które na zawsze będą służyć jednemu z synów Mrocznego, tego zesłanego na Ziemię.


Nad miastem rozpętała się burza. Mrok rozpraszały grzmoty. Ulewny e\deszcz i silny wiatr atakowały wysokie pogrążone w mroku budynki. Niesione podmuchami gazety tworzyły małe tornada. Dzikie miastowe zwierzątka uciekały płochliwie szukając kryjówek.

Valentyn nie miał miał dobrego słuchu jak wampiry lub inne zmusiła. W biurze detektywistycznym panował półmrok i cisza. Szpakowski jęknął na dźwięk budzika. Namacał dłonią komórkę, otworzył oczy i zaraz skrzywił się oślepiony światłem z ekranu. Za oknem panowała burza. Ciemne niebo rozświetlały błyskawice ścigające się po niebie. Gdy wzrok przyzwyczaił się do jasności, demon wyłączył budzik. Zapadła cisza. 

Zdziwiony nasłuchiwał chwilę, ale prócz grzmotów nie usłyszał nic. Cisza. Nie miał może super słuchu jak wampiry inne stworzenia zmiennokształtne, ale słyszał znacznie lepiej niż ludzie. Zaniepokojony wstał z łóżka. Narzucił na siebie ciepły, gruby szlafrok. Na zegarze wybiła dopiero piąta trzydzieści. Zszedł po schodkach i potoczył spojrzeniem po ciemnym gabinecie. Zapalił lampkę. Valentyn spojrzał w stronę drzwi pokoju Niny. Były uchylone.

W powietrzu wyczuł dziwną energię. Zajrzał do pomieszczenia. „Gdzie ona jest?", zastanawiał się demon. Poszedł na dół i sprawdził drzwi. Klamka ani drgnęła. Klucz na swoim miejscu.

Zadzwonił po swoich przyjaciół. Dziesięć minut później przyszli do biura.

— Co się stało? — zapytała Hexa ziewając.

— Nina zniknęła —oznajmił zaniepokojony Valentyn. — Nigdzie nie mogę jej znaleźć.

— Ale w powietrzu wyczuwam jakąś złowrogą energię — rzucił Silvan zamyślony.

— Zgadza się — przyznał Szpakowski zaniepokojony.

— Musimy ją znaleźć — ponaglił przyjaciół Valentyn. — Tylko nie wiem jak?

— To akurat nasz najmniejszy problem — oznajmił Silvan.

Pozostali spojrzeli na demona zaskoczeni.

— Ech, no co wy — westchnął Jorkoko rozłożył dłonie w geście rezygnacji. — W każdej obroży jest nadajnik. Co wy nie wiecie o tym?

— Nie — zaprzeczyła pozostała dwójka.

— Przepraszam — odpowiedział Silvan zmieszany. — Widocznie zapomniałem.

— To jak mamy ją namierzyć? — wróciła do tematu Hexa.

— masz pilota do obsługi obroży? — Zwrócił się Silvan do Valentyna.

Ten pokiwał głową i natychmiast wyjął z szuflady biurka zielonego podłużnego pilota.

— Naciśnij biały przycisk — polecił Silvan.

Gdy Szpakowski to zrobił, na ekranie jego komórki pojawiła się aplikacja śledząca.

— Ruszajmy — powiedziała Hexa.

Wymaszerowali z biura. Skierowali się w stronę Picupa detektywa.

Córa Ognia tom 1. Słoneczne Miasto. (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz