Rozdział 16. (część 2.)

3 0 0
                                    

Hexa podjechała pod rodzinny dom. Zaparkowała po drugiej stronie ulicy i z bólem spojrzała na dostojny i elegancki budynek. Odkąd pamiętała w rodzinnym ogrodzie rosły palmy, które prowadziły wzdłuż ścieżki obsypanej czarnymi kamieniami. Demonka otworzyła okno i do jej uszu doleciał szum drzew na wietrze.

Po kilki sekundach dostrzegła podjeżdżający granatowy mercedes. Znała ten samochód.

Należał do jej narzeczonego. Uśmiechnęła się pod nosem i wysiadła ze swojego wozu. Przeszła na drugi koniec ulicy i obeszła samochód.

— Cześć kochanie — powiedziała Hexa rzucając się w ramiona narzeczonego.

Mateusza charakteryzowały znaki szczególne podobne do jego narzeczonej. Był to wysoki, umięśniony demon o ciemnozielonych oczach. Swoje wysportowane i zahartowane ciało zawdzięczał ćwiczeniom i wytrwałości.

Owa para poznała się jakieś dwadzieścia lat temu. Na początku nic nie zapowiadało iż to będzie coś więcej.....

— Cześć skarbie — opowiedział zaskoczony Mateusz. — Myślałem, że ty będziesz szybciej.

— A, miałam coś jeszcze do załatwienia — odpowiedziała speszona nieco. Poprawiła kosmyk włosów, który opadał jej na oczy. — Chodźmy, mama pewnie już na nas czeka.

Rodzice Hexy rozstali się dwanaście lat temu, a dwa lata temu ojciec demonki miał śmiertelny wypadek. Obie bardzo to przeżyły, chociaż Haxa nie spodziewałaby się tego po sobie. Po tym co się stało w przeszłości..... ale stało się inaczej. Wyglądało na to, że miłość zwyciężyła urazy.

Przeszli przez furtkę. Była otwarta. Najwidoczniej służący zdążyli już się zorientować o ich przybyciu. Z ogrodu na tyłach domu dochodziły dźwięki pracujących elektrycznych . Jak zwykle ogrodnicy uwijali się jak w ukropie, by zaspokoić nieco wygórowane oczekiwania pani domu. Hexa westchnęła z żalem, bo ona nie zdała tego egzaminu.

„No to przynajmniej wyjdę za mąż" — stwierdziła w myślach zgryźliwie. — „Gdyby tylko wiedziała w jakich okolicznościach poznaliśmy się naprawdę.... Zaraz by pogoniła Mateusza".

Przeszli spokojnym krokiem ścieżką. Topole przyjemnie szumiały, a żwir szeleścił pod stopami. Szybciej pokonali trzy stopnie wykonane z białego marmuru. Demonka nacisnęła przycisk domofonu i rozległa się przyjemna melodyjna muzyczka. Po sekundzie usłyszeli zza brązowych, mosiężnych drzwi zgrzyt przekręcanych zamków. Hańka uśmiechnęła się. Jej matka jest niemożliwa. Zawsze zostawiała furtkę otwartą, a drzwi zamykała na cztery spusty. Hexa pokiwała z rezygnacją nad bezmyślnością swojej matki. Cóż rodziny się nie wybiera lecz się z nią trzeba nauczyć żyć.

— O panienka Hexa — oznajmiła zaskoczona Trix. Była to starsza niewolnica, która pracowała u rodziców ponad siedemdziesiąt lat. Od ostatniego razu, gdy demonka była w domu staruszka postarzała się jeszcze bardziej. Zmizerniała. Nosiła grube okulary i poruszała się o lasce. — Cieszymy się z waszej wizyty. Powiadomię waszą matkę.

Po tych słowach niespiesznie oddaliła się na prawo gdzie znajdowały się strome wąskie schody. Demonka pamiętała, że w dzieciństwie matka chciała zamontować windę pasażerską, ale ojciec kategorycznie się nie zgodził i wybił ten niedorzeczny pomysł żonie z głowy. Jej matka miała w zanadrzu mnóstwo zwariowanych i niedorzecznych pomysłów. Gdy tylko dowiedziała się o planowanym przez młodą parę ślubie, ale Hexa stanowczo odmówiła. Matka długo nie odpuszczała, ale gdy demonka zagroziła iż nie zaprosi matki na ceremonię ta odpuściła.

Weszli głębiej z wąskiego przytulnego przedsionka pełnego zdjęć – zarówno rodzinnych fotografii jak i pejzaży znanych i uznawanych malarzy. Rodzice spali na kasie, ale także szanowali i chcieli się chwalić swoimi skarbami. Znaleźli się w otwartym salonie z aneksem kuchennym. Pokój tonął w pastelowych kolorach, a kuchnia w szarościach i czerni. Z sufitu zwieszały się kwiaty i lampy. Kilka metrów przed schodami stała czerwona długa sofa i niewielki stolik do kawy. Naprzeciwko wisiał drogi, plazmowy telewizor. Obok niego na podłodze stał kwiatek. Przez wysokie okna do środka wpadały promienie zachodzącego słońca. Prywatność mieszkańcom zapewniały grube i długie po ziemię firany w kwiatowe wzory.

Córa Ognia tom 1. Słoneczne Miasto. (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz