Rozdział 44. (część 1.)

4 2 0
                                    

Obudził się.

— Cześć, jak się czujesz? — zapytał Markus.

— Jakbym wypił zbyt dużo wódki — odpowiedział ochryple Valentyn. — Głowa mnie boli!

— Uch, co za ulga — odpowiedział Markus wypuszczając powietrze. — Silvan się ucieszy, że wróciłeś do normy. Czy oprócz bólu głowy coś ci jeszcze dolega?

— W ogóle czuję się jak przeciśnięty przez praskę — stwierdził po namyśle.

— Zaraz temu zaradzimy — odpowiedział uzdrowiciel zacierając ręce.

Położył dłonie na głowie przyjaciela i powoli schodził w dół. Z jego rąk emanowało przyjemne ciepło, które przeganiało zamęt i ból w całym ciele.

— Lepiej?

— Tak, dzięki — odpowiedział z uśmiechem Valentyn.

Rozejrzał się po sali. Było to niewielkie pomieszczenie

— Gdzie ja właściwie jestem? – zapytał zmieszany. – Co się właściwie stało?

— Jesteś w Słonecznym Mieście, w szpitalu dla demonów — odpowiedział Markus uważnie przyglądając się pacjentowi. – Co pamiętasz?

Valentyn odchrząknął.

— Ostatnie co pamiętam, to jasne światło — odpowiedział po dłużej chwili zastanowienia.

— A co po tym?

— Obudziłem się tutaj — stwierdził Valentyn. — Ale mam takie dziwnie wrażenie, że za niedługo będę musiał coś zrobić.

— Zrobić? Co takiego? — zapytał Markus.

— Jeszcze nie wiem — odrzekł Valentyn zagubionym tonem.

— To lepiej żebyś się z tym pośpieszył, bo nas stary wróg jest już u bram — do sali wszedł Silvan. — A ściślej w samym centrum miasta.

Obydwaj spojrzeli na niego zaskoczeni.

— No mówię poważnie — obruszył się demon. – Sami zobaczcie!

Obaj podeszli do okna. Faktycznie na zewnątrz panował mrok i chaos. Ale wyżej nad budynkami jaśniała biała, okrągła kula, która strzelała jasnymi promieniami w podłoże.

— Ruszajmy tam — nakazał Valentyn. — Czas to zakończyć.

— Ale... Valentyn, jesteś jeszcze słaby.

— Po to wróciłem — odpowiedział stanowczo demon odpychając przyjaciela. — Wróciłem by pomóc wam to zakończyć. Dzisiaj. Teraz.

Powaliła ich potężna fala uderzeniowa, która rozbiła szyby w oknach. 

-----------------------

Ocknął się w momencie, kiedy stawiał nogi na twardym podłożu. Nagle wszystko stało się wyraźne i materialne. Zdezorientowany potoczył wzrokiem dokoła i ze zdumieniem stwierdził, że znajduje się w głównym lobby hotelu.

— Cieszymy się, że dotarłeś do nas w całości — usłyszał znajomy głos cioci Silvana.

— Ja także cieszę się na pani widok — odpowiedział Sitros.

Demonka ostrożnie zeszła po schodach. Miała na sobie eleganckie czarne spodnie, białą koszulę i ciemną kamizelkę. Długie włosy uplotła w długi warkocz.

— Szczerze liczyłam, że przybędzie Silvan, ale skoro jesteś ty — powiedziała podchodząc do niego. W oczach miała troskę i niepokój. – Mam nadzieję, że mojemu siostrzeńcowi nic nie jest?

Córa Ognia tom 1. Słoneczne Miasto. (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz