W pokoju wspólnym ślizgonów było cicho i spokojnie. Nawet Theo nie gadał za dużo. Ostatnie dni dla Bryce były cięższe. Miała problem ze skupieniem i czuła większe zmęczenie. Podejrzewała, że to wina zbliżającego się już końca roku i presji wywołanej przez nauczycieli. Od rana czuła dziwny niepokój w sobie. Wciąż nie rozmawiała z Draco, a sam chłopak jej unikał. Bardziej niż zwykle. Była nawet w dormitorium chłopców, ale tam też go nie było. Próbowała wypytać Theo i Blaise'a gdzie jest, ale nic nie powiedzieli. Theo zmieniał temat, jak Bryce go tylko zaczynała, a Blaise udawał, że jest czymś zajęty. Denerwowało ją to i mało co nie wpadła w furię.
- Gdzie on jest? - zapytała ponownie.
- Nie wiem - powiedział Theo - Może gdzieś chodzi sobie. Przewietrzyć się poszedł, albo coś.
- Theo, powiedź mi - powiedziała błagalnie - Wiem, że wiesz.
- Bryce, nie wiem gdzie on poszedł - powiedział spokojnie Theo - Nie szukaj go. To bez sensu - dodał, kiedy była już gotowa wstać.
Bryce opadła z powrotem na kanapę. Chciała z nim porozmawiać i zakończyć tą dziwną sytuację między nimi. Hesta i Blaise wpadli do dormitorium slizgonów. Blaise był bledszy niż zazwyczaj.
- Draco jest w skrzydle szpitalnym - powiedział Blaise na jednym tchu. Theo I Bryce poderwali się z kanapy.
- Co? Co się stało? - zapytał Theo.
- Możemy do niego iść? - Bryce zadała kolejne pytanie.
- Nie wiele wiemy. Wiemy tylko, że znaleźli go w łazience. Był cały we krwi - powiedziała Hesta - Na razie zajmuje się nim pani Pomfrey. Próbowałam ją wypytać o wszystko, ale nie powiedziała nic. Możemy przyjść dopiero jutro.
Bryce westchnęła i usiadła na kanapie. Na samą myśl o Draco poczuła ukłucie troski. Zaczynała boleć ją głowa. Ostatnio działo się za dużo. Nie widziała już co ma robić. Wszystko powoli się sypało. Jako pierwsza poszła do dormitorium. Zamknęła się w łazience i weszła pod prysznic. Poczuła łzy w oczach. Zaczynało ją to przerastać. Czuła się bezsilna. Łzy płynęły po jej policzkach.
Dopiero kiedy się uspokoiła wyszła z łazienki i położyła się w łóżku, zaciągając zasłony. Zamknęła oczy starając się zasnąć, ale widziała tylko wyobrażenie Draco leżącego we krwi na ziemi. Kiedy w końcu zasnęła, śnił jej się. Była zmęczona. Chciała przespać chociaż jedną noc bez ciągłych myśli o nim.
Na śniadaniu całą trójka nie zjadła najwięcej. Hesta od razu poszła do skrzydła szpitalnego ponownie wypytać o stan Draco. Bryce wypiła jedynie kubek kawy.
- Wiem, że się przejmujesz, Bryce, ale naprawdę powinnaś coś zjeść - powiedział Theo.
- Nie jestem głodna. Dam sobie radę - powiedziała. Zauważył Hestę, która biegła w ich stronę.
- Możemy teraz do niego iść - powiedziała Hesta i wzięła tosta z talerza Blaise'a.
Droga do skrzydła dłużyła jej się w nieskończoność i miała wrażenie, że tylko bardziej się cofa niż się zbliża do niego. Weszli do środka, Bryce uderzył zapach eliksirów i typowego zapachu szpitala. Skrzywiła się lekko.
- Tylko cicho. Pan Malfoy musi dużo odpoczywać. Nie dreczcie go za długo - powiedziała pani Pomfrey.
Łóżko Draco było zasłonięte. Pierwszy wparował tam Theo. Bryce nie pewnie weszła za nim. Draco był blady na twarzy i wydawał się ledwo żywy. Widząc ich, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Jak sie czujesz? - zapytał Theo.
- Nie jest najgorzej - powiedział.
- Co się stało? - zapytał Blaise.
- To nic takiego. Zawsze mogło być gorzej. Mogłem zginąć - powiedział.
Zaczęli się chwilę przed rozpoczęciem lekcji. Zanim wyszli Draco złapał Bryce za rękę.
- Przyjdziesz po lekcjach? - zapytał. Bryce kiwnęła głową i wyszła z skrzydła szpitalnego.
***
Od razu po lekcjach pobiegła z powrotem do skrzydła. Na jej widok na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Podniósł się, ale każdy ruch sprawiał mu ból.
- Załatwiłeś się na urodziny - powiedziała Bryce, a Draco wzruszył ramionami.
- Wszystko dobrze? Rano nic nie mówiłaś - zapytał.
- Wszystko jest w porządku. Miałam ciężka noc - powiedziała. Draco załapał ją za rękę - Wiesz, nie za bardzo się spodziewaliśmy, że coś ci się stanie. To wszystko jest jakieś dziwne. Ten rok jest jakiś dziwny. Nie czuje się nawet jakbym była w Hogwarcie.
- Za dużo o tym myślisz, Bryce - powiedział Draco - Musisz przestać o tym myśleć, bo inaczej zwariujesz.
Bryce siedziała cały wieczór u Draco. Rozmawiali o wszystkim. W jego urodziny przesiedziała u niego prawie cały dzień. Ich relacja byalskomplikowana, a Bryce samą nie wiedziała co czuje i nie wiedziała co się z nią dzieje. Chciała spędzić nim każda chwilę. Ciągle o nim myślała. Chciała być z nim. Miała nadzieję, że kiedyś to nastąpi.
CZYTASZ
Maniery Ślizgona | Draco Malfoy
FanfictionBryce Anderson nie miała łatwego dzieciństwa. Niemal codziennie słyszała kłótnie rodziców, czego najbardziej w świecie nienawidziła. W Hogwarcie mogła odetchnął od tych wszystkich kłótni i spędzać czas z przyjaciółmi. Ona i Draco Malfoy nigdy nie mi...