Rozdział 30

104 7 0
                                    

Siedzenie w domu dobijało Bryce. Nie mogła się nigdzie ruszyć. Zaraz się miał zacząć jej ostatni rok, a jej matka nawet nie chciała by wracała do szkoły. Alfa nie raz z nią rozmawiała, ale to nic nie dawało. Wciąż upierała się przy swoim, twierdząc, że to niebezpieczne. Draco parę razy wysłała jej listy prosząc o kontakt. Wrzucała je do kominka. Nie chciała mieć z nikim kontaktu, a w szczególności z nim. Tęskniła za nim, oczywiście, ale próbowała jak najbardziej stłumić to uczucie.

Zeszła na dół na kolację, a przy stole zastała tylko Alfę. Jej matki nie było. Spojrzała zdziwiła po ciemnowłosej dziewczynie, ale ona tylko wzruszyła ramionami. Usiadła na przeciwko cioci. Wyglądała na wymęczoną. Twarz miała bladą, a pod oczami miała cienie. Bryce zaczynała się zastanawiać czy coś jest z nią nie tak.

- Pokłóciłaś się z mamą? - zapytała Bryce.

- Nie, to nic takiego. Ona gdzieś wyszła. Pewnie zaraz wróci.

Ostatnio bardzo często gdzieś wychodziła. Częściej jej nie było w domu niż była. Bryce uważała to za niesprawiedliwe. Sama nie mogła nigdzie wyjść.

Po kolacji wróciła do swojego pokoju i położyła się na łóżku. Widząc sowę Malfoya siedzącą na parapecie, westchnęła. Nie chciała kolejnego listu od niego. Nie potrzebowała go. Wzięła list od sowy i rzuciła na biurko. Zamknęła oczy, czując nagły ból głowy. Pokój z dnia na dzień wydawał się jej coraz mniejszy i miała po dziurki w nosie siedzenia tutaj.

***

Pierwszego dnia września, kiedy wszyscy uczniowie Hogwartu wsiadali do pociągu i ruszali do szkoły, Bryce leżała w swoim łóżku, gapiąc się w sufit. Nie mogła uwierzyć, że naprawdę nie wraca do szkoły. Jednym plusem było to, że nie zobaczy Draco, ale wciąż czuła żal do matki za co jej zrobiła. Nie rozumiała dlaczego musi zostawać w domu. Próbowała się wkłócać, ale nie chciała jej słuchać I powtarzała, że jest za młoda na podejmowanie decyzji, a przecież skończyła już siedemnaście lat.

Pokój wspólny śligonów wyglądał jeszcze bardziej ponuro niż zazwyczaj. Panował tam półmrok i okropna cisza. Większość osób siedziała w dormitorium, jakby tylko tam byli bezpieczni. Draco wiedział, że Snape nie jest i nie będzie dobrym dyrektorem. Uczniowie na samą myśl o zajęciach trzęśli się ze strachu.

- Wiesz coś o Bryce? - zapytał cicho Theo. Draco pokręcił głową.

- Nie... w zasadzie nie mam z nią kontaktu. Była wściekła, że... sam wiesz. Chciałem z nią porozmawiać, ale nie odpisywała na moje listy. Jej ciotka wspominała, że chyba nie wraca.

Theo kiwnął głową i już więcej się nie odezwał. Trudno mu było rozgryźć czy jest na niego zły czy nie. W końcu on i Bryce byli bliskimi przyjaciółmi.

- To nie moja wina, że jej tu nie ma - powiedział w końcu Draco.

- Wiem.

- Jesteś na mnie zły? - zapytał. Theo odwrócił wzrok - Naprawdę nie mam z tym nic wspólnego.

- Nie obwiniam cię o to, Draco, tylko... niepotrzebnie się do niej zbliżałeś.

- Wiem, że schrzaniłem, Nott! Chciałem to naprawić! Próbowałem, ale to ona nie chce mnie widzieć, nie chce ze mną rozmawiać. Starałem się. A teraz żaden z nas z nią nie porozmawia. Ona nie wróci!

- To, że ciebie odepchnęła to nie znaczy, że mnie też - powiedział ostro Theo.

- Skończyliście już? - zapytał ostro Blaise za ich plecami - Do dormitorium, ale już!

- Ta Hestia ma na niego wpływ - skomentował pod nosem Theo.

- O co wam dwóm chodzi? - zapytał Blaise, kiedy weszli do dormitorium - Myślicie, że to dobry czas na kłótnie? Teraz?

- To wszystko przez niego... - zaczął Theo.

- Przeze mnie? Jeszcze powiedz, że ja zmusiłem, żeby została w domu, bo nie chce jej widzieć. Chcę ją zobaczyć.

- Mówiłem ci, że masz być ostrożny! Zbliżyłeś się i odpuściłeś! Zawsze tak robisz! Nawet nie próbujesz! Mogłeś od razu wyznać jej prawdę, a nie bawić się w niewinnego! Jesteś zwykłym dupkiem!

Draco rzucił się na Theo z pięsciami. Blaise od razu odsunął ich od siebie, ale Theo już zdążył oberwać w twarz.

- Powariowaliście? - krzyknął Blaise.

- To on zwariował - powiedział Theo I wyszedł z pokoju.

- Co jest z wami? - zapytał Blaise - Dopiero co wróciliśmy. Nie jesteśmy tu nawet tydzień, a wy już zaczynacie? To nie jest dobry moment i dobrze o tym wiesz. Wiem, że mimo wszystko cię to boli, ale opanuj się. Jak będziecie się tylko kłócić to źle to się skończy.

Wiedział, że Blaise ma rację. Wyżywa się na Theo, bo brakuje mu Bryce, ale nie wiedział jak to wszystko naprawić. Być może już nigdy nie jej nie zobaczy.

Maniery Ślizgona | Draco Malfoy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz