W grudniowy dzień, uczniowie wracali na święta Bożego Narodzenia. Dla Brooklyn oznaczało to tylko jedno: ponowne słuchanie codziennych kłótni jej rodziców, oglądanie tego samego widoku naćpanego jej brata oraz dogryzania przez jej młodszą siostrę. Zniechęcona weszła do pociągu, który zabrał ją do Raven Town. Po paru godzinach jazdy, wysiadła z pociągu i zaczęła powolnym krokiem iść ciemną ulicą. Nie chciała wracać do domu. Akademia pozwalała jej żyć normalnie, zapominając o jej wszystkich problemach. Zazdrościła swoim znajomym, którzy żyli w spokoju i szczęściu, o jakim ona mogła sobie tylko pomarzyć. Gdy weszła do domu, zastała śpiącego ojca, który jak zwykle to bywało dwa dni przed świętami musiał być pijany. W kuchni słyszała sprzątającą mamę. Uznała, że jej rodzeństwa nie ma w domu, skoro było tak cicho. Postawiła swoją torbę, po czym podeszła do swojej rodzicielki.
-O Brooklyn wróciłaś -powiedziała Rachel, wycierając swoje dłonie ręcznikiem
-Tak mamo -odparła dziewczyna ledwo słyszalnym głosem
-Niedługo będzie kolacja, a teraz rozpakuj się -odpowiedziała i wyszła z kuchni
Niezbyt miłe przywitanie, ale i tak nie miałam na co liczyć -pomyślała, a następnie poszła do swojego pokoju
-Nareszcie jestem w swoim pokoju, miejscu które kocham najbardziej -powiedziała do siebie, wzdychając
Następnego dnia, od samego rana Brooklyn pomagała swojej matce w przygotowaniach do świąt. Jej siostra Kiara poszła na spotkanie ze swoimi znajomymi, a jej brat poszedł do klubu.
-No więc jak tam w tej twojej Akademii? Hm? -zapytała Rachel, wyjmując z piekarnika ciasto
-Jest cudownie naprawdę. Mam wielu przyjaciół, w wśród nich Adeline, która jest moją najlepszą przyjaciółką -odpowiedziała Brook z uśmiechem
-To dobrze, a jak idzie ci z nauką? -zapytała
-Najgorzej radzę sobie z matematyką, a tak poza tym jest nieźle -odparła, kładąc talerze i sztućce na stole
-W domu jak widzisz bez zmian. Nadal nie mamy pieniędzy przez ojca -powiedziała, nerwowo śmiejąc się
-Wiem, ale on nic nie rozumie. Jemu nie da się nic powiedzieć -odrzekła Evans, stawiając kolejne potrawy na stole
-Właśnie nie da -potwierdziła -Najlepiej by było, jakby poszedł na odwyk, ale on musi chcieć -dodała
Kiedy wszystko było gotowe, nastolatka wróciła do swojego pokoju i zaczęła opisywać wydarzenia z zeszłego tygodnia w swoim pamiętniku. Napisała o Clarencu, przeprowadzce oraz dramie, która miała miejsce w akademiku. Gdy skończyła, odetchnęła z ulgą, ponieważ cieszyła się, że ma to już za sobą. Zaczęła przeglądać swój pamiętnik, który miała odkąd skończyła 12 lat. Przypadkiem natknęła się na kartkę, która opisywała jej wspólne chwile z Jamesem. Podczas ich czytania, Brook wspominała możliwe, że najszczęśliwszy czas w jej życiu u boku jej prawdziwej miłości i jednocześnie najlepszego przyjaciela. Żałowała, że tak szybko zerwała tę relację. Z tego właśnie powodu zaczęła płakać. Po raz pierwszy przyznała sobie w duszy, że go kochała. Czuła, że jej serce złamało się właśnie w momencie, kiedy powiedziała to na głos. Niespodziewanie do jej pokoju weszła jej siostra Kiara, zaniepokojona tym, że Brook płacze. Usiadła na brzegu jej łóżka i wzięła pamiętnik do dłoni. Następnie spojrzała na dziewczynę, wzdychając.
-Brooklyn, dlaczego płaczesz przez kogoś, kto jest przeszłością? -zapytała
To pytanie jednak tylko pogorszyło sytuację, powodując u jej starszej siostry, coraz większy płacz.
-Czemu to tak szybko minęło? Ja chcę, aby to wróciło. Nie mogę bez niego żyć Kiara! -krzyknęła
-Wiem, wiem, ale powinnaś otworzyć się na nowe relacje. Na przykład na Damona... -zaproponowała Kiara
Tak właśnie nazywała Clarenca. Uważała ona, że swoim wyglądem przypomina właśnie Damona Salvatore z popularnego serialu dla młodzieży ,,Pamiętniki Wampirów'', którego była fanką. Odtąd więc Clarence stał się Damonem.
-Ale Kiara, ja nic nie czuję do niego, a nie mogę się zmusić -odparła, ocierając łzy
-To ja już nie wiem. Najpierw ekscytujesz się, że na ciebie spojrzał i te inne rzeczy, a potem mówisz, że z nim koniec i nic do niego nie czujesz. I tak jest w kółko. Ty chyba sama nie wiesz czego chcesz, masz jakieś rozdwojenie jaźni czy jak -odpowiedziała nastolatka z sarkazmem
-Ogarnij się, tobie cokolwiek powiedzieć. Wyjdź z stąd -powiedziała Brook, rzucając w nią poduszką
-Dobra, ale potem nie przychodź do mnie z płaczem -odpowiedziała Kiara, po czym wyszła z pokoju
Kolejnego dnia w Wigilię Bożego Narodzenia, w domu Evansów słychać było kłócące się ze sobą małżeństwo. Brooklyn miała tego dosyć. Już tęskniła za murami Akademii. Postanowiła napisać o tym Adeline. Kiedy cała rodzina miała zasiadać do kolacji, ojciec Brook był pijany. Jej matka nie miała już siły, aby cokolwiek mówić. Wyszła z kuchni, zatrzaskując za sobą drzwi.
Kiara spojrzała ze łzami w oczach na swoją siostrę, po czym wstała i poszła do swojego pokoju, zamykając drzwi na klucz.-I co jesteś zadowolony!? Mam tego dosyć! Nigdy tutaj nie wrócę! -krzyknęła Brook i wybiegła z domu
O tej porze, na zewnątrz padał śnieg. Dziewczyna zadzwoniła do Adeline, która zgodziła się, aby Brook przyjechała do niej. Niedługo potem, zmarznięta Brooklyn wsiadła do samochodu swojej przyjaciółki i odjechała. Kiedy była na miejscu, razem z Adeline weszła do środka jej domu. Następnie rozpakowała swoje rzeczy w pokoju gościnnym i zeszła na dół do jadalni, gdzie czekała na nią mama jej przyjaciółki. Po chwili wszyscy razem zasiedli do kolacji. Brooklyn nie wróciła do domu przez następne dwa tygodnie. Aż w końcu zdecydowała się wrócić ze względu na zbyt długie goszczenie u Adeline.
CZYTASZ
Nigdy więcej | Akademia Everel|
Teen FictionBrooklyn Evans to dziewczyna obdarzona ponadprzeciętną urodą. Dziewczyna nigdy nie była szczęśliwie zakochana. Powodem tego były przykre wydarzenia z przeszłości, dotyczące Jamesa Rileya - chłopaka, w którym kiedyś się zakochała i była w friendzone...