𝐍𝐨𝐰𝐞 𝐳̇𝐲𝐜𝐢𝐞, 𝐧𝐨𝐰𝐞 𝐤ł𝐨𝐩𝐨𝐭𝐲

5 1 0
                                    


  Po osiągnięciu upragnionego celu przez Brooklyn, nadszedł czas, aby zrobiła pierwsze kroki na nowym kierunku, pośród zupełnie jej obcych osób. Z powodu swojego, pierwszego dnia odczuwała stres, który wręcz ją paraliżował. Jednak musiała to zrobić, musiała w końcu przełamać się i stanąć u progu zadania, co było dla niej trudne. Kate, która była jej koleżanką, zaproponowała, że pomoże jej się zaklimatyzować w nowym otoczeniu, za co Brook była jej dozgonnie wdzięczna. Tak oto, dwie nastolatki przekroczyły próg sali, w której było pełno ludzi. Od pierwszej chwili, wszystkie oczy skierowane były na Evans. Dziewczyna, czując na sobie owe spojrzenia, znalazła się pod presją zrobienia pierwszego kroku w stronę nowych znajomych. Okazało się, że Profesor Cane opowiedział już swoim wychowankom o jej długich staraniach i drodze, jaką przebyła, aby znaleźć się tutaj. Pierwszy dzień, nie minął jej najgorzej. Nie zdołała jednak poznać wszystkich osób. Na jednej z przerw spotkała swoją siostrę.

-O, Brooklyn! I jak tam? -zapytała Alice

-A nawet nieźle, a dlaczego pytasz? -zapytała brie w odpowiedzi na pytanie siostry 

-Pewne dziewczyny w toalecie mówiły coś o dziewczynie, która doszła, że jest dziwna, bo trzyma się tylko z jedną osobą i od razu pomyślałam o tobie -odpowiedziała Alice

-To nie prawda, jeżeli chodzi o Kate, to mnie wprowadziła. Poznałam jeszcze inne osoby -zaprzeczyła Brook, na co Alice wzruszyła ramionami

-Nie wiem, Brie o co mogło im chodzić, może były jakieś wredne -oznajmiła

-Może i tak -odparła z niechęcią Brie

Pożegnawszy się ze swoją młodszą siostrą, Brook wróciła do swoich obowiązków.                      Przez resztę dnia, myślała o tym, co powiedziała jej Alice. Nie mogła się  z tym pogodzić. W końcu jednak, po paru dniach, to wydarzenie opuściło jej głowę, a ona mogła nareszcie cieszyć się spokojem, którego tak pragnęła. Początki są zawsze trudne -powtarzała sobie. Podczas zajęć w następnym tygodniu, jej nowe otoczenie, okazało się być ku jej zdziwieniu, do niej pozytywnie nastawione, co wywołało uśmiech na jej twarzy. Nie miała jednak nadziei na to, że znajdzie sobie tam przyjaciół. Wiedziała jednak, że będzie musiała przyzwyczaić się do nowej sytuacji i ludzi.

  Koniec roku zbliżał się nieuchronnie. Niektórzy uczniowie, już wracali do swoich domów, aby rozpocząć upragnione wakacje. Brooklyn również wróciła. Tam, zastała pijanego ojca, który kłócił się z jej matką. Alice była przerażona, a maleńka Michelle płakała. Evans poszła do swojego pokoju, zanieść swoją torbę, po czym zeszła na dół do kuchni. 

-Twój ojciec wpędził się w ciąg alkoholowy. Codziennie wyklina mnie i całą naszą rodzinę -powiedziała z powagą Rachel, wycierając dłonie bawełnianym ręcznikiem

-Wiedziałam, że prędzej czy później tak się stanie -odparła zaniepokojona Brie

-Idź coś zjedz, bo pewnie jesteś głodna -odrzekła kobieta, wychodząc z pomieszczenia

Brook podążyła do drewnianej szafki i wyjęła z niej paczkę płatków śniadaniowych. Podczas swojego posiłku, dużo myślała o sytuacji w domu, która oznaczała kolejny problem. 

-Jakby problemów było jeszcze mało -mruknęła do siebie

 Nagle usłyszała krzyki z zewnątrz. Natychmiast pobiegła w ich stronę. Przed garażem jej ojca, zobaczyła swoją matkę i siostrę. Rachel leżała na ziemi, a jej ojciec zaczął ją kopać i uderzył ją z całej siły pięścią w policzek. Alice, stanęła pomiędzy nim, a matką przez co również oberwała. Brook, nie czekając ani chwili dłużej, wbiegła pomiędzy nich i stanęła przed pijanym mężczyzną. 

-Odejdź, bo dostaniesz -powiedział z nienawiścią 

-Tylko spróbuj mi coś zrobić, to zadzwonię na policję. Zostaw je! -krzyknęła ze złością dziewczyna, zagradzając mu drogę rękami

-I tak zadzwonimy na policję, a ty zdechniesz w więzieniu -powiedziała Rachel, wstając z ziemi z  pomocą Kiary

-Zobaczymy. Rozwalę was wszystkie! -krzyknął, wymachując rękami, po czym poszedł w swoją stronę

Alice zaczęła płakać, ponieważ bolało ją miejsce, po uderzeniu. Brie stała w milczeniu, spoglądając ze współczuciem na siostrę. Rachel objęła delikatnie swoją córkę, ale ta wyrwała jej się z objęć i z płaczem pobiegła do domu. 

-Pewnie jest obrażona za to, że nie zadzwoniłam na policję jak ją uderzył -powiedziała ze smutkiem jej matka

-Trzeba z tym skończyć, mamo. I to szybko -odpowiedziała stanowczo Brook

-Wiem, ale nie teraz -odparła kobieta

- Nie teraz, to kiedy? Ty nie rozumiesz, że on powinien zostać ukarany, za przemoc. Nie wiem, na co ty czekasz, aż cię zabije? -zapytała pretensjonalnym głosem jej córka

-Następnym razem, na pewno zadzwonię -oznajmiła Rachel

-Oby -rzuciła nastolatka, po czym razem z matką wróciła do domu

 Następne, kilka dni Brooklyn spędziła na zbieraniu owoców w gospodarstwie swoich rodziców. Gdy nadszedł weekend, postanowiła wybrać się na noc do swojego przybranego kuzynostwa, aby choć na chwilę odpocząć od dręczącej atmosfery w domu. Brat Rachel -Matthew i jego żona Aubrey, byli na bieżąco informowani o sytuacji w jej domu, dlatego z chęcią zgodzili się, aby dziewczyna u nich przenocowała. Takiego samego zdania było jej kuzynostwo, a w tym Jack, który ucieszył się z jej przyjazdu. Po południu, matka nastolatki, przywiozła ją pod dom jej wujostwa. Evans pożegnała się z rodzicielką i podążyła w stronę budynku. Przekroczywszy jego próg, znalazła się w objęciach swojego, pięcioletniego kuzyna Anthony'ego oraz Lily. Dziewczyna z radością uścisnęła ich i przywitała się z Matthew oraz Aubrey.

-Nawet nie wiesz, jak nasze dzieci cieszyły się z tego, że będziesz u nas nocować -powiedziała Aubrey z uśmiechem

-Ja również nie mogę ukryć swojej radości, ciociu -odpowiedziała Brook, posyłając jej uśmiech

-Lily, nie każ naszemu gościowi stać w progu i zaprowadź go do swojego pokoju -rzekł Matthew, zwracając się w stronę dziewczynki

-Chodź Brie! Chodź! Będziesz spała ze mną! -krzyczała z radością Lily, ciągnąc dziewczynę za rękę

-Dobrze, dobrze, już idę -odparła roześmiana Evans -Jack jest? -zapytała nagle

-Tak jest, a coś ty taka ciekawa, hm? -zapytała z zainteresowaniem jej przybrana kuzynka

-A nic, pisał do mnie czy przyjeżdżam dzisiaj na noc -odparła, lekko zakłopotana Brook

Lily zaprowadziła ją do niewielkiego pomieszczenia. Brooklyn zauważyła, że panuje w nim porządek, co mocno ją zdziwiło.

-Widzę, że nareszcie posprzątałaś pokój -podkreśliła, rozglądając się po pomieszczeniu

-Musiałam, ponieważ ty przyjeżdżasz -odparła radośnie dziewczynka

Brook rozpakowała swoje rzeczy i wzięła gorącą kąpiel. Kiedy siedziała razem z Lily na łóżku, do pokoju wszedł Jack. Chłopak widząc Brie, posłał jej uśmiech i spuścił wzrok.

-Wiem, że wyglądam jak zdechły szczur, ale byłem na rybach i zaraz idę się umyć -powiedział z zawstydzeniem, po czym wyszedł z pomieszczenia

Brook wpatrywała się w chłopaka przez dłuższą chwilę. Lily zauważywszy to, szturchnęła ją lekko, a ta ocknęła się. 

-Brie, co z tobą? -zapytała jej kuzynka

-Nic, po prostu, wiem, że był na rybach -odparła dziewczyna, wzruszając ramionami

-A okej -rzuciła Lily 

W tym właśnie momencie, w drzwiach pokoju Lily, pojawiła się Aubrey. 

-Brook, obejrzcie jakiś serial sobie z Jack'iem -zaproponowała

-Chętnie -odpowiedziała z lekkim zaskoczeniem Brooklyn

W odpowiedzi, jej ciotka uśmiechnęła się i opuściła pokój. Brooklyn wiedziała, że jej pobyt u wujostwa będzie ciekawy i nie mogła doczekać się kolejnych dni i rozwoju wydarzeń.

Nigdy więcej | Akademia Everel|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz