𝐌𝐢𝐞𝐬𝐢𝐚̨𝐜 𝐦𝐮𝐳𝐲𝐤𝐢

2 1 0
                                    


  Po uporczywej i nie dającej odetchnąć burzy, w końcu promienie słońca zaczęły rozświetlać pochmurne niebo. Przyroda zaczęła budzić się do życia. Fiołkowym świtem, można było usłyszeć śpiew ptaków. Wiosna, wiosna i jeszcze raz wiosna...a wraz z wiosną wiele nowych wyzwań, które czekały Brooklyn, związanych z muzyką, która była jej lekarstwem, jej ratunkiem i przede wszystkim jej sensem do życia. Rozpoczął się nowy miesiąc Marzec. Miesiąc, który jest miesiącem muzyki. A to wszystko dlatego, że Brie miała mnóstwo zaplanowanych występów  wokalnych. Mowa tutaj o Festiwalu Wiosny, Koncercie w Akademii, Eliminacjach do Międzynarodowego Festiwalu oraz psalmu w kościele. Ktoś by powiedział, że to idealny wstęp do początku kwietnia, początku wiosny, która przecież kojarzy się z muzyką i jest powiewem świeżości.

 Wszystkie te wydarzenia, Brooklyn wybrała dla siebie sama. Czuła ekscytację, na myśl o wstąpieniu ponownie na scenę. Kochała śpiewać. Niemniej kochała też teatr, który bez obecności Clarenca był dla niej spokojnym i dosyć radosnym miejscem. Nareszcie czuła się komfortowo. Wreszcie mogła swobodnie grać i co najważniejsze: nie bała się już odezwać. Stała się pewna siebie. Na zajęciach teatralnych podczas czytania scenariusza nowej sztuki, nareszcie przewodnicząca teatru przydzieliła jej rolę. Owszem, z powodu mniejszej liczby osób niż zwykle, była to rola męska, ale i tak Evans sprawiła w niej się świetnie. Jej gra aktorska zrobiła na wszystkich wrażenie. Szczerze powiedziawszy, dziewczynie spodobała się ta rola, jako jedyna z licznych ról męskich w tym spektaklu. Mowa była o ,,Klubie młodzieńców". Żeńska część teatru, liczyła bowiem na to, że to właśnie tę sztukę wystawi, zaś męska była za ,,Rybakami".

Czas miał pokazać, jaka będzie ostateczna decyzja przewodniczącej. Na razie, Brie wolała cieszyć się czytaniem ról. W ostatni dzień tygodnia, zmęczona wraz ze swoją siostrą, wróciła do domu. Usiadła w swoim pokoju i zaczęła pić latte. Sięgnęła po swój pamiętnik i opisała w nim wszystko, co stało się podczas tego tygodnia. Następnie zeszła na dół, przywitała się ze swoją malutką siostrzyczką. Michelle widząc Brie, zaśmiała się uroczo. Nastolatka wzięła ją na ręce i pocałowała w główkę. Zaczęła śpiewać jej kołysankę. Parę minut potem, Michelle zasnęła w jej objęciach. Pani Evans krzątała się w kuchni. Zawołała swoją starszą córkę, zaznaczając, że muszą wybrać suknie na chrzciny i ślub. Chodziło jej o chrzciny małej Michelle, które miały odbyć się pod koniec kwietnia i na których Brook będzie jej chrzestną. Jeżeli chodzi o ślub. Miał on odbyć się 1 maja. Był to ślub jej siostry ciotecznej, dlatego ważne było to, aby ona i Kiara dobrze wyglądały na tym wydarzeniu. Rachel zaznaczyła, że jej córki będą im pomagać w przygotowaniach, czym Brooklyn była zaskoczona. 

-No cóż...pozostało mi więc wybrać tylko stroje -westchnęła, przeglądając sukienki

Oprócz sukni na te wydarzenia, musiała jeszcze znaleźć dwie suknie na koncert. Musiała jednak poczekać, na wskazówki Profesor Miry odnośnie jej strojów. Wieczorem, Brooklyn tradycyjnie odwiedziła Josephinę. Staruszka z radością powitała swoją wnuczkę i razem zaczęły wybierać suknie. Ostatecznie Brooklyn postawiła na błękitną i pudrowy róż. 

Pobyt w domu, musiał dobiec końca. Przed Brooklyn czekało wiele wyzwań i zajęć, które sprawiały, że miała bardzo napięty grafik aż do końca miesiąca. Zastanawiała się nad dołączeniem do akademickiego zespołu, który śpiewał wiele razy na różnych koncertach w Akademii. Postanowiła spróbować swoich sił w czymś zupełnie nowym, mimo, że jej solowy występ ostatnim razem, kiedy wystąpiła po raz pierwszy przed społecznością akademicką, zakończył się aplauzem widowni. Brook polubiła muzykę rockową oraz alternatywną, jaką grał owy zespół, który stał się nawet popularny wśród młodzieży. 

Dlatego też, po powrocie do akademika, umówiła się z pomocą Sophie z założycielem zespołu -Cade'em. Miał on przesłuchać ją razem ze swoim kolegą. Brook zestresowana podążyła do piwnicy w akademiku razem z Sophie, aby przećwiczyć piosenkę. Niespodziewanie, nastolatki usłyszały pukanie o drzwi. Brie schowała się pod krzesłami, a Sophie poszła otworzyć drzwi. Jednak gdy tylko Evans usłyszała znajomy głos chłopaka, natychmiast wyszła spod krzeseł i podążyła w jego stronę. White, wyszła na zewnątrz, zostawiając ich samych. Nieprzygotowana na tak wczesne przesłuchanie, Brook uśmiechnęła się nerwowo do założyciela zespołu Afternoon. 

-Siemka, Axel powinien zaraz przyjść -powiedział chłopak, przyjaznym głosem 

-Siemka, tak...tak -odparła, siadając na kanapie

-A więc, co cię skłoniło, aby dobrowolnie dołączyć do naszego zespołu? -zapytał 

-Podobały mi się wasze występy i szczerze tak sobie pomyślałam, czemu by nie spróbować -odpowiedziała jedynymi słowami jakie przychodziły jej do głowy, na co Cade uśmiechnął się

-A to dobrze się składa, bo tak naprawdę ratujesz nas. Potrzebny nam wokalista -oznajmił, siadając naprzeciw dziewczyny

-Serio? -zapytała Brooklyn

-Tak, bo mieliśmy dwie. Jedna gra teraz na perkusji, bo denerwowała się tak, że aż drżały jej ręce, kiedy wchodziła na scenę. Co do drugiej, była przez jakiś czas, ale matka jej nie pozwoliła dalej być częścią zespołu -odpowiedział pewnym siebie głosem chłopak

-Naprawdę? Czemu? -zapytała zdziwiona ostatnim zdaniem dziewczyna

-No...cóż sam nie wiem -odparł, wzruszając ramionami

Minęło dziesięć minut, a Axel nie pojawił się, więc Cade zdecydował, że przesłucha Brook sam. Dziewczyna włączyła karaoke i zaczęła śpiewać. W połowie piosenki przerwała, ponieważ przez stres zapomniała melodii. Cade nie był tym zdziwiony. 

-Jesteś jedyną osobą, która mi zaśpiewała przejścia, bo jak wiesz zwrotki są nisko, a refren jest o oktawę wyżej. Jesteś jedyną wokalistką z poprzednich, która potrafi śpiewać -powiedział

-N-naprawdę? -zapytała z radością Evans

-Tak i szczerze mnie się mega podobało -odparł, kładąc swoją dłoń na sercu

-Cieszę się -powiedziała dziewczyna z uśmiechem

- A więc...witamy cię w naszym zespole -odpowiedział Cade, szeroko rozkładając ramiona

-O wow dostałam się do zespołu. Dziękuję -powiedziała z rozbawieniem Brook

-Mam jeszcze pytanie czy potrafisz pisać teksty do muzyki? -zapytał, na co Evans skinęła mu głową

-No to bierzemy cię w ciemno -odparł, śmiejąc się

Pożegnawszy się z chłopakiem, Brooklyn wróciła do swojego pokoju. Po wejściu do lokum, jej siostra zasypała ją różnymi pytaniami. Dziewczyna jednak nie miała czasu na nie odpowiedzieć, ponieważ spieszyła się na kolację. Razem z Sophie udała się na stołówkę. Jedząc zapiekankę, nastolatki ujrzały wchodzącego Clarenca. Spojrzały po sobie, przełykając kęsy. Zaczęły głośno rozmawiać o zespole i jej przesłuchaniach, a przede wszystkim o Cade'ie. Sophie szeptała Brook, że Hood przysłuchuje jej się uważnie i spogląda na nią. Evans poczuła satysfakcję, ponieważ taki właśnie był jej zamiar. Chciała wzbudzić ciekawość i zazdrość w Clarencu. Dla niej girls era skończyła się i nadeszła boys era. Chciała, aby zobaczył kogo stracił. A kiedy do niej przybiegnie, będzie wtedy za późno. W pierwszej kolejności, dziewczyna miała zamiar spełniać swoje marzenia i cele związane z muzyką. 

Na zajęciach teatralnych dowiedziała się o zbliżającym się festiwalu. Przewodnicząca teatru wyznaczyła więc parę osób ze swojego zespołu do udziału w nim, w tym Brie, która miała zaśpiewać wiersz o miłości. Po zajęciach została chwilę, aby zaprezentować ją kobiecie. 

-Bardzo ładnie, proszę pani -powiedziała z podziwem 

-Dziękuję, pani profesor -odpowiedziała z uśmiechem Brook

-Zaśpiewaj mi ją już w pełnej wersji za tydzień -odparła, na co dziewczyna skinęła głową

Była zadowolona z tego, że jej głos spodobał się przewodniczącej, bo w końcu zobaczyła, że Brook nie jest w niczym gorsza od Hooda. Jedno było pewne: następne tygodnie zapowiadały się być jeszcze bardziej cięższe i męczące od tego. 


Nigdy więcej | Akademia Everel|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz