W ostatnim tygodniu kwietnia, miały odbyć się chrzciny maleńkiej siostrzyczki Brook, na których to ona miała być jej chrzestną. W przed dzień chrztu wraz z rodzicami, udała się do proboszcza, aby złożyć potrzebne dokumenty. Stojąc przed starą plebanią, w oknach kościelnego korytarza zobaczyła przemykającą sylwetkę...Jamesa. Przerażona tym widokiem, mało co nie wykrzyczała jego imienia. Szturchnęła lekko swoją matkę, aby ta również na to spojrzała. Rachel była zdziwiona tym widokiem, jednak wiedząc, co łączyło jej córkę niegdyś z owym chłopakiem, obróciła całą sytuację w żart, ale Brook nie było do śmiechu. Po chwili, obie ujrzały przed sobą wychodzącego z kościoła plebana wraz z Jamesem i jego wujostwem.
W tamtym momencie, dziewczyna myślała, że zobaczyła ducha...ale to był James w prawdziwej osobie. Chłopak nie zauważył, że przed nią stoi. Brie wpatrywała się w niego z niedowierzaniem, a Rachel zaśmiała się, widząc minę swojej córki.
-Spójrz...chyba Riley też będzie ojcem chrzestnym -wyszeptała
-Mamo, weź...cicho -uciszyła ją Brooklyn
Proboszcz przywitał się ze zgromadzonymi, po czym zaprosił ich do środka plebanii. Gdy Brook zrobiła krok w stronę schodów, James zrobił tak samo i oboje spotkali się przed nimi. Nastolatka nie zwracała uwagi na chłopaka, jednak kątem oka zobaczyła, że ten spogląda na nią.
-Pewnie mnie poznał -pomyślała, po czym zaczęła wchodzić po schodach
Będąc na samej górze przy kancelarii, rodzina Evans weszła do niewielkiej poczekalni, aby zaczekać na swoją kolej. Wujostwo Jamesa wraz z nim, czekali w przedsionku. Riley zerknął ukradkiem na swoją dawną przyjaciółkę, ale szybko odwrócił wzrok, jak gdyby bał się, że zakocha się w niej podobnie, bowiem Brooklyn stała się typem dziewczyny, jaką on zawsze chciał mieć.
-Czemu nie powiedzieliście sobie nawet cześć? -zapytała nagle Rachel
-Bo my nie lubimy się i traktujemy jak nieznajomych -odpowiedziała Brook
-Ah! Głupi chyba jesteście -odparła kobieta
-A ty nie rozumiesz tego, że tak musi być -powiedziała ze smutkiem dziewczyna
-Wy i te wasze podboje miłosne -podkreśliła pani Evans, przewracając oczami
Następnego dnia, odbył się chrzest małej Michelle. Rodzina Evans razem z chrzestnym przybyła do kościoła pół godziny wcześniej. Zajęła miejsca w pierwszym rzędzie krzeseł i oczekiwała na zebranie innych. Niedługo po nich, przybyła rodzina Jamesa. Chłopak, widząc Brooklyn stojącą przed nim jako chrzestna, stał, wpatrując się w nią ze zdziwieniem. Dziewczyna jednak nie spojrzała się na niego i udawała, że go nie widzi. Katem oka, widziała jak podczas mszy, James stojący w trzecim rzędzie przez cały czas patrzy na nią, uśmiechnęła się do siebie. Ku jej zdziwieniu, nie czuła nic. Żadnego smutku, żadnej rozpaczy. Zaczęła się więc zastanawiać, czy jest to znak, świadczący o tym, że wyleczyła się z tej miłości. Nawet podczas śpiewania psalmu, nie spojrzała na niego, jak gdyby był duchem. On za to, nie mógł oderwać od niej wzroku, podobnie jak jego młodszy brat.
Po mszy, gdy wszyscy ustawiali się do zdjęcia, James odszedł na bok ze swoją ciocią. W tym samym czasie, Brook jak i cała reszta pozowała do zdjęć, które robiła Kiara. James przyglądał się dziewczynie z poważnym wyrazem twarzy. Evans nawet nie chciała na niego spojrzeć, co wydało jej się dziwne, skoro tyle razy płakała, tęskniąc za nim. Teraz, uśmiechając się do obiektywu aparatu, ignoruje chłopaka, jak gdyby nigdy nic. Jak gdyby wszystkie wylane łzy nie były w tej chwili ważne. Kiedy Kiara skończyła robić zdjęcia, rodzina Brie zbierała się powoli do wyjścia. Wtedy na środek, wyszedł James ze swoim wujostwem. Brook zerknęła na niego. Zauważyła, że znacznie zestarzał się i spoważniał na twarzy.
-W końcu wybrał kierunek medyczny, więc cóż dziwić się, że ciągle uczy się i pewnie nie ma czasu na inne rzeczy -pomyślała, po czym westchnęła i odwróciła wzrok
Odchodząc, z oddali wdziała, że James znowu patrzy na nią. Ona również na niego spoglądała, mimo, że próbowała tego nie robić. I tak stracili siebie z oczu, bez słowa...traktując się jak nieznajomych. Riley stał się osobą, którą kiedyś Brook znała...i nikim więcej. Po chrzcinach, odbyło się przyjęcie w pobliskim lokalu. Rodziny Pana Evans i Rachel, po złożeniu życzeń i wręczeniu prezentów dla Michelle, usiadły przy oddzielnych stołach. Brie usiadła na samym brzegu. Niespodziewanie podeszło do niej jej wujostwo, które przyjechało z daleka, aby przywitać się z nią.
-Cześć, Brooklyn -powiedział z uśmiechem wujek, rozkładając ramiona
-Cześć wujku, miło mi ciebie widzieć- odparła z uśmiechem dziewczyna, ściskając go
-Bardzo ładnie zaśpiewałaś, bardzo mi się podobało -oznajmił
-Dziękuję i cieszę się z tego -odpowiedziała radośnie
Głos Brook, chwaliło jeszcze wiele osób z rodziny jej ojca i matki. Nastolatka była z tego dumna i nieco zaskoczona tym, ponieważ był to pierwszy raz kiedy dostała od nich tyle pochwał. Mimo uprzedzeń do niektórych członków rodziny, starała się zachowywać w sposób miły i kulturalny, tak aby nie zepsuć dnia swojej siostry. W głębi duszy, rozmawiając z nimi, nie czuła do nich zupełnej urazy, a tak naprawdę nie czuła nic. Zdarzało się już jej odcinać emocjonalnie podczas niektórych rozmów z ludźmi. Można nawet powiedzieć, że odkryła swoją nową umiejętność. Wychodziło jej to całkiem dobrze. Szczególnie było to pomocne w rozmowie z płcią przeciwną. Wtedy Brook nie myślała o tym co mówi, nie czuła nic, przez co mogła być uznawana za chłodną i obojętną, jednak nie obchodziło ją to. Nie martwiła się bowiem o to, co o niej pomyślą. A więc odcinanie się emocjonalnie było dobrym sposobem na zmniejszenie ilości zmartwień, jakie miała, co było dla niej najważniejsze.
Podczas przyjęcia, dziewczyna rozmawiała i bawiła się ze swoim kuzynostwem, co sprawiało jej radość. Atmosfera pomiędzy członkami rodziny była luźna. Dziewczyna nawiązała dobry kontakt ze swoim przybranym kuzynem -Jack'iem. Chłopak okazał się być jedyną osobą, oprócz James'a, która potrafiła ją rozbawić. Nastolatka czuła się przy nim beztrosko jak nigdy dotąd. Pod koniec chrzcin, ojciec Brooklyn przesadził z alkoholem, tak, że zaczął się przewracać. Evans czuła wstyd i nie mogła nawet na to patrzeć. Miała już dosyć tego dnia. Nie chciała jednak wracać szybko do domu, bo wiedziała co tam będzie, kiedy jej ojciec jest pijany. Z tego właśnie powodu, postanowiła zostać u swojej cioci Aubrey, która mieszkała blisko - na noc. Aubrey również sporo wypiła i po powrocie do domu, zaczęła płakać i żalić się Brooklyn z tego, jak nieszczęśliwa jest w związku z jej wujkiem. Dziewczyna słuchała jej w milczeniu, próbując sobie to wszystko poukładać w głowie. Nie mogła uwierzyć w to, co teraz widzi. W siedzącą i płaczącą przed nią, pijaną ciotkę, która na co dzień jest bardzo rozsądną osobą i kocha swojego męża. Wujek Brooklyn, wchodząc do pokoju, w którym rozmawiały, zobaczył płaczącą Aubrey Zdziwiony tym widokiem, zaczął z nią rozmawiać. Ta, nie dała jemu nawet dotknąć się i zaczęła się z nim kłócić. Brook spoglądała na całą sytuację z przerażeniem w oczach, nie wiedząc co zrobić. Jack siedział w kuchni i był wyraźnie zdenerwowany zachowaniem swojej matki. Nastolatka chciała natychmiast wracać do domu, aby tam dać upust swoim emocjom. Nie chciała mieć takiego życia, takiej rodziny. Była tak młoda, a działy się przed nią rzeczy, które czasem nie dzieją się nawet w życiu dorosłych ludzi. To właśnie przez to, z jakiej rodziny pochodzi, nie mogła być z Riley'em i musiała go stracić. Musiała złamać mu serce, tak samo jak on złamał jej, mimo że tego nie chciała. Ta myśl dobijała ją z każdą chwilą. Zawsze zadawała sobie pytanie: Dlaczego nie może być szczęśliwa? Dlaczego musi tak żyć? Odpowiedź nie była prosta, a tak naprawdę nikt jej nie znał.
Brie, poczuła jak po jej policzkach spływają łzy. Zadzwoniła do swojej matki, aby ta przyjechała po nią. Niedługo potem, wróciła do domu. Na szczęście, zastała śpiącego ojca. Powolnym krokiem udała się do swojego pokoju. Tam, runęła na ciepłe i miękkie łóżko i zasnęła zmęczona troskami tego dnia.
CZYTASZ
Nigdy więcej | Akademia Everel|
Teen FictionBrooklyn Evans to dziewczyna obdarzona ponadprzeciętną urodą. Dziewczyna nigdy nie była szczęśliwie zakochana. Powodem tego były przykre wydarzenia z przeszłości, dotyczące Jamesa Rileya - chłopaka, w którym kiedyś się zakochała i była w friendzone...