𝐒𝐩𝐫𝐚𝐰𝐢𝐞𝐝𝐥𝐢𝐰𝐨𝐬́𝐜𝐢 𝐳𝐚𝐝𝐨𝐬́𝐜́

6 1 0
                                    


  Gdy zapadł zmrok, Aubrey niespodziewanie weszła do pokoju swoich dzieci. W tym samym czasie,  Brook siedziała na łóżku Lily, a Jack oglądał coś na laptopie. Widząc swoją rodzicielkę,  rodzeństwo natychmiast oderwało się od swoich czynności.

-Czas zdecydować z Kim będzie spała Brooklyn -oznajmiła Aubrey

-Jeżeli chce, to może spać ze mną -odparła Lily -Ale ja w nocy mogę czasem kłaść nogi na twarz -ostrzegła

-Chyba, że Brie chce spać z Jack'iem -zaproponowała kobieta

-Jeżeli Jack się zgodzi...-odpowiedziała dziewczyna, spoglądając na chłopaka 

-Jack, zgadzasz się? -zapytała jego matka 

-Dla mnie to obojętne -odparł nastolatek, wzruszając ramionami

-Zatem świetnie! Brook będzie spała z Jack'iem -powiedziała radośnie Aubrey, po czym opuściła pomieszczenie

Evans zerknęła kątem oka na Jack'a. Okazało się, że uśmiecha się z zawstydzeniem, a jego policzki są zarumienione. W tamtym momencie wyglądało to komicznie. Kiedy wszyscy położyli się spać, Brooklyn i Jack leżeli obok siebie, widać było, że oboje czuli się niezręcznie. 

-Do czego to doszło -powiedziała nastolatka, nerwowo uśmiechając się

-No -odparł z rozbawieniem chłopak 

Brook i Jack rozmawiali jeszcze ze sobą przez parę godzin, po czym zasnęli. Rankiem, Brook obudziła się wcześniej niż pozostali. Odwróciła się w stronę chłopaka I ujrzała jego twarz blisko jej twarzy. Przerażona szybko wstała z łóżka i udała się do toalety, aby wziąć prysznic. Po powrocie,  zastała obudzoną już Lily. 

-O Brie! Wiesz co? To było takie śmieszne, kiedy Jack nagle zaczął ciebie ręką szukać najpierw obok siebie, potem jak ciebie nie znalazł to zerwał się i zajrzał pod kołdrę, a potem sprawdził czy nie spadłaś z łóżka. Jak ciebie nie było, to poszedł dalej spać -rzekła, nie przestając się śmiać

Słysząc to, Brook myślała, że zgłupieje. Dało jej to wiele do myślenia. Spędziwszy cztery dni u ciotki Aubrey, Brooklyn wróciła do domu. Tam sytuacja z dnia na dzień ulegała pogorszeniu. Wywołało to ogromne poruszenie wśród rodzin z obu stron. Bliscy Rachel stanęli w obronie jej oraz córek, co spowodowało bójkę pomiędzy szwagrem Pani Evans, a jej mężem. Wszystko na szczęście zostało przerwane przez Brooklyn i jej ciotkę, jednak następnego dnia jej ojciec, przyjechał pod dom jej wujostwa, grożąc im. Dowiedziawszy się o tym, Rachel była załamana tym, co dzieje się. Kiara pocieszała matkę, mimo że tak jak ona dogłębnie to przeżywała. Brook natomiast nie odczuwała chęci do płaczu i smutku, wręcz przeciwnie. Odkąd Brooklyn została pobita, jej wojownicza natura obudziła się i wzywała ją do walki. Czuła wewnętrzną siłę, która nakazywała jej wziąć wszystkie sprawy w swoje ręce, aby odpowiednio nimi pokierować. Wiedziała bowiem, że jej matka ciągle waha się przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji, nie mówiąc już o działaniach, a jej siostra nie ma pojęcia co zrobić. 

-Mamo, musimy pojechać na komisariat -rzekła stanowczym głosem Brie

-Wiem, ale nie wiem czy pojedziemy. Muszę jechać z Michael do lekarza -odrzekła Pani Evans

-To w końcu, nigdy tam nie pojedziemy -odparła jej córka

-Nie rozumiesz, że jesteś umówiona na obdukcję o 16.00 i mogę nie zdążyć pojechać do lekarza -odpowiedziała ze zdenerwowaniem Rachel

-Ja wszystko rozumiem, ale jeżeli dzisiaj tego nie zrobimy, nie zrobimy tego wcale -podkreśliła nastolatka

-Nie mam pojęcia. Na razie jestem skupiona na Michael -odparła jej matka i wyszła z kuchni

Nigdy więcej | Akademia Everel|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz