0️⃣8️⃣

99 9 0
                                    

                               Neteyam
Obudziłem się pierwszy z wszystkich domowników. Tara wczoraj, chyba była na mnie zła. Mogłem z nią zostać. Wczoraj gdy prawie coś między nami zaiskrzyło mój ojciec zadzwonił do mnie przez to coś na szyi( dalej nie wiem jak to się  nazywa ~ autorka) i powiedział że mam się pilnie zjawić w domu. Nigdy tak nie mówił więc nie mogłem go lekceważyć. Okazało się że to nic ważnego. Chciał zjeść kolacje ze wszystkimi przy stole. Zazwyczaj każdy nie ma czasu i zjada coś w biegu. Takie kolacje jedliśmy w domu. Tęsknie za tym. I za lasem też.
Dzisiaj chciałem przeprosić Tarę za moje zachowanie. Może nie było złe ale wydawała się smutna i trochę zła. Musiałem ją przeprosić. Wyrzuty sumienia zżerały mnie od środka.

🐚🐚🐚

Wchodząc do Marui głównej nie widziałem jej. W sumie wczoraj też jej nie było. Stwierdziłem że usiądę obok Reyi.
-Hej, wiesz może gdzie jest Katara?-zapytałem nie potrzebnie szepcząc. Mój brat tylko pożerał mnie spojrzeniem. Akurat siedział naprzeciwko mnie. Coś czuje że między Tsireyą a Loak'iem coś kwitnie. Mój mały braciszek w końcu znalazł dziewczynę.
-Nie mam pojęcia, pewnie jeszcze śpi.-powiedziała tym samym tonem głosu co ja. Posłałem bratu spojrzenie żeby się uspokoił. Posłuchał mnie. Po chwili tata go zagadał.-Chcesz to możemy iść do jej domu i ją obudzić.
-Spoko to po śniadaniu czekam na ciebie pod twoim domem.- powiedziałem a dziewczyna tylko przytaknęła. Dalej całe śniadanie jedliśmy w ciszy. Było bardzo dobre. Bardzo lubię klimat klanu Metkayina, jednak to nie to co w domu. Fajnie że śniadanie jedzą wszyscy razem.

🐚🐚🐚

Czekałem na Reyę pod jej domem. Usłyszałem za sobą kroki. Zignorowałem je, lecz ktoś i tak się odezwał.
-Neteyam?- już wiem kto to był. To Loak. Najwyraźniej szedł do Tsireyi.
-Loak? Co tutaj robisz? Nie miałeś być w domu?.- dał bym sobie rękę uciąć że miał być w domu.
-Mógłbym zapytać o to samo.- powiedział z grymasem na twarzy. Oj, Loak chyba jest zazdrosny.-Po co tu przyszedłeś?
-Potrzebuje pomocy Tsireyi. A ty?
-Mieliśmy iść razem popływać, ale jeśli to nie problem to pójdę z wami.- ewidentne był zazdrosny.
-Spoko. Mi tam to nie przeszkadza.- uśmiechnąłem się do niego. Chłopak był tak zdezorientowany że chyba zapomniał się uśmiechnąć.
-W czym ma ci pomoc?- zapytał.
-Idziemy obudzić Katarę. Nie było jej na śniadaniu i nie wiem co się stało. Aczkolwiek i tak musimy poważnie porozmawiać.- dalej myślę że ją zawiodłem.
-Aha, w porządku. Pomogę.- tym razem to on się uśmiechnął.
Po dłuższej chwili z domu wyszła Tsireya.
-O, Loak hej!- powiedziała najpierw do niego.
-Cześć, mogę iść z wami budzić Katarę?-zapytał. Chyba wyraziłem się jasno że może iść. Nie rozumem go.
-Jasne, chodźmy.- odpowiedziała mu dziewczyna. Chyba zapomnieli że stałem obok nich. Reya uśmiechnęła się do niego a ten zrobił się bardziej czerwony niż wnętrze soczystego arbuza. Jeśli moja relacja z Tarą tak właśnie wygląda to musimy to zmienić.
Z domu Tsireyi do domu Tary był kawałek drogi. Doszliśmy w miarę szybko. Nikogo nie było w kuchni. W pokoju Tary też nie. To gdzie ona niby była?
-Nie ma jej?- zapytała Reya. Widząc moją bladą twarz. Kurwa, wszystko moja wina. Mogłem z nią zostać a nie. Byłem zły sam na siebie. Gdzie ja wtedy miałem mózg. A co jak jej się coś stało? Nie wybaczę sobie tego.
-Co teraz zrobimy?- Zapytał Loak.
-Poinformujemy jej mamę i zaczniemy poszukiwania.- zacząłem myśleć racjonalnie.
-Nie! Chłopaki stop!- krzyknęła Reya. Chyba ją olśniło.-Rafa, Katara zawsze ale to zawsze spędzała czas oglądając rybki lub jakieś inne stworzonka przy rafie.
Może i czarnowłosa miała rację. Trzeba było zobaczyć czy nie ogląda przypadkiem magicznych rybek przy rafie. Ale coś wytrąciło mnie z moich „przemyśleń". Jakby dźwięk papugi? Dosłownie taki sam jak wtedy gdy Tara zemdlała. To było może to jej ilu?
Wybiegłem z domu Tary tak szybko jakby podłoga mnie poparzyła. Reya i Loak szli za mną. Wbiegłem na mostek obok jej domu. Podeszła do mnie Reya.
-Czy to Maeve?-zapytała, próbując przekrzyczeć dźwięki ilu.
-Kto to Maeve?-Loak chyba nie zaczaił.
-Maeve to ilu Katary. Praktycznie nigdy się z nią nie rozstaje. Wszędzie ze sobą pływają.- wytłumaczyła. Czyli Maeve może wie gdzie jest Tara.
-Ona może wiedzieć gdzie jest Katara?- zapytałem z nutką nadziei w głosie.
-Nie wiem ale chyba chce żebyśmy z nią popłynęli.- Loak geniusz wymyślił powód dlaczego, morskie zwierze dziewczyny zaczęło piszczeć.
-Dobra, Neteyam płyniesz ma Maeve, ona nie robi ci krzywdy. Ja i Loak płyniemy za tobą.-gdy Tsireya powiedziała to zdanie na głos wiedziałem co robić. Wskoczyłem na grzbiet ilu dziewczyny.
Maeve zaczęła szybko płynąć. Sam nie wiem nawet gdzie. Obróciłem głowę, za mną nie było Tsireyi i Loak'a. Co jest? Mieliśmy spotkać się przy rafie. Wynurzyłem się, znajdowaliśmy się przy trzech wysokich skałach. Nie wiedziałem gdzie jestem i gdzie jest Reya i Loak. Ufałem Maeve. Ona jako jedyna mogła nam pomoc. Zanurzyła się pod wodę i podpłynęła kawałek dalej chowając się za skałą.
         Zaprowadziła mnie do statku ludzi z nieba. Czyli tam jest Katara. Co jak zrobili jej krzywdę?
         -I co ona tam jest?- zapytałem zwierzęcia. To logiczne że mi nie odpowiedziało. Tylko na mnie spojrzało. Wiedziałem co mam zrobić. Dotknąłem swojej szyi i zacząłem mówić.  
         -Halo? Tato potrzebuje pomocy.- powiedziałem, po chwili urządzenie odezwało się z powrotem.
         -Neteyam? Co się stało?-po głosie taty widać było że jest zaskoczony. Zazwyczaj dzwoniąc nie nazywam go tatą.
-Szukałem Katary bo nie było jej w domu. Popłynąłem, bynajmniej chciałem płynąć i poszukać jej przy rafie. Jednak jej ilu popłynęło w stronę jakiś trzech dużych skał. Jestem schowany za dużą zanurzoną skałą. I widzę statek. Tato oni ją porwali.- gdy sobie to uświadomiłem zrobiło mi się jeszcze przykrej. To z mojej winy.
-Nic ci nie jest?- kurwa tato, Katarę porwali a nie mnie.
-Mi nic ale gorzej z Katarą.
-Już płynę. Idę jeszcze poinformować wodza.- wodza? Po co?
Mimo mojego słabego wzroku zauważyłem że na statku jest Reya, Loak i.. Tuk? Co tam robi Tuk? Zadzwoniłem do taty informując co właśnie zobaczyłem. Powiedział tylko że mam czekać, bo płynie z całym klanem. Wiedziałem co to znaczy..

————————————————————-
Po trochę dłuższej przerwie w końcu publikuje ten rozdział. Nawet mi się podoba.

Lov yall🧸🤍

Trees Between Us  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz