{8}

191 9 24
                                    

Nicollo był już pod domem David, zapukał do drzwi zobaczył tam panią Smith która go wpuściła uśmiechając się do chłopaka.

-Dzień dobry pani-powiedział Nicollo

-Dzień dobry Nicollo-odpowiedziała uśmiechając się dalej

-Jest David?

-Tak, jest u siebie możesz wejść-odpowiedziała i odeszła

Nicollo zaczął wchodzić po schodach po chwili był już pod drzwiami, zapukał i usłyszał ciche ,,prosze'', wszedł i zobaczył uczącego się bruneta.

-David-po wypowiedzeniu jego imienia odwrócił głowę w stronę Nicollo

-Co ty tu robisz?-był zdziwiony wizytą Nicollo

-Nie mogłem przyjść do przyjaciela ze szkoły?

-Mogłeś

-A ty znowu przy książkach?

-Jak widać

-Mógłbyś wrócić do siebie?

-Nie mam takich planów-powiedział i usiadł na łóżku Davida

David lubił Nicollo ale Nico zachowywał się czasem jak Erwin i zniechęcało go to do rozmawiania z nim.

-Zachowujesz się czasem jak Erwin-powiedział swoim chłodnym tonem

-A ty jak zawsze musisz mi coś mówić swoim chłodnym tonem-zaczęli kłótnie jak ostatnio

Kłócili się dopóki nie brakło im argumentów, po skończonej kłótni David zaczął luźny temat rozmowy.

-Zostajesz tu znowu na noc?-zapytał mimo że znał odpowiedź

-Tak, przeszkadza ci to?

-Nie tylko będzie to podejrzane dla Erwina i Heidi

-Potrafisz zignorować ich zaczepki więc zignoruj

-Albo szczelić mu w pysk-powiedział David z uśmiechem na co Carbo się zaśmiał

-Też można-odpowiedział dalej się uśmiechając

-A i ogólnie w środę mnie nie będzie-dodał po chwili

-Jedziesz do Seaportu zobaczyć się z bratem?-zapytał

-Tak, chcesz możesz jechać z nami

-Wiesz że nie mogę

-Do niczego nie dojdziesz w życiu jeśli będziesz dalej próbować zadowolić swoich rodziców którzy cię nie zauważają a jeśli zauważą to tylko rzeczy które mogą ci wytknąć więc przestań się uczyć dzień w dzień bo i tak jesteś najlepszy-słowa Carbo były prawdziwe i przekonywały Davida

-Ale i tak nie mogę jechać

-To chodźmy chociaż się przejść

-Czego ty nie wymyślisz

-Chodź-powiedział i pociągnął Davida za sobą

Kiedy byli na dole ubrali się i wyszli kierowali się w tylko znanym kierunku Carbonarze, David wolał zostać w ciepłym domu i nie wychodzić z domu w tą zimną jesienną noc

-Gdzie idziemy?

-Zobaczysz

-To ja wracam-odwrócił się w kierunku drogi do swojego domu, zaczął iść a Carbo złapał go za kaptur od bluzy

-Ciężko ciebie z domu wyrzucić

-Puść

-Nie-odwrócił go w stronę którą szli

-Nie cierpię cię-mruknął pod nosem obrażony mając skrzyżowane ręce na klatce piersiowej

-Wzajemnie

-Chcesz w pysk

-Wiem że mi nie dasz

-Erwin już by dostał

-Ostatnio prawie dostał

-Dostanie-powiedział David uśmiechając się chytrze

Przez całą drogę obgadywali każdego, nie hamowali się w wyzwiskach, tak im minęła droga nad miejsce które znał tylko Nicollo.

-Jesteśmy-powiedział dumny Nicollo kładąc ręce na biodra

-Jest ciemno jak w dupie krakena i huja widać i ty mi mówisz że jesteśmy?-powiedział David z wyrzutami

Nicollo wyjął z kieszeni telefon, włączając latarkę żeby nigdzie się nie wywalili, złapał bruneta za rękę i pociągnął do krawędzi góry, puścił go i wyłączył latarkę w telefonie wsadzając z powrotem do kieszeni.

-Moreno nocą jest cudowne nie sądzisz Davidku

-Prawda

-Warto było iść co nie?

-Może-przytaknął niechętnie

-Chciałem przyjść tu z całą naszą grupą-powiedział wpatrując się w nadmorskie rozświetlone miasteczko które było pod nimi

-Mogłeś przecież ich również zabrać-odwrócił wzrok od miasteczka i popatrzył na wyższego od niego chłopaka

-Wiesz jak wyglądają nasze grupowe spotkania niektórzy milczą a niektórzy rozmawiają

-Uwierz gdyby nie Erwin i jego zapał do shipowania nas to bym siedział cicho

-Tylko że ty znasz Erwina dłużej od mnie

-Za to ty znasz dłużej Heidi i Grzegorza

-Mamy dużo wspólnego Davidku-również spojrzał w stronę niższego na co ich spojrzenia się spotkały

-Idziemy?-zapytał David urywając kontakt wzrokowy

-Można

-Nie wyciągasz telefonu?

-Nie, chyba się nie wywalimy

-Poprawka ty się nie wywalisz-Carbo poczuł na swoich ramionach ręce Davida a po chwili jak na niego wskakuje więc go złapał

-Zapierdalaj!-krzyknął David z uśmiechem na twarzy

Carbo tylko przewrócił oczami i ruszył z Davidem na plecach. Po godzinie byli pod domem Davida, starszy zszedł z pleców młodszego i zaczął kierować się stronę drzwi.

-Nigdy więcej z tobą nigdzie nie idę-powiedział biało-włosy na co David się zatrzymał i uśmiechął

-Idziesz do siebie czy znowu wbijasz mi na chatę?

-Oczywiście że wbijam ci się na chatę

-No to chodź bo widzę Erwina, Heidi i Grzegorza

Weszli do domu Davida rozbierając się, poszli do pokoju bruna chwile posiedzieli posiedzieli i poszli spać.
———————————————————————————
Witam, Mam nadziej że rozdział się spodobał

Życzę miłego dnia/popołudnia/wieczoru/nocy zależy kiedy to czytasz

A za błędy przepraszam

ℋℯ 𝒸𝒽𝒶𝓃𝑔ℯ𝒹 𝓂𝓎 𝓁𝒾𝒻ℯ 180 𝒹ℯℯ𝑔𝓇ℯℯ𝓈 | David Gilkenly~Nicollo CarbonaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz