{10}

150 12 12
                                    

Rano Nicollo kiedy wychodził z domu do szkoły zatrzymał go brat.

-Nicollo-chłopak zatrzymał się kiedy usłyszał swoje imię

-Tak?-sporzał w stronę Ivo

-Masz kogoś na oku?-na jego twarzy było widać chytry uśmiech

-Może tak może nie-wzruszył ramionami

-Idę z tobą

-Po co?

-Poznać w końcu twoich przyjaciół-wyszedł z domu a Nicollo za nim
.............
W drodze do szkoły Ivo chciał dowiedzieć się od Nico paru informacji o jego przyjaciołach lecz bez skutecznie. Ponieważ straszy nie chciał nic zdradzić nawet imion, Ivo nie mógł poznać Erwina, Gregorego, Heidi oraz Davida przez wyjazd do Seaportu.

-Hej-przywitał się podchodząc do grupki znajomych

-Gdzie Erwin?-zapytał po chwili

-Pamiętasz chyba jak biegliśmy kiedyś z jego domu do szkoły, to właśnie to robi-odpowiedział mu David

-Jestem!-krzyknął siwo-włosy podbiegając do grupki

-Skoro wszyscy są to mogę ich ci przedstawić-skierował słowa do młodszego brata

-David, Heidi, Gregory i Erwin-mówił wskazując na każdego po kolei

-Bardziej ich poznasz po szkole-dodał po chwili

Lekcje mijały nudnie nikt z ich grupki niczego nie odwalił jak ostatnio David z dzwonkiem Erwina nawet nie kłócili się za czym nauczyciel przyszedł. Po lekcjach wszyscy stali przed szkołą.

-To co idziemy tam gdzie zawszę-powiedziała dziewczyna na co wszyscy pokiwali głową oprócz bruneta z heterochromią

-David?-zwrócił się do niego biało-włosy

Hy?-mruknął w odpowiedzi

-Możesz iść?

-Oczywiście że nie bo woli siedzieć przed książkami niż z przyjaciółmi-odpowiedział za bruneta Erwin na co David posłał mu zło wrogie spojrzenie

-Stul ryj Erwin-

-Chodź z nami-złapał Davida za ręce zaczynając go ciągnąć reszta tylko na to patrzyła

Zaczęli w końcu iść, Nicollo dalej szedł do wszystkich tyłem ciągnąć Davida, wiedział że jak go puści będzie szedł w kierunku domu a tego nie chciał.

-Czemu zawsze musisz mi życie utrudniać-zapytał go Nico

-Ja ci życia nie utrudniam? Sam sobie je utrudniasz-odpowiedział

David zaczął się wyrywać lecz mu to nie wychodziło w końcu David poleciał na chodnik a za nim biało-włosy który go trzymał w ten sposób biało-włosy leżał na brunecie, a brunet pod nim na chodniku.

-Ale żeby tak w miejscu publicznym-zaśmiał się Erwin, David nie skomentował nawet zaczepki Erwina

-Złaź ze mnie-Nico zaczął się podnosić z przyjaciela, jak wstał podał Davidowi rękę, brunet ją złapał i wstał

-Skoro David nie może z nami iść możemy iść do niego o ile możemy-zaproponował Ivo

-Pewnie że możemy-powiedział Nicollo łapiąc Davida za brak i przyciągając do siebie

-Chodźcie-zdjął rękę biało-włosego z barku i zaczęli się kierować w stronę domu bruneta
                                  ............
W domu heterochromyka była tylko pani Smith która przywitała wszystkich ciepło proponując coś do jedzenia i do picia, zgodzili się żeby nie zrobić przykrości gosposi.

-Proszę-podała wszystkim jedzenie oprócz Davidowi który stał koło niej

-Nie jesz?-zapytała zmartwiona, David zerknął na Nico a potem na gosposie która koło niego stała

-Zjem-pani Smith zszedł smutek z twarzy a pojawił się uśmiech, poszła do kuchni żeby po chwili wrócić z talerzem na którym było jedzenie, podała talerz brunetowi a on przysiadł się do znajomych.

-Widzę że dała coś ta rozmowa-odezwał się w jego stronę Carbo

-Może-

Kiedy wszyscy zjedli poszli do pokoju bruneta i tam rozmawiali do puki nie usłyszeli rodziców bruneta, wszyscy ucichli na momencie David postanowił zejść na dół. Cała grupka stała za ścianą przy schodach i podsłuchiwała rozmowę.

-Za tydzień wylatujemy do Bostonu na parę tygodni-oznajmiła matka Davida

-Biznes z kolejną rodziną-bardziej stwierdził niż zapytał swoim poważnym tonem

-Tak-odpowiedziała i poszła zasiąść do stołu a za nią jej mąż, za to David skierował się do góry

-Chyba z nimi nie wyjedziesz-odezwał się jako pierwszy Erwin kiedy byli z powrotem w pokoju bruneta

-A słyszałeś coś żebym miał z nimi wyjechać?

-Nie, ale im mogą wpaść różne pomysły do głowy

-Dobra a teraz wypad z tego domu

-Ależ ty gościnny-

-Może nie zaczynajcie-podszedł do nich Carbonara

Chwilę jeszcze posiedzieli, poddali i poszli do siebie, każdy wiedział że i tak się jutro zobaczą w szkole po kłócą się, zwyzywają i pośmieją.                                        
———————————————————————————
Hej, mam nadzieje że rozdział się spodobał

A za błędy przepraszam

ℋℯ 𝒸𝒽𝒶𝓃𝑔ℯ𝒹 𝓂𝓎 𝓁𝒾𝒻ℯ 180 𝒹ℯℯ𝑔𝓇ℯℯ𝓈 | David Gilkenly~Nicollo CarbonaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz