{14}

135 9 1
                                    

Brunet położył głowę na ramieniu wyższego. Zamknął oczy dalej wsłuchując się w szum morzą, Carbonarze nie przeszkadzał czyn heterochromyka szczerze mówiąc zrobiło mu się przyjemnie ciepło lecz musiał to przerwać. Byli w końcu tylko przyjaciółmi.

-David-powiedział cicho

-Hy?-mruknął w odpowiedzi

-Musimy wracać

-Zostańmy-Nicollo nie spodziewał się takiej odpowiedzi z strony bruneta

-Nie możemy-

-Boisz się że dostanę opierdol od rodziców?-podniósł głowę z ramienia biało-włosego

-Niee-odpowiedział odrazu przeciągając pstatnią literę

-No ta jasne. Słuchaj ja potrafię sobie poradzić z rodzicami-

-Dobra zostaniemy ale ja cię bronić nie będę-zaczął znowu iść w tylko mu znanym kierunku

-Nawet nie potrzebuje żebyś mnie bronił-podbiegł do Carbo
wyrównując z nim krok

Obaj zobaczyli świecące się światła z niedaleka, stała tam nadmorska knajpka do której weszli odrazu Carbonarze rzuciła się brunetka przy ladzie.

-Cześć-przywitał się stojąc już przy ladzie

-O Nico nie spodziewałam się ciebie tutaj-odpowiedziała zaskoczona widokiem biało-

-Jest może Ivo?-zapytał

-Tak, już po niego idę-powiedziała i poszła na zaplecze

Po chwili wróciła z bratem Carbonary, Ivo odrazu skierował wzrok na chłopaka który stał koło Carbo.

-David-podbiegł do chłopaka przytulając go

-Aha. Czyli David jest ważniejszy od własnego barta-udawał obrażonego

-Boże, jaki obrażalski- powiedział Ivo wypuszczając Davida z swojego uścisku

-Tak w ogóle co was tu sprowadza?-zapytał po chwili

-A tak jakoś przodkiem wyszło-wzruszył ramionami

-Chyba nie zamierzacie wracać do Moreno w tą śnieżną noc-powiedziała, w jej głosie było słychać zmartwienie tym że któryś z nich mógłby wpaść na taki pomysł

-Jemu przeszedł ten pomysł przez głowę-brunet wskazał na biało-włosego

-Jeden który ma olej w głowie-skomentował Ivo

-Pójdę po klucze od latarni-dodał i skierował się na zaplecze

Po chwili wrócił z kluczami a razem z nim starsza kobieta która odrazu po zobaczeniu biało-włosego podeszła do niego przytulając go, bez większego zastanowienia Nicollo odwzajemnił czułość. Kiedy się od siebie odsunęli wzrok kobiety powędrował na bruneta stojącego koło Ivo.

-Mary jestem-wyciągnęła rękę w kierunku bruneta uśmiechając się miło

-David-odwzajemnił gest

-Może byście coś zjedli-zaproponowała

-Ja podziękuje nie będę pani problemu robić-

-Nie zrobisz mi problemu i proszę nie mów do mnie pani możesz mówić po imieniu-

-Dobra my z Natalią będziemy się zbierać-powiedział Ivo i podał klucze bratu

-Miłej randki tylko się nie ruchajcie-krzyknął w stronę młodszego Carbonary który wychodził z knajpy wraz z dziewczyną

-Wzajemnie-odkrzyknął i wyszedł

Nawet nie zauważył kiedy Mary zniknęła. Skapnął się kiedy poczuł zapach dobiegający z kuchni już wiedział że kobieta poszła gotować dla nich coś do jedzenia.

-Chyba cię nie posłuchała-

-Serio? Nie zauważyłem-

-Poprawka poczułeś-David przewrócił oczami

Ich wymianę zdań przerwała Mary wychodząc z kuchni z dwoma talerzami na których była ryba z ziemniakami. Żeby kobieta nie musiała ich wołać poszli w jej kierunku. Usiedli na krzesłach przy wyspie kuchennej zaczynając jeść.

-Bardzo dobre-powiedział brunet z pełną buzią

-Cieszę się że ci smakuje-uśmiechnęła się

Smakowało mu bardziej niż dania w Moreno nie licząc pani Smith która gotowała równie dobrze jak Mary.

-Jeśli mogę zapytać, jak się poznaliście?-zapytała

-No więc-zaczął Nico-spotkaliśmy się w szkole na stołówce przez naszych dwóch znajomych którzy się poznali i zostali parą. A bliższy kontrakt złapaliśmy na spotkaniu biznesowym naszych rodziców go nie było więc ja postanowiłem iść do niego no i tak wyszło koniec historii.

-Jeszcze zostawili go u mnie na noc-dodał brunet

-Nigdy bym się nie spodziewała że taki dobry i miły chłopiec był synem takich chamskich ludzi-

-Skąd pani wie?-zdziwił się na słowa które padły z ust kobiety

-Ivo i Nicollo odpowiadali o niemiłym małżeństwie z Moreno

-Nie powinno mnie tu być-powiedział cicho

Miał wrażenie że Mary ma do niego problem o to kim są jego rodzice i że jest synem takich ludzi lecz nie miał na wpływu jacy są. Nie fatygowali się żeby go wychować w dzieciństwie. Zrobiła to za nich pani Smith która wychowała go na dobrego i miłego chłopca lecz gdzieś w głębi siebie jest taki jak mama i tata którzy olewali go przez pół życia zresztą dalej to robią.

-To co idziemy do latarni?-zapytał Carbonara

-Yhm-mruknął w odpowiedzi

-To do zobaczenia chłopaki-odprowadziła ich do drzwi-I David nie bierz moich słów do siebie jest zupełnie inny od nich

-Zapamiętam-

Jednak się mylił że kobieta za nim nie przepada tak samo jak on i wszyscy nie cierpią jego rodziców a jego lubią w końcu ciepło go przyjęła mimo że nie wiedziała kim jest. I jak się dowiedziała od kogo jest nie zwyzywała go tylko była zaskoczona bo jest ich przeciwieństwem.

Doszli na miejsce Nicollo otworzył drzwi kluczami które dostał od brata.

-Panie przodem-odsunął się na bok kłaniając a David spojrzał na niego jak na debila

-Wszystko z tobą w porządku?

-Jak w najlepszym-wyprostował się

-No chyba nie

-Ja chce ci humor poprawić

Weszli do środka Nicollo zamknął drzwi i skierował się do sypialni znając gdzie co jest a David za nim. Nie zwracając uwagi że łóżko jest podwójne nie rozbierając się położyli się. David odrazu zasnął był zbyt zmęczony za to Nicollo chwilę jeszcze posiedział na telefonie, odrazu po odłożeniu odpłynął  do krainy Morfeusza.
———————————————————————————————
Hej, z racji tego że jutro/dzisiaj zależy kiedy to czytasz są święta życzę wesołych świąt

A za błędy przepraszam

ℋℯ 𝒸𝒽𝒶𝓃𝑔ℯ𝒹 𝓂𝓎 𝓁𝒾𝒻ℯ 180 𝒹ℯℯ𝑔𝓇ℯℯ𝓈 | David Gilkenly~Nicollo CarbonaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz