Rozdział 8

147 8 2
                                    

Opuściłam toaletę, nieco oszołomiona tym, co przed chwilą się wydarzyło. Kompletnie nie spodziewałam się słów, jakie usłyszałam z ust Damiano. Jak możliwe było to, że dobiła go moja wyprowadzka z Rzymu po zakończeniu szkoły? Przecież nigdy nie wykazywał większego zainteresowania moją osobą, oprócz tego z czysto fizycznych potrzeb.

Przystanęłam na chwilę w ciemnej, pustej kuchni, aby jeszcze przez moment ochłonąć, zanim wrócę do towarzystwa. Oparłam się dłońmi o blat kuchenny i opuściłam głowę, oddychając głęboko.

Jednak z drugiej strony, ja również nigdy nie wykazywałam żadnego zainteresowania nim, ani inicjatywy aby rozwinąć naszą znajomość. Wszystko, co do niego czułam, uczucia jakimi darzyłam, wszystko to zachowywałam dla siebie. Nie dzieliłam się tym z nikim. Wolałam przepracować to sama ze sobą, w swojej głowie, bez udziału osób trzecich.

Możliwe było więc to, że Damiano robił to samo? Tłumił w sobie pewne emocje i uczucia, które chował za barykadą playera?

Potrząsnęłam głową, próbując odgonić od siebie wszelkie myśli związane z jego osobą. Naprawdę potrzebowałam to wszystko spokojnie przeanalizować, a głośna impreza, w dodatku zakrapiana alkoholem, zdecydowanie nie była odpowiednim miejscem na to.

— O, tu jesteś. — Usłyszałam za plecami i odwróciłam się niechętnie.

— Gabriel, tak? — Zwróciłam się do mojego towarzysza tańca, którego imię usłyszałam przy okazji jego konfrontacji z Damiano. Chłopak uśmiechnął się do mnie uprzejmie i oparł o blat, stając obok.

— Owszem. — Potwierdził. — Nie poznałem jednak jeszcze twojego imienia. — Słusznie zauważył.

— Samantha. — Przedstawiłam się i wysunęłam w jego stronę dłoń. On ucałował ją delikatnie, cały czas na mnie patrząc.

Miałam nieopisanie wielką ochotę przewrócić oczami, jednak w ostatniej chwili udało mi się powstrzymać.

— Masz ochotę wrócić na parkiet?

Zerknęłam na niego, zupełnie tracąc ochotę na dalszą, wesołą zabawę. Nie dlatego, że coś przeszkadzało mi w moim nowym znajomym. Czułam jak pod wpływem emocji zeszło ze mnie całe upojenie alkoholowe, które zostało zastąpione wyrzutami sumienia.

— Chyba jednak wolę wrócić do hotelu. — Powiedziałam spokojnie. — Nie czuję się najlepiej. — Poniekąd żałowałam, że przerwałam konfrontację z Damiano. Nie wiedząc dlaczego, poczułam ogromną potrzebę jego bliskości. Chciałam z nim spokojnie porozmawiać, spojrzeć w jego ciemne oczy, które wyglądały na zgubione i zatroskane.

— Wszystko w porządku? — Zapytał z nieudawanym przejęciem w głosie. — Odwieźć cię?

— Nie, wrócę z przyjaciółką. — Skłamałam, ponieważ doskonale wiedziałam, że Victoria świetnie się bawiła i nie zamierzałam jej tej zabawy psuć swoim humorem.

Kątem oka zwróciłam uwagę na wychodzącego z łazienki Damiano. Mijał nas w drodze na taras, cały czas złowrogo patrząc w stronę Gabriela. Rysy jego twarzy złagodniały jednak, gdy przeniósł wzrok na mnie. Odniosłam wrażenie jakby chciał zapytać czy wszystko w porządku, jakby był gotowy do interwencji. Uśmiechnęłam się blado i kiwnęłam mu głową na znak, że mam wszystko pod kontrolą.

Na szczęście, uszanował moje stanowisko i postanowił w żaden sposób nie reagować. Ostatnie czego potrzebowałam to awantura z moim udziałem.

— Jesteś pewna? — Wyrwał mnie z zamyśleń Gabriel. — Dla mnie to żaden problem.

Westchnęłam ciężko, ponieważ chłopak stawał się coraz bardziej nadgorliwy i irytujący.

— Jestem pewna. — Powiedziałam już nieco oschlej. — Wybacz, ale chyba zamówię taksówkę. Idę poszukać Victorii. — Zmusiłam się do uśmiechu. — Miło było cię poznać, Gabriel. — Odepchnęłam się od blatu i zanim zdążył odpowiedzieć, skierowałam w stronę drzwi wyjściowych z domu. Nawet nie przejęłam się tym, że na jego oczach opuściłam budynek, zamiast chociaż zgrywać pozory i nawet na chwilę wrócić na teren imprezy.

Taniec z Diabłem | Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz