Dziesięć rozdziałów za nami, a ja ani razu nie dodałam nic od siebie.
Dzień dobry! (Lub dobry wieczór, jeżeli czytasz to przed snem).
Zdaję sobie sprawę z tego, że brak mi regularności w publikowaniu. Chcę jednak, abyście wiedzieli, że ten fanfic zostanie doprowadzony do końca. Nie przerwę go.
Mam jednak zasadę, aby nie wypuszczać w świat czegoś, z czego nie jestem do końca zadowolona. Wychodzę z założenia, że lepiej przeciągnąć publikację niż opublikować byle co.
Wiem, że temat Måneskin i Damiano mocno się przejadł.
Nie zmienia to tego, że jestem ogromnie wdzięczna za każdą osobę, która tu zagląda i przeznacza swój czas na czytanie moich prac.
Przed Wami jedenasty rozdział.
Enjoy ❤️P.S. Komentuj, nie bój się ❤️
***
Po powrocie do hotelu, miałam ogromną ochotę tak, jak stałam - w ubraniach, pełnym makijażu, kompletnie spocona - rzucić się na łóżko i po prostu zasnąć. Spodziewałam się, że praca z ludźmi z branży muzycznej będzie wiecznym rollercoasterem emocji, jednak nie sądziłam, że kolejka, do której wsiadłam, będzie jechała 200 km/h.
Najśmieszniejsze było to, że oni sami, pomimo całonocnej imprezy, litrów alkoholu, zdawkowej ilości snu i regeneracji, wyglądali i czuli się znakomicie. Spędzili cztery godziny na planie sesji zdjęciowej, w spartańskich warunkach pogodowych, w prawie czterdziestostopniowym upale, w ciężkich ubraniach i pełnym make-upie. Następnie, jedynie z trzydziestominutową przerwą na dojazd do nowej lokalizacji, udzielili godzinnego wywiadu w radiu, na żywo, wygłupiając się i bawiąc w najlepsze, a na koniec jeszcze postanowili pojechać do oddalonego o kilkanaście kilometrów od hotelu parku rozrywki, ponieważ uznali, że mieli za dużo czasu do swojego występu i chcieli go jakoś spożytkować.
Tak. Wieczorem jeszcze mieli zagrać koncert.
Po godzinach spędzonych na nogach, czułam jak kontuzjowana kostka dawała się we znaki. Wolałam tego nie lekceważyć i pomimo próśb ze strony Victorii, abym pojechała z nimi, postanowiłam wrócić do hotelu, by organizm choć przez moment odpoczął.
Po zmianie lokalizacji pracy, Damiano kompletnie mnie ignorował. Z jednej strony, oczekiwałam od niego, aby wyjaśnił mi sens swoich działań, ponieważ w pierwszej kolejności mnie zwodzi i sprawia, że przez moje ciało przechodzą dreszcze, a później udaje, że nic nigdy się nie wydarzyło i nawet nie patrzy w moją stronę. Z drugiej strony, nie mogłam niczego od niego wymagać.
Nie ukrywam, że poczułam lekkie ukłucie, gdy w trakcie wywiadu, dziennikarz zapytał o Giorgię, a ten, z ogromnym uśmiechem na ustach, zaczął opowiadać o niej jak o najlepszym co go w życiu spotkało.
Dlaczego właściwie dałam się w to wplątać? Z perspektywy czasu, doszłam do wniosku, że nie mogłam tego nawet nazwać romansem. Było to zwykłym kłamstwem. Kłamstwem i świństwem w najgorszym tego słowa znaczeniu.
Te pojedyncze incydenty, w których dawaliśmy ponieść się emocjom, były przyjemne na chwilę. Na koniec dnia, pomimo tego, o czym Damiano mówił w nocy, byłam tylko zwykłą odskocznią, ponieważ w domu, we Włoszech, czekała na niego wybranka życia.
***
Mijała trzecia doba, a odnosiłam wrażenie, jakbym miała za sobą conajmniej trzy miesiące.
Rzuciłam na stolik nocny swoją kartę magnetyczną i włączyłam klimatyzację. Przyjemny chłód momentalnie objął moje zmęczone wysoką temperaturą ciało. Wypuściłam włosy z ciasnego kucyka i rozmasowałam delikatnie skórę głowy, czując błogą ulgę. Nie przepadałam za ich związywaniem z uwagi na dyskomfort, który mi przy tym towarzyszył, jednak bywały takie dni, jak dziś, kiedy upał panujący na zewnątrz nie pozwalał na to, aby puścić je wolno.
CZYTASZ
Taniec z Diabłem | Damiano David
FanfictionDamiano David i Samantha Serra to dawni znajomi. Ich ścieżki krzyżują się ponownie po latach, przy okazji współpracy podczas światowej trasy koncertowej zespołu Måneskin. Mimo wyraźnie rosnącego napięcia między nimi, Samantha stara się nie wchodzić...