Rozdział 15

195 6 0
                                    

Nasze serca wybijały conajmniej 200 uderzeń na minutę, a w żyłach płynęła wręcz wrząca krew. Pragnęliśmy siebie wzajemnie tak bardzo, że kompletnie straciliśmy poczucie wstydu.

Gdy resztkami sił wydusiłam z siebie, abyśmy wrócili do samochodu, Damiano wręcz w sekundę zdjął mnie z metalowej konstrukcji i od razu, biegiem, rzuciliśmy się w dół wzgórza, na którym się znajdowaliśmy.

Dochodziła 4 rano. Niebo wciąż było senne, jednak od rozjaśnienia go dzieliło nas około półtorej godziny. Nasze ciała wciąż otulał przyjemnie ciepły wiatr, który mieszał letnią bryzę z pożądaniem, które unosiło się i podążało za nami.

— Złóż przednie siedzenia. — Wymamrotałam między żarliwymi pocałunkami, przywarta ciałem mężczyzny do bocznych drzwi samochodu. Damiano nie zastanawiając się ani chwili, oderwał się ode mnie i posłusznie odblokował pilotem zamki pojazdu, po czym kilkoma sprawnymi ruchami spełnił moją prośbę.

Poprawiłam zmierzwioną sukienkę i bez słowa usadowiłam się na tylnym siedzeniu auta, doskonale wiedząc, że David odczyta sygnały. Nie musiałam długo czekać na jego reakcję. Wsiadł za mną, zatrzaskując za sobą wejście i blokując jednym kliknięciem wszystkie zamki.

Bez ostrzeżenia, wpił się zachłannie w moje usta, chwytając mnie w tym samym momencie obiema dłońmi w pasie i posadził na swoich kolanach, tak, abym usiadła na nich okrakiem. Pożądanie kompletnie przejęło nade mną kontrolę. Zaczęłam poruszać powoli biodrami, ocierając się o Włocha i oplatając rękoma jego szyję. Palce jednej dłoni wplotłam w długie, ciemne włosy chłopaka, natomiast paznokciami drugiej wodziłam delikatnie po skórze na karku.

— Mam ochotę zerwać z ciebie tę sukienkę. — Warknął pomiędzy mokrymi pocałunkami, które zostawiał w okolicach mojego ucha.

— Nie ma takiej potrzeby. — Odparłam, z trudem łapiąc oddech, po czym chwyciłam nadgarstek jego prawej dłoni i skierowałam ją pod materiał sukienki. Damiano praktycznie od razu, palcami delikatnie odsunął materiał mojej koronkowej bielizny i opuszkami dotknął najwrażliwszego miejsca, przez co z moich ust, mimowolnie wydobył się cichy jęk.

— Kurwa, Sam. — Westchnął.

— Zamknij się i zdejmij spodnie. — Pośpieszałam go, próbując nieudolnie poradzić sobie ze skórzanym paskiem.

— Tak chcesz się bawić? — Zapytał z zawadiackim uśmiechem. Zerknęłam na niego spode łba, nie do końca rozumiejąc co miał na myśli. Damiano odsunął moje dłonie od paska spodni, aby sprawnie go rozpiąć. Dodatkowo rozluźnił materiał, uwalniając go z czarnych guzików. W momencie, w którym usłyszałam dźwięk rozsuwanego rozporka, nie zdążyłam w żaden sposób zareagować, ponieważ David, kurczowo trzymając mnie w swoich ramionach, obrócił nas w ten sposób, że wylądowałam kolanami na tapicerce, odwrócona tyłem do chłopaka, podczas kiedy on stał za mną, wręcz wbijając się miednicą w moje pośladki.

Moje ciało wręcz drżało na myśl o tym, co za chwilę miało się wydarzyć. Dreszcze z prędkością światła co rusz oblewały mnie od stóp aż po sam czubek głowy. Miałam ochotę zedrzeć z niego wszystkie ubrania i oddać się w całości.

— Będziesz błagać mnie o każdy dotyk. — Szeptał, muskając wilgotnymi ustami skórę wokół prawego ucha. — Będziesz wiła się z pragnienia. — Kontynuował, a przez moje rozchylone wargi wydobywały się ciche jęki. — A ja będę rozkoszował się tym widokiem w nieskończoność. — Dodał, a zaraz po tym usłyszałam dźwięk rozrywanej folii. — I zapamiętaj raz na zawsze, Samantho. — Obróciłam delikatnie głowę, aby móc na niego spojrzeć. — Nigdy nie będziesz moją odskocznią. Nie śmiałbym traktować cię przedmiotowo. — Zaznaczył spokojnym, delikatnym głosem, zostawił na moich suchych, spragnionych wargach pełen zaangażowania pocałunek, a zaraz po tym połączyliśmy się w całość.

Taniec z Diabłem | Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz