- Po ostatniej grupie została połowa. – Ania kontynuowała trzymając w ręku filiżankę z kawą. – Ona chyba ma takie hobby, wyrzucanie studentów z kierunku. Jakby ta jej mechanika była najważniejsza na świecie. Niby młoda, a ma sposoby nauczania jakby ze sto lat temu uczyła.
Przez szybę kawiarni obserwowałam ulicę. Spojrzałam na przyjaciółkę.
- A nie uważasz, że to jest potrzebne? W sensie, popatrz na takiego Janka albo Beatę. Nie denerwuje cię, że przeszli przez pierwszy rok na takiej samej średniej jak my, a ściągają na potęgę?
Ania uniosła jedną brew i poprawiła włosy.
- No wiesz – zaczęła. – może i mnie denerwują, ale nie mam zamiaru olewać optyki dla innych przedmiotów. – stwierdziła. – Ciebie chyba też nie interesuje to. W ogóle, kojarzysz tę laskę, która jest w szkole doktorskiej? Taka blondynka z kamienną twarzą.
„Oczywiście, że kojarzę” – pomyślałam. Od pierwszego semestru wodzę za nią wzrokiem.
- Co z nią?
- To jest właśnie doktorantka Jastrzębskiej. Obie są jak królowe lodu. Nie wiem czy to ta kwantówka robi tak z człowiekiem, czy wybrała sobie kogoś na swoje podobieństwo. – zaśmiała się.
Cóż, mechanika nigdy nie robiła na mnie wielkiego wrażenia, ale niedługo rzeczywiście musiałam wybrać temat pracy licencjackiej. Być może było to pochopne, ale wyobraziłam sobie współpracę z kimś takim. Albo to, że mogłabym w przyszłości mieć takie samo poważanie. Tu nie chodzi o to, że studenci się z pani profesor naśmiewali. Co to, to nie. Oni czuli czysty strach przed sprawiedliwością i autorytetem. Jeśli ktoś w ten sposób imponuje, to musi być powód, a tym powodem jest posiadana wiedza.
CZYTASZ
Pani Profesor
Romance"Miałam nieodparte wrażenie, że w sali zrobiło się chłodniej. Było w niej coś bardzo magnetyzującego. Jej spokojny i przyjemny głos zupełnie nie pasował do wypowiadanych zdań."