Nie wiem ile czasu spędziłam nad zagadnieniami, ale z każdym kolejnym rozwiązanym zadaniem czułam coraz większą satysfakcję. Chciałam jej zaimponować, choć powinnam mieć inne motywacje, zdecydowanie inne. Ubrałam się całkiem elegancko, choć nieprzesadnie, co miałam w zwyczaju od zawsze. Lubiłam prostotę i klasykę, a przy tym stonowany makijaż. Przechodząc obok jej pokoju usłyszałam śmiech, co mnie zainteresowało. Nie wiem dlaczego, ale postanowiłam na chwilę przystanąć. Niestety po chwili ktoś pociągnął za klamkę od wewnątrz i drzwi się otworzyły. Przede mną pojawiła się blond doktorantka, której imienia nie znałam, a w głębi pokoju stała pani profesor oparta o biurko. Obie szybko spoważniały widząc mnie. Blondynka zamknęła za sobą drzwi i skierowała się w swoją stronę, a ja, nieco skonfundowana, ruszyłam dalej, aby znaleźć się przy sali, gdzie miały się odbyć pierwsze ćwiczenia.
- Co ty taka wystraszona, jakbyś ducha zobaczyła? – zapytał Karol.
Karola także powoli mogę uznać za przyjaciela. Ostatnio spotkaliśmy się kilka razy we trójkę, razem z Anią.
- Nie wiem czy to duch, ale blisko… - odpowiedziałam, a za mną znów rozległ się głos szpilek.
Rozsiedliśmy się w ławkach, na których leżały przygotowane arkusze. Wstrzymałam oddech na ten widok.
- Spokojnie, to nie jest wejściówka. – skomentowała pani profesor na wstępie. – Będziemy rozwiązywać zestaw zadań, który znajduje się przed państwem. Ponieważ chciałabym, aby wasza wiedza nie zaginęła w przypadkowym zeszycie, będziemy rozwiązywać zadania na przygotowanych arkuszach, które zbiorą państwo w teczki. To wystarczy, aby przygotować się dobrze do kolokwiów.
„Luks kobieta” – pomyślałam z uśmiechem. Zadowolenie zniknęło, a prąd przeszedł przez moje ciało, gdy usłyszałam moje nazwisko.
- Pani Makowska jako pierwsza rozwiąże zadanie z listy. – powiedziała kobieta, nie patrząc wcale w moją stronę. Czy to jakiegoś rodzaju zemsta? Albo komunikat typu „nie bądź taka ciekawska”?
Wstałam z kartką, czytając kątem oka po raz pierwszy polecenie. Znałam sposób rozwiązania, tak więc uspokoiłam się i podeszłam do tablicy. Nie miałam problemu z wypowiadaniem się w stresie, więc każdy mój krok na bieżąco tłumaczyłam. Dopiero pod koniec spojrzałam na nią. Widziałam delikatny uśmiech, być może wyraz aprobaty.
- Dziękuję. – powiedziała tylko tyle, po czym zanotowała coś przy moim nazwisku. Korzystała z pióra wiecznego, co sama miałam w zwyczaju. Miała paznokcie pomalowane na ciemną czerwień, co doskonale do niej pasowało. – Może pani usiąść. – dodała.
Nie ma to jak iść na pierwszy ogień. Emocje sprawiły, że jedynie automatycznie przepisywałam resztę zadań, gapiąc się na kobietę raz na jakiś czas, to musiała widzieć. Ona chyba wszystko widzi. Może ma coś z wampira.
Sekwencja powtarzała się, po każdym zadaniu notowała coś po nazwisku studenta, co dodawało całej sytuacji grozy. Mimo wszystko bardzo zrozumiale tłumaczyła i pomagała w rozwiązaniu zadania. Ani razu nie skomentowała czyjejś niewiedzy, przy czym większość z nas była dobrze przygotowana.
Gdy opuszczaliśmy salę, czekała już na nią blondynka. Po chwili zniknęła w środku i zamknęła za sobą drzwi. Miałam dziwne przeczucie.
CZYTASZ
Pani Profesor
Romance"Miałam nieodparte wrażenie, że w sali zrobiło się chłodniej. Było w niej coś bardzo magnetyzującego. Jej spokojny i przyjemny głos zupełnie nie pasował do wypowiadanych zdań."