rozdział 10

74 0 0
                                    

Pov Yn

I tak właśnie minęło sobie dwa dni to dziś miałam zadzwonić do Hansa czy dołączam czy nie

Postanowiłam że dołączę

Wiem to straszne ale to że pomogę innym Polakom to że będę mogła pomóc swoim bliskim trzyma we mnie tą decyzję

Gdy wyszłam z pokoju po krótkich przemyśleniach

Poszłam do pokoju Tadeusza sprawdzić czy śpi

Spał

Taty nie było jak zwykle był w pracy
To dzięki niemu mieliśmy jedzenie, picie i dach nad głową.

A mama.. no cóż nie żyje 1 grudnia 1940 dostała wylewu krwi do mózgu i tak zmarła

Tęsknię za nią cały czas

Ale kiedy patrzę na Tadeusza który mi ją przypomina

To na sam widok się uśmiecham

Zeszłam po schodach i zadzwoniłam do Hansa

H: Halo?
Y: Hans podjęłam decyzję
H: I co?
Y: Dołączam..
H: To świetnie Katrin nie mogę się doczekać kiedy się spotkamy przyjdź jutro o 10.00 pod Gestapo przy alei Szucha
Y: Jasne

I rozłączyłam się

T: Gdzie dołączasz?

Przestraszyłam się

Nie widziałam co mam mu odpowiedzieć

Y: Ja nie wtrącam się w twoje rozmowy Tadeusz

Byłam zdenerwowana i można było to wyczuć w moim głosie a ten przewrócił oczami

T: Idziemy robić śniadanie?
Y: Pewnie

On okroił chleb a ja pomidora i ogórki

Po zjedzonym śniadaniu poszliśmy oglądać telewizję aż usłyszeliśmy pukanie

2 razy

Nasi

Był to Rudy, Alek

Alek trzymał Rudego który miał postrzeloną nogę

Krzyknęłam do Tadeusza:

Y: Tadeusz dzwoń do pana Rossmana żeby przyjechał pod nasz adres, weź pomóż Alkowi i weźcie Rudego na fotel, a ja idę po apteczkę

Tadeusz wszedł na korytarz pomógł Alkowi

Położył jego drugą rękę na swojej szyi żeby miał po drugiej stronie oparcie

Gdy go usadzili na fotelu zaczął dzwonić do Pana Rossmana

A ja zaczęłam patrzeć na ranę

Rana była głęboka w końcu to postrzelenie w nogę

Powiedziałam do chłopców:

Y: Lekarzem nie jestem ale spróbuję wyciągnąć mu kulę do przyjazdu, Rossmana wykrwawi się. Przynieście mi spirytus

Mówiąc to patrzyłam na ranę

Rudy patrzył na mnie a ja do niego powiedziałam:

Y: Będzie dobrze Rudyś

Przenieśli mi spirytus

Zamoczyłam w nim pęsetę i zwróciłam się do Rudego:

Y: Teraz może zaboleć, postaram zrobić się to najdelikatniej jak potrafię. Alek trzymaj Rudego za rękę

Patrzyłam na Alka a następnie dodałam:

Y: Jak będzie bolało ściśnij go za rękę a ty Tadeusz będziesz mi podawał rzeczy których potrzebuje

Zrobili tak jak prosiłam Zosia usiadł obok mnie a Alek na oparciu Rudego i trzymał go za rękę

Wyjęłam pęsetę ze spirytusu i zaczęłam patrzeć gdzie jest kula

Po chwili zauważyłam ją znowu zamoczyłam pęsetę w spirytusie i zaczęłam grzebać w ranie

Wyjęłam ją a do domu wszedł pan Rossmann podbiegł do nas i zaczął

J: Co się stało
Y: Alek przynósł go tutaj. Chłopcy wzięli go tutaj na fotel i kazałam Zośce do pana zadzwonić. Stwierdziłam że ja wyciągnę mu kulę bo się wykrwawi do pana przyjazdu
J: Zuch dziewczyna

Patrzył na jego ranę

Zaczął zszywać ranę. A następnie namoczył opatrunek w spirytusie

Rudy ścisnął alka za dłoń

A ja powiedziałam

Y: Czujesz ból będziesz żył

Janek spojrzał na mnie krzywo

A ja podeszłam i powiedziałam:

Y: Jest już dobrze

Pocałowałam go w czoło

I położyłam swoją głowę na jego patrząc na Alka i Zośkę

A Zośka powiedział:

T: Jak nie będziecie razem nie wierzę w miłość

A ja i Janek zaśmialiśmy się

Pan Rossmann pojechał

A ja i chłopcy zaczęliśmy grać

Potem ich odprowadziliśmy

Wróciliśmy i poszliśmy spać..

Siostra mojego najlepszego przyjaciela Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz