1

362 12 1
                                    


POV Camili

3 września 2012 r.

Poniedziałek 8:20 rano.

Miami, Floryda.

-Dzień dobry kochanie-Tata pochyla się i całuje mnie w policzek, kiedy wpadam do kuchni w poniedziałek rano, w mundurze cheerleaderki, kiedy odgarniam z twarzy część moich długich, brązowych włosów.

-Dzień dobry tato- Uśmiecham się radośnie, gdy przechodzę obok niego w kierunku dzbanka ze świeżo przygotowanym sokiem pomarańczowym, który stał na bocznym blacie.

-Ktoś jest dzisiaj w dobrym humorze-Tata patrzy na mnie z uśmiechem, gdy podnosi gazetę i wsuwa ją sobie pod pachę inny trzyma kubek czegoś, co wiem, że będzie z gorącą kawą.
– Myślałem, że wy, nastolatki, powinniście nienawidzić pierwszego dnia w szkole.

-Cóż, nie ja, tatusiu, nie mogłam być bardziej podekscytowana,że znów zobaczę wszystkich moich przyjaciół i wymienię się letnimi historiami- Uśmiecham się, nie mogąc się doczekać rozpoczęcia roku, ponieważ to po prostu oznacza, że jestem o krok bliżej do bycia seniorem.

-Cóż, chciałbym, żeby twoja siostra była trochę bardziej entuzjastyczna, twojej matce zajęło prawie godzinę wyciągnięcie jej z łóżka dziś rano.

— Gdzie one w ogóle są? – pytam z zaciekawieniem, wiedząc, że w naszej rodzinnej kuchni zwykle panuje mały chaos o tej porze, zwłaszcza w czasie semestru.

-Mama zabrała Sofi wcześnie na poranny szlaban-. Tata lekko przewraca oczami, a ja zdezorientowana marszczę brwi.

- Poranny szlaban? Jak? Szkoła jeszcze się nawet nie zaczęła!

-Pamiętasz, jak sklejone krzesła robią psikus
Sekretariat w ostatni dzień szkoły w maju zeszłego roku na pewno pamiętasz -mój tata uśmiecha się lekko -Cóż, dyrektor wezwała nas wczoraj, aby przypomnieć nam, że Sofia nie pozostanie bezkarna tylko dlatego, że zaraz po tym incydencie były wakacje-Wzdycha -Ta dziewczyna, mam nadzieję, że nauczyła się swojej lekcji i pozostanie na dobrej drodze w tym roku.

-Wątpię- Mamroczę cicho, wiedząc, jak bardzo moja siostra ostatnio lubi łamać zasady, ku wielkiemu przerażeniu moich rodziców.

-Cóż, ona nie jest już pierwszoroczniaczką, Karla, więc musi zacząć poważniej traktować swoje zajęcia. Liceum jest ważne, prowadzi do college'u, to nie jest miejsce, w którym można bawić się przez cztery lata z przyjaciółmi.

– Nie musisz mi tego mówić, tatusiu.

-Wiem kochanie- On się śmieje-Przepraszam, nie chcę się na tobie wyżywać, po prostu czasami mnie to frustruje, ponieważ ona jest takim mądrym dzieciakiem z tak dużym potencjałem, a ona po prostu to wszystko odrzuca.

-Jest jeszcze młoda i jest nastolatką”. przypominam mu. – Wkrótce z tego wyrośnie

I ona w to wierzy, jej siostra to wiele rzeczy, a mądrość to jedna z nich, nie zamierza marnować życia i marnować swojej przyszłości, bo po prostu nie jest taką dziewczyną, po prostu chciałaby, żeby jej rodzice o tym czasem pamiętali.

-Mam nadzieję- Kręci lekko głową, zanim głośno westchnie. – Potrzebujesz podwózki do szkoły?

- Nie, Shawn mnie odbierze- Patrzę z rozbawieniem, jak mój tata lekko się kuli.

- Shawn? To wciąż się dzieje?

Przewracam oczami. – Wiesz, że tak -Mówię mu ostentacyjnie i patrzę, jak lekko wzrusza ramionami.

- Po prostu uważam, że nie jest dla ciebie wystarczająco dobry.

– Myślisz tak o wszystkich chłopcach-Chichoczę i patrzę, jak uśmiecha się lekko.

Kula armatniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz