30

107 7 0
                                    

Pov Camili

27 marca 2013r.

Środa 8:45

Miami, Floryda.

– Zaparkuję tutaj o trzeciej. Pamiętaj, żeby od razu stąd wyjść, dobrze? Mama ostrzega mnie surowo, bo najwyraźniej bycie szoferem do i ze szkoły jest częścią kary za kochanie Lauren.

– Mam trening cheerleaderek po szkole. Kłamię, mając nadzieję, że jeśli będę mieć szczęście, Lauren i ja znajdziemy pustą klasę lub miejsce, w którym po prostu spędzimy razem trochę czasu, w ten sposób moja mama będzie mogła mnie odebrać ze szkoły, kiedy uzna, że „praktyka” się skończyła i dotrę do domu.

„Nie dzisiaj, nie musisz” – odpowiada chłodno.-Żadnych ćwiczeń, kiedy masz szlaban.

Zaciskam zęby i gryzę się w język. – A na jak długo dokładnie mam znowu uziemienie?

„Na długo ” – warczy, po czym zerka w boczne lusterko na miejsce, w którym siedzi Sofia, wyglądając na znudzoną, „Dopilnuj, żeby poszła prosto na zajęcia, nie uciekając, żeby zobaczyć to „coś”  Jauregui.

Patrzę na nią gniewnie, a Sofia przewraca oczami. – Nie jestem jej opiekunką. Ona prycha. – Ona i tak najwyraźniej robi, co do cholery chce. Jej głos jest zimny, więc odwracam się i patrzę przez okno, aby zobaczyć, jak wszyscy wykonują swoje zwykłe poranne czynności. Nic nie wydaje się inne, wszystko jest normalne, ale wiem, że gdy tylko wysiądę z tego samochodu, wszystko się zmieni.

„Tak, wiele rzeczy się tutaj zmieni”. Ona odpowiada sztywno.

Posyłam jej piorunujące spojrzenie i przewracam oczami. „Nieważne” prycham, otwierając drzwi i zatrzaskując je za sobą, nie dbając o to, czy to niedojrzałe działanie, bo cała ta sprawa jest śmieszna.

Muszę to przeboleć, bo to nie może trwać wiecznie.

„No to chodź” – patrzy na mnie gniewnie, kiedy wysiada z samochodu, jest już dwa kroki przede mną i przesuwa się obok mnie długimi krokami. – Słyszałaś, co powiedziała mama. Mamroczę pod nosem i podążam za nią z parkingu w kierunku głównego budynku szkoły

Ignoruję fakt, że głowy odwracają się w moją stronę.

Ignoruj spojrzenia.

Ignoruj szepty.

„Wiesz, jestem od ciebie starsza, więc nie musisz mi mówić, co mam robić”.

„Ale najwyraźniej jestem mądrzejsza od ciebie, a skoro upierasz się, że zachowujesz się jak dziecko, nie jest niespodzianką, że mama i tata zaczną cię tak traktować”. Odpowiada chłodno, a ja kręcę głową.

– Jak długo to będzie trwało? Patrzę na nią z irytacją, mam już dość takiego traktowania przez moją rodzinę. Mój tata dosłownie mnie zignorował tego ranka; nie odezwał się do mnie ani słowem, pomimo moich największych wysiłków. Moja mama zachowuje się, jakbym właśnie zamordowała chór dziecięcy, a Sofia patrzy na mnie jak na diabła.

„Dopóki nie znajdziesz rozsądku i nie rzucisz tego dupka”

„Tak, cóż, to się nie stanie, więc będziesz musiała to przełknąć i sobie z tym poradzić, Sof”.

„Albo mogą sobie z tym poradzić” – krzywi się, a ja podnoszę wzrok w samą porę, by zobaczyć Dinah i Normani idą pospiesznie w naszą stronę. „Mam dość opiekowania się tobą, jeśli masz choć trochę rozsądku, posłuchasz mamy i taty”. Kiedy do mnie docierają, przepycha się obok moich dwóch najlepszych przyjaciół. – Ona jest cała twoja. Parska gorzko, a ja patrzę, jak Dinah i Normani niezręcznie spoglądają na siebie, po czym odwracają się do mnie. Zdecydowany wyraz twarzy Dinah.

Kula armatniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz