22-2

105 7 0
                                    

POV Camila

-Nigdy nie było historii bardziej nieszczęsnej niż ta o Julii i jej Romeo.

Natychmiast krzywię się i zatrzaskuję głośno szafkę, po czym odwracam się i widzę Ashley zbliżającą się do mnie z bezczelnym uśmiechem na twarzy.

-Poważnie?- Patrzę na nią wściekle, bo nie mam teraz na to nastroju. - Nadal to robisz?

Odkąd dowiedziała się o mnie i Lauren, niemal codziennie cytuje mi Romea i Julię i szczerze mówiąc, robi się to już cholernie stare.

- Nadal jesteś z Lauren? - pyta złośliwie, a ja piorunuję ją wzrokiem, po czym przychodzę szturmem

-Och, daj spokój Camila!- goni mnie ze śmiechem. - Próbuję się tylko trochę zabawić.

-No cóż, nie jesteś zabawna!

- Trochę jestem- Szturcha mnie łokciem w bok, ale naprawdę nie mam dziś ochoty bawić się jej żałosnymi próbami żartowania.

- Po prostu zostaw mnie w spokoju, Ashley-Wzdycham przygnębiona- Dzisiaj nie jest ten dzień.

-Ach... kłopoty w raju z kochankiem? - pyta z ciekawością i ze zdziwieniem zauważam, że część rozbawienia ucichła z jej głosu. - No dalej, możesz mi powiedzieć, że nie masz nikogo innego, kto mógłby o niej porozmawiać. - Mówi poważnie, a ja marszczę brwi.

- Dlaczego miałbym z tobą o tym rozmawiać?

-Dlaczego nie?

-Nie jesteśmy przyjaciółmi.

-Nie, może nie... ale faktycznie rozważam Lauren za przyjaciółkę, w pewnym sensie-Marszczy brwi lekko-I to jest tak blisko przyjaciela, jakiego będziesz mieć w tej sytuacji i bądźmy szczerzy, wiesz, że możesz mi zaufać, dochowałam twojej tajemnicy, prawda?

- Nie żeby to miało teraz znaczenie- Mamroczę pod nosem, od razu żałując, że słowa wypłynęły z moich ust przez szeroko otwarte oczy Ashley. Rozgląda się po dość zatłoczonych korytarzach, po czym chwyta mnie za ramię i ciągnie do pustej klasy.

-Ktoś wie?!- patrzy na mnie zszokowana i wydaje mi się, że kot wyszedł z worka, więc powoli niechętnie kiwam głową.

-Jak myślisz, od kogo były zdjęcia z Bożego Narodzenia?

-Zayn powiedział, że wysłał ich dla żartu... - zatrzymuje się zdezorientowana i przez chwilę pamiętam, jak Lauren opowiadała mi o tym, jak Zayn zrzucił winę na Ashley, aby powstrzymać ją od większego zaangażowania niż tego wieczoru.

-Nie były od Zayna- Potwierdzam-Były od Seleny.

Jej reakcja byłaby zabawna, gdyby nie była tak okropna.

-Selena? Jak Selena?- Właściwie wygląda na trochę zmartwioną, zwłaszcza gdy kiwam głową-Gówno.

-Tak, dokładnie- mamroczę gorzko. -Myślałam, że to źle, kiedy się dowiedziałaś, ale Selena... ona jest najgorszą osobą... nie tylko jest suką dla kogokolwiek innego niż tylko po to, żeby być suką, ale nienawidzi Lauren, co czyni ją dziesięciokrotnie większą bardziej przerażające, co może zrobić.

- Na pewno jej nie lekceważę- Ashley zastanawia się z niepokojem. - Czy ona już z tobą rozmawiała?

Potrząsam głową-Niezupełnie, ale Lauren prawdopodobnie tam jest teraz, więc...-Przeczesuję drżącą ręką włosy. -Nie mogę się doczekać jej powrotu, bo wiem, że cokolwiek powie, nie będzie dobre.

-Wow, Camila, przepraszam...-mówi niezręcznie i po raz pierwszy w życiu przesyłam jej szczery uśmiech.

- Przypuszczam, że nikt nie może teraz wiele zrobić.

Kula armatniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz