23

126 6 0
                                    

POV Zayna

18 lutego 2013r.

Poniedziałek 8:10

Miami, Floryda.

- Och, strasznie tu śmierdzi.

-Ach, siostrzyczko, czyż nie lubisz zapachu stęchłego piwa o poranku?- Uśmiecham się, gdy wchodzimy dalej do brudnego mieszkania Lauren.

-NIE- wzdryga się, zatykając nos i z obrzydzeniem podnosi pocztę z podłogi. -Jak ona może tak żyć? To obrzydliwe.

- Cóż, przez ostatnie kilka tygodni nie byłem w nastroju do zabaw w dom.

Lauren wychodzi ze swojej sypialni z zakorzenionym grymasem na twarzy, który, jak zaczynam myśleć, pozostanie na stałe. - A teraz, co do cholery robisz w moim mieszkaniu i jak się tam dostałeś?

-Pamiętaj, mój brat zmienił ci zamki- Uśmiecham się do niej. - Okazuje się, że jego zawód może się czasem do czegoś przydać-Przyglądam się jej wyglądowi, jej niechlujnie wyglądającej starej koszulce i kilku starym szortom wiszącym luźno nad jej zmęczonym ciałem i kręcę głową z rozbawienia, gdy kieruje się prosto do lodówki i wyciąga butelkę piwa.

-Nie ma mowy!- Ashley natychmiast do niej podchodzi i wyrywa butelkę z jej rąk. - Myślę, że nie potrzebujesz ich więcej, Jauregui.

Lauren praktycznie warczy na nią, próbując ponownie wziąć butelkę do rąk, ale moja siostra jest silna i szybko usuwa ją poza jej zasięg.

-Więc tak spędzasz wszystkie dni? Pijesz samotnie piwo?-Pytam ją mimochodem, jakby to nie była wielka sprawa, a nauczyłem się, że jest to najlepszy sposób na podejście do spraw z Lauren.

- Cóż, ja też próbuję- Patrzy na nas gniewnie, po czym odwraca się i zaczyna szperać w szafkach, szukając Bóg jeden wie czego.

Pewnie burbon.

- Ale nie próbujesz, prawda?- Niezupełnie. Przyjmuję bardziej zdecydowane podejście-To wszystko? Po prostu się poddajesz?- Zastyga w bezruchu i widzę, że mięśnie jej pleców i ramion natychmiast się napinają-Kiedy ostatni raz bardziej zagłębiłaś się w temat Seleny?

-Nie rób.

-Co?-Podchodzę o krok bliżej w jej stronę i kątem oka widzę, że Ashley lekko się cofa.- Nie mów ci, jak jest? Nie mów prawdy? Co do cholery jest z tobą nie tak? Myślałem, że jesteś gotowa zrobić wszystko, żeby odzyskać Camilę? Już się z nią rozstałaś?

Obraca się szybciej niż błyskawica i zanim się zorientuję, jestem w jej uścisku, przyciśnięty do lodówki, obie ręce Lauren są ciasno owinięte wokół mojej szyi, a jej palce zaciskają się na moich.

-Pierdol się! Nic nie wiesz! - warczy wściekle prosto w moją twarz, po czym brutalnie uderza moim ciałem o lodówkę za mną.

-Lauren, wystarczy! Puść go!- Ashley krzyczy na nią ze złością, gdy próbuje ją ze mnie zdjąć, i naprawdę mam nadzieję, że to niedługo, bo coraz trudniej się tu oddychać-Lauren!

Lauren niechętnie się odsuwa, ale jej twarz wciąż jest pełna ognia i ani trochę nie wygląda na zadowoloną ze mnie.

-Próbowałam wszystkiego!-szczeka niemal natychmiast-Przez ostatni miesiąc szukałam czegoś, czego nawet nie ma! Skontaktowałam się z ludźmi, których nienawidzę, ludźmi, którzy nienawidzą mnie, ludźmi, których ledwo znam! Nikt nie ma nic na ten temat!

-Musi być coś...-Ashley próbuje spokojnie zaoferować, ale Lauren natychmiast jej przerywa.

-Nie ma nic! A co gorsza, musiałam ciągle być na jej zawołanie! Ona chce darmowych narkotyków, muszę jej dawać darmowe leki, a kiedy chce odwieźć ją do domu o 3 nad ranem, muszę po nią, kurwa, wrócić ! Ona mnie posiada! Ona mnie, kurwa, posiada! Masz pojęcie, jakie to uczucie? Nie mogę nic z tym zrobić, w chwili, gdy w ogóle idę jej powiedzieć, żeby się pieprzyła, grozi nam, że nas zdemaskuje i szczerze mówiąc, ja doszłam do punktu, w którym wolałabym podjąć to ryzyko, niż spędzić choćby sekundę z tą psychotyczną dziwką, ale nie mogę, bo nie zrobię tego Camili! Selena czyni moje życie nieszczęśliwym i nie ma za cholerę coś, co mogę z tym zrobić!

Kula armatniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz