27-2

94 5 0
                                    

POV Lauren

– Przypomnij mi jeszcze raz, dlaczego do tego zmierzamy? Harry mamrocze chłodno, kiedy wszyscy wysiadamy z mercedesa mojego taty.

„Mówiłem ci, że musimy pokazać naszą twarz jako rodzina”. Mike mówi mu surowo, wyciągając ramię do Marie. Przewracam lekko oczami i pociągam za krawat, który mnie dusi, już nie mogę się doczekać zmiany tych ubrań.

Harry wygląda tak samo nieswojo jak ja, gdy idziemy żwirową ścieżką posiadłości Horanów.

– Ale burmistrz cię nienawidzi. – podkreśla Harry.

„Ale on też musi udawać, że tak nie jest. Należę do rady założycieli, czy mnie lubi, czy nie. Dlatego wszyscy musimy tu być”.

– Chodź, Harry, będzie fajnie. Marie mówi mu lekko i z uśmiechem.

– Och, wątpię w to. Mruczę pod nosem. Nie przychodzi mi do głowy nic gorszego niż obcowanie z tymi ludźmi. Wszyscy są fałszywi i konserwatywni i nikt nie przejmuje się niczym, co wyglądało wcześniej.

Ale jedna z zasad Mike'a jest taka, że zarówno ja, jak i Harry musimy uczestniczyć w jednej z tych okropnych przyjęć co najmniej cztery razy w roku, a biorąc pod uwagę, że organizują takie imprezy prawie co miesiąc, myślę, że poszło nam lekko.

Poza tym wiem, że Camila tu będzie, więc przynajmniej tyle.

Nie żebym w ogóle była w stanie z nią porozmawiać, ale myślę, że przynajmniej miło będzie ją zobaczyć.

Cofam się, gdy mój tata i Marie pozdrawiają burmistrza i jego żonę fałszywymi uprzejmościami, przy czym obie rodziny mają na sobie idealny zestaw fałszywych uśmiechów, a gdybyś nie był z tego miasta, prawdopodobnie tak naprawdę nie wiedziałbyś, że tak naprawdę nienawidzą się nawzajem.

Jak mówiłam, wszystko zależy od pozorów.

Wzdycham, gdy wchodzą do środka, poklepuję moją kurtkę, po czym wyciągam butelkę i upijam się. Harry odwraca się twarzą do mnie i drwi, a ja wzruszam ramionami, po czym mu to podam.

Przygląda się mu przez chwilę, po czym się krzywi. "Nie, dziękuję."

Wzdycham głośno. „Nadal jesteś na mnie zły? Ile razy mam ci powtarzać, że Selena kłamała?”

– Wierzę ci, Lauren. Mruczy chłodno, ale jego ton mówi co innego.

- Okej, więc dlaczego nadal jesteś wkurzony?

„Z powodu twojej bzdurnej opowieści o tym, dlaczego skłamała” – mówi mi dobitnie. „Nie jestem głupi i jeśli naprawdę wierzysz, że uszłoby ci na sucho powiedzenie mi, że Selena szantażowała cię w związku ze zdjęciem, na którym handlujesz, to naprawdę musisz wziąć mnie za głupca”.

Przewracam oczami. – Nie sądzę, że jesteś głupcem, bracie.

Myślę, że jest idiotą.

„Więc po co ta fałszywa historia? Znam cię i za cholerę nie ma mowy, abyś pozwoliła Selenie szantażować cię z powodu tak drobnej rzeczy.”

„ Czy muszę ci przypominać o czasie tego wydarzenia? To był dokładnie czas procesu taty, starałam się zachować dyskrecję, a ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałam, była ta psychotyczna suka biegająca i opowiadająca o mnie historie! "

– Chcesz wiedzieć, co myślę? schodzi po dwóch stopniach ganku, więc stajemy ramię w ramię.

„Jasne, posłuchajmy twojej kolejnej teorii spiskowej, bracie”. Przewracam oczami kpiącym tonem.

Kula armatniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz