173 24 0
                                    

Blablabla....
Napiszesz tu coś wreszcie?!?!
Kurewa! Agata! Pisz no to!

Nie :p

--------------------------------

- A miało być tak pięknie - Mruknęłam. Dwieście metrów od wrót zatrzymały nas jakieś stworzenia. A mianowicie dwa....
- Ja biorę to coś bez oczu - Christopher wskazał skinieciem głowy na jedną z poczwar. W budowie ciała wyglądało jak człowiek, miało dwie ręce, dwie nogi i głowę.....natomiast zamiast oczu posiadało dwie czarne dziury, a usta jakby zrośnięte.
- Jesteś pewien że sobie poradzisz? - Chris błysnął uzębieniem w cwanym uśmieszku.
- Droga koleżanko. Te stworzenia o tu to nasze najgorsze lęki. Każde z nas musi stawić czoło swojemu - Zdezorientowana Spojrzałam na postać w płaszczu.
- Czyli że ten drugi to...
- Rzecz której się najbardziej obawiasz... - Przerwał. Mój przeciwnik był nieco spokojniejszy od drugiego. Nie rzucał się tylko czekał aż to ja zacznę pojedynek. Natomiast przeciwnik Chrisa jakby wyczuwając jego gotowość do walki pokonał dzielącą ich trasę i zaatakował.
- Nie podoba mi się to że zwracasz większą uwagę na nich niż mnie - Szept koło ucha spowodował zatrzymanie się mojego pulsu... Jak on tak szybko? Powoli odwróciłam głowę bojąc się tego co mogę ujrzeć. Postać za mną nie zmieniła wyglądu. Nadal miała na sobie długi czarny płaszcz a twarz szczelnie okrytą kapturem.

Broń się

Zlowieszczy szept zabrzmiał w mojej głowie. Postać w płaszczu odsunęła się o kilkanaście metrów, uniosła prawą dłoń i zginęła trzy palce. Pierwsze co przyszło mi na myśl po zobaczeniu tego znaku to anime Naruto. Pewnie zaraz powie Kai i wszystko wybuchnie. Jak Dei!
- Ale masz bujną wyobraźnię... - Zamiast głośnej eksplozji nieznajomy machnął ręką w prawo prostując wszystkie palce.
- Cięcie - Jasno niebieska smuga utworzyła półokrąg wokół jego ciała a następnie ruszyła w moją stronę. Co to jest? Zaciekawiona spokojnie patrzyłam jak światło mknie w moją stronę. On myśli że mi tym coś zrobi? Śmieszny. Smuga przeszła przez moje ciało pozostawiając dziwne uczucie chłodu.
- Głupia dziewczyno. Właśnie przegrałaś pojedynek. - Zmarszczyłam brwi. Jak to? N znowu przyłożył dłoń do ust formując ten sam symbol co na początku.
- Uwolnienie - Spazmatyczny ból przeżył moje ciało. Od nasady głowy po koniuszki palców. Padłam na kolana łapiąc za najbardziej bolący brzuch. Coś chrupnęło pod moimi palcami a moim ciałem wstrząsnął kolejny dreszcz bólu.
- Aaaaaaa! - Zawyłam rozpaczliwie ksztusząc się krwią. Jak on to zrobił?! Zacisnęłam żeby, moje ciało przeszył palalizujacy strach. Przecież on może mnie zabić.... Jednym ruchem dłoni...
- Szybko się poddałaś Ario. Myślałem że dłużej się pobawimy. - N podszedł blisko, stał tuż nad moją głową.
- Chcę abyś przed śmiercią na mnie patrzyła - Powiedziawszy to zdjął kaptur a ja poczułam jak mój żołądek się kurczy. Zimny pot oblał mi kark i spłynął wsiąkając w bluzkę.
- Nie... To nie możliwe... - Złote oczy błysły szaleńczo.
- A jednak Ario - Mężczyzna z za pasa wyjął długą katanę i wymierzył w moją głowę. Obraz mi się rozmazał, oczy zaczęły piec a dolna warga zadrżała.
- Bahad...Nie - Pisnęłam cicho gdy jego broń bezlitośnie przeszła przez moje prawe ramię.
- Taka mała, bezużyteczna...bezbronna - Przekręcił miecz. Dźwięk łamanej kości oraz mlaskot mięsa i mój pisk. Te dźwięki dominowały na polanie.
- Jesteś nic nie wartym śmieciem. Naiwną dziewczynką która myśli że jest nie wiadomo jak silna. - Załkałam. Cios jaki zadał mi tymi słowami bolał bardziej niż rany które tworzył.
- N..nie prawda - Szepnęłam. Zaciekawiony spojrzał na moją twarz i wyszeptał katanę z ramienia. Krew chlapnęła na jego płaszcz.
- Nie masz prawa mnie oceniać. Bahad jest wredną jaszczurką ale nigdy by czegoś takiego nie powiedział. Nie jesteś moim Bahadem. - N rozszerzył źrenice. Cofnął się o dwa kroki i przyjął bojową pozę.
- Dobrze gadasz młoda ale za jaszczurkę dostaniesz puźniej. - Ciepła dłoń na ramieniu ukoiła całkowity ból.
- Bahad - Szepnęłam - co ty tu robisz - Złotooki posłał mi ciepły uśmiech i położył dłoń na głowie.
- Mnie tu nie ma, to ty go pokonałaś - Zmarszczyłam brwi zastanawiając się o co chodzi. Somno....szept w głowie brzmiał miękko i nakłaniał do snu.... A ja się mu poddałam

---------------
-....sa! - Przekręciłam głowę na drugą stronę.
- Mikasa no! - Zdenerwowana otwarłam oczy.
- Czego!? - Spojrzałam na postać stojąca obok. Rozszerzone źrenice, ciemne oczy i okrągła twarz. Moja matka.
- Już jesteśmy - Rozegrałam się. Faktycznie, już dojechałyśmy. Biała willa z wielkim ogrodem zachwycała już z daleka natomiast z bliska zapierała deh w piersi.
- Richard jak miło cię widzieć, - Moja matka wpadła w ramiona tęgiego mężczyzny. W przeciwieństwie do nas Japonek, Amerykanie są ogromni więc dziwnie było oglądać jak kobieta mająca 159 cm dosłownie topi się w ramionach stu dziewięćdziesięcio centymetrowego mężczyzny.
- Mikasa. Poznaj Richarda, twojego ojca. Richardzie to twoja córka Mikasa - Zdziwienie wzięło górę. To mój ojciec? Barczaste ramiona, wysokie kości policzkowe, jasno niebieskie oczy i blond włosy. Teraz już wiem skąd u mnie taki kolor włosów...
- Będziesz tu mieszkać na czas wakacji....

-------------------------------

Podniosłam się do siadu. Co to do cholery było?!
- Żyjesz? - Zdezorientowana spojrzałam na Chrisa, za jego plecami leżała zmora a on wyglądał jakby wpadł pod pociąg.
- Co się stało? - Chłopak wzruszył ramionami i spojrzał nad moje ramię. - Nieźle go urządziłaś - Zmarszczyłam brwi odwracając się. Wstrzymałam oddech. Ja to zrobiłam?! Cząstki ciała leżały porozrzucane po całej polanie a jelita wyprute. Jedynie oczy zostały na swoim miejscu. W pustej czaszce dwie mieniące się złotem kuleczki...



Tratata koniec ;p dzięki za tyle wejść i gwiazdeczek

A.R.I.AOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz