Aga rusz dupe
Nie, mam lenia i koniec... Są wakacje dajcie luzzz XD Niedługo coś napiszę***
Dwa miesiące później.
- Uspokuj się, wycisz duszę. - Zamknęłam oczy biorąc głęboki wdech. Ułożyłam dłonie na kolanach i wyprostowałam plecy.
- Za bardzo się skupiasz - Łokieć trenera tracił mój kark - rozluźnij mięśnie - Jeszcze raz spróbowałam oczyścić umysł. Nie myśl o niczym, nie myśl o niczym...
- Uspokuj się! - Podskoczyłam lekko gdy silna dłoń spoczęła na mojej głowie.
- Aria. Spokojnie - Uchyliłam lekko powieki, Bahad stał przede mną w luckiej postaci a jego duża reka podniosła lekko mój podbródek.
- Musisz się całkowicie wyciszyć. Posiadasz wielką moc i jeśli nie będziesz całkowicie skupiona możesz nad nią nie panować. - Znów wciągnęłam głęboko powietrze i zamknęłam powieki.- Twoja moc nie opiera się tylko na zamrażaniu. Polega ona na zamienieniu konsystencji ciał. Czyli potrafisz wypracować wodę lub zmienić ją w lud. Każda z żywych postaci posiada w organizmie różnego rodzaju ciecze a gdy opanujesz władzę nad nimi będziesz mogła zniszczyć wszystko. Tak jak drzewo umrze bez wody, tak twój przeciwnik nie przeżyje jeśli odparujesz lub zagotujesz w nim wodę.
- Na dzisiaj koniec - Bahad podniósł z ziemi skórzaną torbę i zaczął iść w stronę polnej ścieżki. Treningi odbywały się na świeżym powietrzu, nieopodal pałacu znajdowała się niewielka polanka z małym jeziorkiem. Najlepsze miejsce na uczenie się o wodzie.
- Bahadzie! - Głośny męski głos zabrzmiał za moimi plecami. Odwróciłam się gotowa do ataku. Stał tam ten mężczyzna co go widziałam na polanie. Jasno blond włosy były dłuższe niż za naszym pierwszym spotkaniem a zachwycająco męska twarz wydawała się trochę grozniejsza.
- Amtas - Bahad w mgnieniu oka przyklękł na jedno kolano i pochylił głowę. Yyyyyy....ten gościu był kimś ważnym?
To władca Elswordu idiotko!
Tylko nie idiotko co?!
Posłałam jaszczurce gniewie spojrzenie.
- Powstań - Ciarki przeszły moje ciało gdy w dłoni mężczyzny pojawił się długi miecz. Bahad nadal w ludzkiej postaci uniósł się i wystąpił zasłaniając mnie ciałem.
- Za zdradę królestwa i dostarczanie informacji wrogu powinieneś zostać skazany na śmierć. Jednakże jesteś przedstawicielem zaprzyjaźnionej nam rasy Burnitów, oraz mym wieloletnim przyjacielem. Proszę cię o oddanie kamienia wspomagającego podróżowanie oraz opuszczenie Elswordu raz na zawsze.- Zatoczyłam się do tyłu. Nie wierzę. Pokręciłam gwałtownie głową.
- Nie! Nie prawda! Bahad nie mógł by czegoś takiego zrobić! - Złapałam bruneta za ramię i potrząsnęłam nim.
- Ej Bahad powiedz coś! - Chwycił moją twarz w dłonie i zbliżył usta do czoła.
- Nie wierz nikomu - Wyszeptał, następnie musnął lekko ustami moje czoło i wyminął mnie.
- Przepraszam - W uszach zabrzmiał jego szept. Nie. Bahad. Nie. Upadłam na kolana chwytając się za głowę. Obiecał mi coś. Obraz przed oczami rozmazał się a z pod powiek wpłynęło kilka słonych łez.
- Obiecałeś - Szepnęłam zaciskając dłonie na ziemi. Odwróciłam się gwałtownie czując jak szloch wyrywa mi się z ust.
- Do jasnej cholery obiecałeś że będziesz mnie chronił! Jak niby masz to robić skoro cię że mną nie będzie?! - Złote tęczówki badały dokładnie moją twarz. Następnie uśmiechnął się lekko i postukał w głowę oraz pierś.
- Zawsze z tobą będę. A gdy będziesz mnie potrzebować zawołaj. Na pewno przybędę - Uśmiechnął się lekko i odwrócił w stronę blondyna.
- Sayonara - Szepnął zostawiając mnie na polanie. Towarzyszył mi tylko tępy ból w piersi i urywisty oddech.
- Ja cię teraz potrzebuję!!♦♦♦
- Aria mogłabyś już wyjść? - Po pamiętnym rozstaniu z Bahadem nie przestawałam o nim myśleć. Spędziłam trzy dni leżąc w łóżku i nic nie robiąc. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. I na dodatek słowa Bahada ,, nie wierz nikomu,,. Co one mogły oznaczać?
- Koniec leżenia! Król wzywa i tylko ciebie nie ma! - Inania z trzaskiem otworzyła drzwi i nie patrząc na nieład panujący w pokoju wylała na mnie szklankę wody.
- Wstawaj leniu - Mruknęłam jakąś oblege i leniwie się podniosłam. Przez czas jaki tu byłam zdążyłam zaprzyjaźnić się z niebiesko włosą. Wygląda tak niewinnie i pięknie, a jest diabłem wcielonym ale jak to mówią? Cicha woda brzegi rwie. Dogadała by się z Ronigaldem.
Złapała mocno mój nadgarstek i zaciągnęła na zewnątrz. Szła szybko i pewnie przez co ledwo za nią nadążałam.
- Jesteśmy - zatrzymała się przed wielkimi dębowymi drzwiami. Pomieszczenie było przytulnym pokojem z jasnego drewna. Na środku znajdował się duży stół a do okoła masywne fotele zajęte przez Ronigalda, Arcolia i jego chłopaka oraz samego króla. Inania usiadła pomiędzy Bartolomeo a królem a ja na przeciw niej obok Ronigalda.
- Wezwałem was bo potrzebuję waszej pomocy - Blondyn był wyraźnie spięty.
- Kilka dni temu ktoś podszył się pode mnie i z tego co słyszałem wygnał mojego przyjaciela - Wyprostowałam się uważnie słuchając.
- Wygląda na to że ktoś chce abym stracił wszystkich sojuszników co oznacza że zbliża się wojna.
- Jak to wojna? - Arcoli puścił dłoń chłopaka i pochylił się nad stołem.
- Potrzebuję abyście sprowadzili z powrotem Bahada który teraz dla przeciwnika jest jak otwarta księga. Wiem że mój przyjaciel nie jest słaby ale w dziwny sposób nie mogę się z nim skontaktować. To jest wasza misja. Odnaleźć naszego sojusznika i sprowadzić go z powrotem.✖✖✖
- Wybacz - Szepnął. Podniosłem głowę patrząc na przyjaciela. Był wychudzony i brudny, jasno blond włosy poplątane a smutne spojrzenie utrwalone w moim.Leżał na podłodze nie mogąc utrzymać ciężaru ciała. Blade nadgarstki były umocowanie nad jego głową grubymi metalowymi kajdanami.
- Za co? - Miałem ochrypnięty głos. Kilku godzinne tortury jakimi byłem poddawany męczyły moje struny głosowe jak jeszcze nic.
- To przeze mnie tu jesteś...
- Oh Amtas Zamknij się - Warknąłem.
- Przeprosiny trzymaj na puźniej, mam tylko nadzieję że te dzieciaki nie będą nas szukać. - Blondyn zaśmiał się cicho.
- Ronigald ma ognisty charakter, Inania nie pozwoli aby ktoś ruszył jej przyjaciela, Arcoli mimo angielskiego wyglądu potrafi pożądanie się wściec gdy coś mu nie pasuje a nasza Aria to nadpobudliwa dziewczyna co najpierw robi potem myśli. - Wsłuchałem się w słowa przyjaciela i przypomniałem sobie wyraz twarzy każdego z nich.
- Te dzieciaki pchają się w puszczę lwa - Mruknąłem uśmiechając się pod nosem - Ale to nasi uczniowie i zrobią tutaj taką jadkę że będzie o nich głośno przez długi czas♥♥♥
Sayonara znaczy żegnajTra ta ta Aggie zakończyła wakacje i wraca do pisania! Jeeeej mam nadzieję że rozdział wynagrodził moją nieobecność :)
Powodzenia w dalszym pisaniu bajooo

CZYTASZ
A.R.I.A
FantasyAria jest nową mieszkanką Elsword'u i okazuje się że panuje nad żywiołem lodu. Co się stanie jeśli dodamy jeszcze trzy różne żywioły oraz walkę pomiędzy dobrem a złem? No i jeszcze nie można zapomnieć o jaszczurko-nietoperzu Bahadzie. Co wyniknie...