227 25 4
                                    

Nie mogę uwierzyć w to co przed chwilą zrobiłam. Co to do cholery było?!
-Iluzja-wtrącił Bahad- tylko nie rozumiem dlaczego...
Widocznie posmutniał , po chwili tak jakby się wściekł?
-... dlaczego uważasz mnie za swój koszmar?!
Faktycznie, nawet o tym nie myślałam , Bahad koszmarem? Sama chciałabym wiedzieć dlaczego.
Zrobiłam niewinną minkę , po której Bahad głośno odetchnął.
-Dobra , wygladasz na wyczerpaną...
I tak się czuję.
-...dlatego wracajmy do zamku.
Bahad podszedł do mnie , objął w pasie i zza koszulki wyciągnął wisiorek z diamentem. Natychmiast się ożywiłam
-Mogę ja spróbować?
Zdziwił się ale po dłuższej chwili zgodził się .
-No dobra na poczatek, chwycić kamień w dłoń .
Zrobiłam co kazał
-Co dalej?- sytałam niecierpliwie
-Spokojnie mopie, zaraz wyjaśnie. Trochę cierpliwości.
Może to dziwnie zabrzmieć ,ale jakoś się już przyzwyczaiłam do tego mopa, już nie denerwuję mnie tak jak wcześniej.
-No dobra, a teraz pomyśl o mieejscu w którym chciałabyś znaleść.
Nagle przypomniało mi się miejsce a raczej wymiar, do którego na samym początku trafiliśmy. Kraina Słodyczy !
Świat zawirował , a potem znaleźliśmy się w tej krainie. Odsunęłam się od Bahada , zaczęłam się rozglądać . Prawie wszystko wkoło było różowe.
-Kawaii!-zaczęłam piszczeć.
Wtedy usłyszałam cichą, bardzo znaną mi melodię, spojrzałam w górę. Zaniemowiłam. Po gwieździstym, nieco różowym , niebie szybował nyan cat. Był z ciastka a za nim rozciagała się tęcza z kolorowych cukierków. Byłam zachwycona , dopóki nie ujrzałam miny Bahada. Podszedł do mnie , trzepnał mnie w głowę i powiedział.
-Mówić PO-MY-ŚL , miałem na myśli abyś wyobraziła sobie twój zamek mopie skończony, lub chociaż by krainę lodu.
Krainę lodu? Ta kojarzy mi się tylko z Arctosem, jak tylko o tym pomyślałam, znów dostałam w głowę.
-Ała! Możesz przestać?!
-Jak tylko trawimy do WŁAŚCIWEJ krainy lodu.
No dobra, pomyślałam o moim zamku, trochę to trwało ale w końcu tam dotarliśmy, tyle że w kuchni.
-No no jakoś ci to wyszło ... tylko dlaczego akurat w kuchni?
-Bo jestem głodna?
Bahad lekko zniecierpliwiony machnął na mnie ręką, pomruczał coś pod nosem i wyszedł. Zostałam sama z całym jedzeniem jakie tu jest. Od razu podbiegłam do truskawek. Uwielbiam je. Wzięłam jedną do ręki , już miałam ją zjeść kiedy nagle wyrwał mi ją mocny podmuch wiatru. Jakie zło nieczyste sprawia ,że nie mogę zjeść mojej ulubionej truskawki?! Zdenerwowana obejrzałam się i ujrzałam chłopaka o zniewalającej urodzie. Uśmiechał się do mnie, a może raczej śmiał ze mnie? To , o ile pamiętam był Arcoli, tylko co on tu robi? I dlaczego zdmuchnał mi truskawkę?!
-Przepraszam, nie chciałem- widać było ,że powstrzymuje śmiech.
-Skąd się tu wziąłeś?
Wyciagnał przed siebie wisiorek, i nieśmiało się uśmiechnął.
-Jeszcze raz przepraszam, wiem, że się mnie nie spodziewałaś , ale Bahad poprosił mnie abym opowiedział ci co nieco o moim.żywiole oraz abyśmy nauczyli się jak wspólnie używać swojej mocy.
-To ten... fajnie!
Uśmiechnęłam się do niego, choć dalej pamiętałam co mi zrobił.
-Skoro tak, to wydaje mi się ,że możemy zacząć już teraz, oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko.
Trudno, jedzenie może poczekać.
-Zgoda- nigdy nie przypuszczałam,że tak chętnie zgodzę się jakiś trening, ale on był tak zniewalający a jednocześnie tak... nieśmiały? Tak to dobre słowo aby go opisać.
-Trening zaczniemy w krainie nad którą sprawuję władze , czyli w Wietrznej krainie.
Arcoli podszedł do mnie, delikatnie objął mnie w pasie , a zaraz później znaleźliśmy się w przecudownym miejscu . Dalej nie mogę wyjść z zachwytu jak bardzo Elsword i jejgo wymiary są piękne jak i zadziwiające.
-Tak więc ,wydaje mi się ,że to miejsce bedzie idealne.
Byliśmy na łące , dalej były lasy, znaczy jasne jest tu pieknie ale jakoś inaczej sobie tą krainę wyobrażałam.
Arcoli cicho się zaśmiał. Nie! Czy on też potrafi mi czytać w myślach?
-Niestety tak-odparł nieśmiało.
Świetnie.
-Nie martw się aniele, nie tu będziemy ćwiczyć, oraz przepraszam, że czytałem ci myślach.
Westchnęłam.
-Czy każdy tu tak potrafi?
-Prawie, ale spokojnie Bahad nauczy cię jak je ukrywać.
Po tych słowach Arcoli nieco się ode mnie odsunął , rozkladając swoje skrzydła , które mimo,że były bezbarwne były cudne.
-Czy... czy każdy ma skrzydła?
-Posiadają je jedynie władcy żywiołów.
-Czy ja też takie mam?
-Bynajmniej, chociaż myślę ,że nie potrafisz ich jeszcze rozłożyć , dlatego też na początek pocwiczysz ze mną na tym- pstryknał palcami, a wtedy pode mną pojawiła się równie bezbarwna chmurka która mnie unosiła.
Wznosiła się coraz wyżej , nie czułam się na niej zbyt komfortowo dlatego też szybko z postawy stojącej zeszłam na siedzącą. Znacznie wygodniej. Arcoli leciał tuż obok mnie, dolecieliśmy do chmur , które były stanowczo zbyt nisko jak normalne. Wlecieliśmy w nie, wtedy moim oczom ukazał się ogromny , biały zamek , nie daleko niego było równie wielkie miasto.
-Wow-tylko tyle udało mi się powiedzieć.
Dlaczego mój zamek tak nie wygląda? Nie żeby był jakiś gorszy, no ale heloł! Ten zamek unosi się na chmurach. Cudownie!
-Jesteśmy na miejscu, witaj w Afintarze moim skromnym królestwie.
Oslupiałam.
-Skromnym? Żartujesz sobie?
-Wcale nie, twoje królestwo jest równie wielkie jak Inanni za to mój Afintar jest dzielony na z moim bratem Ronigaldem. Mieszkańcy nnaszych królestw nie mogli się dogadać dlatego po uzgodnieniu tego z Amtasem umiesiłem je na chmurach.
-Woow. Niesamowite, ale tamta łąka , do kogo należy ?
-kiedyś należała do Afinataru , jednak oddałem ją Ronowi, w końcu i tak to ja zajmuję więcej miejsca.
-Naprawdę niesamowite!
Spojrzał na mnie nieco speszony ale też uśmiechnięty.
-Musicie być z sobą naprawdę bardzo zżyci .
-Tak, choć okazujemy naszą miłość inaczej , to i tak jeden bez drugiego nie mógłby istnieć. Ale już koniec rozmów-spoważniał- pora na trening. Na poczatek powiedz mi co już potrafisz!
-Wlasciwie to jeszcze nic.
-Nic?! Jak to? Nie możliwe , skup się , pomyśl o płatkach śniegu , które dopiero co spadły na ziemie lub mają taki zamiar. Wtedy wyciągnij swoją dłoń przed siebie i wyobraź sobie, że to właśnie ty to tworzysz.
-Jakoś nie jestem przekonana ,że mi wyjdzie , z tego co słyszałam władam lodem.
-Słuchaj , lód to pojęcie względne , władasz całym żywiołem co z kolei znaczy,że płatkami śniegu ,mrozem również władasz.
-To zmienia postać rzeczy.
Skinał głową.
-Więc spróbuj.
Odetchnęłam głośno , zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie to co powiedział mi Arcoli. Myślałam o płatkach śniegu , które dopiero co opadły na moje włosy. O mrozie , na wodnej pokrywie jeziora który tworzy przeróżne kształty. Usłyszałam śmiech Arcoliego . Otworzyłam oczy i zabaczyłam jak nad jego dłonią unosi się drobny śnieżek. Drugą ręką powiewał resztą płatków , układając z nich różne wzory. Naprawdę cudne wzory.
-A mowiłaś,że ci nie wyjdzie, tylko spójrz-poruszył lekko ręką w moją stronę, tak ,że padał nade mną śnieg- może nie jest tego za dużo , a wręcz tylko odrobinę , to może być . Chociaż wydaję mi się ,że potrafisz to zrobić lepiej.
-Nastepnym razem będzie lepiej.
Tak naprawdę wcale tak nie uważałam.
-Tak więc to był nasz pierwszy trening , jak widzisz , w naszym przypadku będzie on polegał na tym, że tu wytwarzasz śnieg a ja go przemieszczam . Z tego co wiem, jutro bedziesz ćwiczyć z Inanią, lecz jak narazię oprowadzę cię po moim królestwie.
-Z miłą chęcią.
*****************************
Tak skończone! I to dość szybko, to teraz Maksiu :3

A.R.I.AOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz