WTF?! Tak trochę nie ogarniam XD
~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'
Dalej nie mogę uwierzyć w to, że Bahad okazał się być zdrajcą. To jest po prostu nie możliwe! Nie on, nie mógłby przecież tego zrobić. Prawda?
-Słyszysz mnie?!
Ronigald zamachał ręką kilka centymetrów od mojej twarzy. Wystraszona aż podskoczyłam.
On tylko pokręcił z dezaprobatą głową i ruszył przed siebie mówiąc.
-Nie dość, że naiwna i głucha to jeszcze bojaźliwa . Na cholerę zgodziłem się abyśmy szukali tego zdrajcy razem.
-Bahad nie jest zdrajcą!
-Gdyby faktycznie nim nie był, to dlaczego władca z początku go wygnał? On ma coś za uszami.
-Nie mów tak o nim!
-Bo co mi zrobisz?-gwałtownie się zatrzymał i odwrócił. Teraz stał niecałe kilka centymetrów ode mnie, patrząc się na mnie z góry. Co w jego przypadku nie było trudne, przy wzroście metra dziewięćdziesięciu. Jego wzrok był pogardliwy.
-Bahad to zwykły tchórz i zdrajca, nie powinnaś mu być tak oddana-powiedział to wyjątkowo głośno, jakby chciał zwrócić czyjąś uwagę, po czym zniżył się do mnie odrobinę i szepnął do ucha-Też uważam, że jest niewinny, jednak dla własnego dobra powinnaś głośno o tym zaprzeczać. Teraz jest wrogiem naszego królestwa.
-Mam go znienawidzić tylko dlatego, że stał się wrogiem?-również szepnełam.
Ron rozejrzał się w około, po czym przyciągnął mnie do siebie. Chwilę później znajdowaliśmy się ciemnej jaskini. Ron odsunął się ode mnie, wystawił przed siebie dłoń z której błysnęła mała kula ognia. Unosiła się ku górze i tam została. Dzięki niej było o wiele jaśniej.
-Co tu robimy?-w końcu zapytałam.
-Tam gdzie byliśmy, nie było wystarczająco bezpiecznie aby porozmawiać.
-Wystarczająco bezpiecznie? Powoli przestaje cokolwiek rozumieć.
Westchnął głośno.
-Ktoś mógłby nas usłyszeć jak rozmawiamy o Bahadzie. Dlatego głośno mówiłem o tym ,że jest zdrajcą, dzięki temu szpiedzy dali nam spokój, kiedy tylko odeszli przeniosłem nas tu, aby na spokojnie porozmawiać. Rozumiesz?
-Taa...w jakimś małym stopniu. Wspominałeś coś , że również uważasz, że Bahad jest niewinny. Rozwiniesz to?
-W Elswordzie jest wiele ras, które jak Bahad potrafią się zmienić człowieka, co nie jest trudne bo w połowie nim są. Jednak bardzo niewielu jest takich, którzy potrafiliby przyjąć postać innej niż swojej osoby. To jest wręcz awykonalne.
-Czyli co? Podejrzewasz ,że ktoś tak potrafi-powiedziałam powoli, próbując zrozumieć- dzięki czemu podszył się pod Bahada. Tak?
-Nie podejrzewam, ja to wiem.
Mam nawet pewne przypuszczenia co do tej osoby, znaczy kim konkretnie jest.
To wszystko brzmi tak fałszywie. Nie jestem pewną czy mogę mu zaufać, w końcu przed zabraniem go wspominał aby NIKOMU nie ufać. A jeśli Ron tak naprawdę jest zdrajcą? Chwila...właśnie sobie uświadomiłam, że nawet nie wiem z kim byśmy walczyli gdyby nastąpiła wojna. Nie znam swojego wroga. To takie żałosne. Uderzyłam się otwarta dłonią w twarz. Jestem skończoną idiotką. Nagle wyraźna z moich rozmyśleń, uświadomiłam sobie, że Ron czeka aż coś odpowiem.
-Eee dobra, a kogo masz na myśli-powiedziałam po chwili.
-Mojego starego przyjaciela z leśnego wymiaru, Wooda.
-Dlaczego akurat go?
-Od zawsze zamieszkiwał spokojne tereny leśne, lubił mnie odwiedzać, byliśmy podobni. Z tą jednak różnica, że ją miałem niedługo zostać władcą Rasyooki znaczy mojej krainy ognia. On mi tego zazdrościł. Też pragnął władzy, ale w swoim wymiarze był zwykłą szarą istotą. Wściekł się i zaczął podróżować po wymiarach. Rok później odwiedził mnie i pokazał czego się nauczył, m.in zmiany postaci. Twierdził, że dzięki temu zdobędzie władze.
-Udało mu się?
Ron spojrzał na mnie jak na osobę z deczka ułomną i podniósł prawą brew.
-Serio pytasz? Potem słuch o nim zaginął. Dobra-odrzekł teraz swym normalnym, do którego jestem przyzwyczajona, aroganckim głosem- chcesz wiedzieć coś jeszcze, czy rozumiesz?
-ee mam dwa pytania. Pierwsze : Dlaczego mi to mówisz? Drugie, może zabrzmieć odrobinę niedorzecznie ale kto jest naszym wrogiem?
Cofam , co wcześniej powiedziałam, dopiero teraz spojrzał na mnie jak na osobę będącą całkiem ułomną.
-Mówię ci to, bo przyjaźnisz się z Bahadem oraz jesteś jedną z władców żywiołów. Myślę ,że można ci zaufać. Co do drugiego pytania. Cholera jasna! Co z tobą jest nie tak, że tego nie wiesz?!
-Nikt mi nie powiedział?
-Powinnaś się była zapytać, na pewno ktoś opowiadał ci o wojnie.
-No tak..
-I co? Nie zainteresowali cię wrogowie?
-Niezbyt.
Ron znów uderzył się ręką ww twarz.
-Kogo ty sobą reprezentujesz? Weź lepiej wracaj do zamku i przestudiuj książki historii Elswordu... a potem porozmawiamy.
I tak po prostu zniknął. Nie rozumiem go. Jak spotkałam go pierwszy raz, odnosił się do mnie w niekulturalny sposób a teraz? Nagle potrafił być miły a teraz znów jest tym kim był i po prostu zniknął. A ją nawet do cholery nie wiem gdzie jestem!
Muszę zapamiętać, że Ron jest niecierpliwym dupkiem, i lepiej nie wdawać się z nim w kłótnie.
Dotknęłam kryształu i przniosłam się do mojego zamku. Jakoś nie mogę się pogodzić z tym, że należy do mnie...
Nagle zakręciło mi się w głowie, pojawiały mi się mroczki przed oczami, a potem nie było już nic.Konjeeeec z mojej strony, jo ni ma pomysłu, tak więc trochę beznadziejny rozdział , no trudno xD
CZYTASZ
A.R.I.A
FantasyAria jest nową mieszkanką Elsword'u i okazuje się że panuje nad żywiołem lodu. Co się stanie jeśli dodamy jeszcze trzy różne żywioły oraz walkę pomiędzy dobrem a złem? No i jeszcze nie można zapomnieć o jaszczurko-nietoperzu Bahadzie. Co wyniknie...