Rozdział 9

436 41 4
                                    

Kitty

- Wreszcie! – Usłyszałam krzyk w słuchawce, co tylko niekorzystnie wpłynęło na ból głowy, który odczuwałam. Pulsowanie przybrało na sile. – Mieliśmy pogadać już dawno, chciałem ci powiedzieć coś ważnego, a ty cały czas mnie zbywasz.

- Przepraszam, Gus. – Wymamrotałam. Cholerny ból. Cholerny alkohol. Cholerna Kerri, która mnie na to namówiła. – Teraz mam parę minut, bo właśnie zbieram się do pracy.

- Brzmisz jakoś dziwnie.

- Dziwnie? Nie sądzę. Po prostu powiedz, co to za sprawa niecierpiąca zwłoki, którą chcesz się ze mną podzielić.

Już w dniu, w którym majstrowałam tu i ówdzie, by wpuścić Jaxowi różne rzeczy do komputerów, Gus chciał mi coś powiedzieć. A od tamtego dnia rzeczywiście ciągle go spławiałam. Mówiłam, że zdzwonimy się później, a potem wykręcałam przez nadmiar pracy. Jednak dołapał mnie o szóstej rano, co mnie zdziwiło, ponieważ w Seattle była teraz trzecia, tak więc przyjaciel powinien przewracać się na drugi bok, zamiast do mnie dzwonić. Zwłaszcza, że ten dzień okazał się gorszy niż inne. Oczywiście jeśli chodziło o pogawędki. Po prostu źle się czułam po wczorajszej imprezie w Galaxy. Długo odmawiałam, kiedy Kerri wyszła z tym pomysłem, lecz w końcu nie wytrzymałam i się ugięłam. Stała się na tyle męcząca, że po prostu przystałam na propozycję.

Postąpiłaś dobrze, Kitty? Przecież pamiętasz wszystko. Czy przez to, jak go potraktowałaś nie zgotuje ci w pracy piekła?

Trzymałam się myśli, że nastawienie Jacksona nie mogło być już gorsze. Poza tym sam zaczął. Jak mógł pomyśleć, iż moja reakcja wyglądałaby inaczej? Nie miał prawa tego robić kutas. A ja teraz nienawidziłam go mocniej. Bo, kurwa mać, całować też umiał, oczywiście. Idealny Jax Thomas, czyż nie? Pewnie wszystko robił perfekcyjnie. Wtedy zobaczyłam coś w jego oczach. Uderzyłam go, więc mogłam przypuszczać, że nie zamierzał mi tego odpuścić. A przynajmniej tak patrzył. Tak, jakby chciał mnie za to ukatrupić.

Dobrze się składa, kochasiu. Ja mam podobnie. Tak więc kto pierwszy, ten lepszy.

- Chodzi o Adama.

To jedno zdanie przywróciło mnie do rzeczywistości i przestałam błądzić myślami. I to za sprawą imienia byłego męża, o którym nie zamierzałam słuchać, co Gus wiedział. To czemu zaczynał? Czemu mi to robił? Może gdyby wiedział o męczącym kacu to by sobie odpuścił przyprawianie mnie o dużo większe bóle głowy. I już bez mówienia o Adamie, czy jego zdradach, zbierało mi się na mdłości. Nie potrzebowałam by ktoś dokładał mi kolejną cegiełkę.

- Gus... - Moje usta opuściło ciche westchnienie.

Naprawdę nie miałam ochoty rozmawiać na temat byłego męża. Zamierzałam na dobre zakończyć ten życiowy rozdział, w którym zawierało się całkowite wyparcie z pamięci nieustannie zdradzającego mnie mężczyzny. Niby dowiedziałam o jednej zdradzie, do tego przez przypadek, ale wcale nie wątpiłam w to, że zabawiał się także z innymi. Bo po co miałby się ograniczać?

- To ważne. Obiecuję, że potem już nie poruszę tego tematu, ale o tym musisz wiedzieć.

- Skoro tak uważasz, to dobrze. O co chodzi?

- Przypadkowo usłyszałem coś w pracy. – Zaczął niepewnie. Milczałam, czekając na to, co powie. – Byłem chyba w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. Adam i Pamela strasznie się pokłócili.

Już mu się znudziła kurwa, z którą mnie zdradził? Nieprawdopodobne!

- Wydaje mi się, że ten skok w bok to tylko chwilowa sprawa. Raczej nie zamierzał z nią być na poważnie, a suka za bardzo się wkręciła. Zresztą tak wynikło z tej rozmowy. Od prawie dwóch tygodni plują na siebie jadem, obchodzą szerokim łukiem i właściwie już nie widuje się ich razem. Ponadto wczoraj i przedwczoraj twój były nie pojawił się w pracy.

Algorytm na miłość. The Thomas Family#3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz