Posiadłość Sicario
(Perspektywa Madeleine Devil)Po tym co się działo rozmawiałam z Nathanem. Obaj stwierdziliśmy że nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, to co się stało to się nie od stanie i trzeba wziąźć się w garść. Ode mnie dostał zakaz dotykania mnie, i obiecał że postara się tego trzymać. Od Rydera nie miałam żadnych wiadomości, i mi nie odpisywałam. Ale fakt że nie ma mnie zablokowaną, trzyma mnie przy świadomości że potrzebuje czasu i gdy będzie chciał to wyjaśnić sam napisze. To teraz nie było moim największym zmartwieniem, stwierdziliśmy że totalnie odnowimy mafię. Zwołaliśmy spotkanie, na którym zostało ustalone parę rzeczy. Między innymi, pojawiły się nowe role w Mafii, i zostały przydzielone do niektórych osób. Obrabowane pieniędzmi z następnego miesiąca, nie Nathan miał nimi zarządzać, a ja. Ale tylko przez jeden miesiąc. Niektórzy z nas mieli dodatkowe zajęcia, a ja pokażę wam mój pierwszy dzień jako seryjnej morderczyni która od tego dnia przyjmuje zlecenia na zabójstwa.
Siedziałam w domu, czekając na telefon od Rydera, bądź od mojego pierwszego klienta... Gdy zadzwonił, ucieszyłam się. Ktoś dzwonił na telefon służbowy. To oznacza że to nie mógł być niestety Ryder. Ale i tak szybko przygotowałam sobie kwestię co mam powiedzieć i odebrałam telefon -Gadam z tą słynną seryjną morderczynią?- odezwał się męski głos -Zależy kto mówi - powiedziałam -Pani potencjalny klient- odpowiedział, na co ja powiedziałam -W takim razie zamieniam się w słuch. - -Zlecam pani zabicie kobiety o imieniu Taylor Smith, pracuje jako kelnerka w najdroższej restauracji w LO.- powiedział -Mhym... Powód chęci zabójstwa?- zapytałam -Słucham?- zapytał -Czy ja gadam z amatorem?- syknęłam na nie zidentyfikowana kreaturę po drugiej stronie słuchawki. -Nie?- odpowiedział -Do cholery, jak mnie psiarnia złapie to muszę podać jakiś sensowny powód żeby mieć mniejszy wyrok do chuja- powiedziałam ironicznie, po czym w słuchawce zapadła cisza. Typiarza zatkało. Totalnie zatkało. -Do Kurwy nędznej przecież żartuje. Ile możesz dać za odwalenie tej suki?- zapytałam -3 tysiące euro?.- zapytał -Że co do cholery?- na chwilę zapadła cisza, a następnie dodałam -Czyli jednak, amator... Przynajmniej 15 koła, inaczej w to nie wchodzę.- powiedziałam -Ile kurwa?!...- Wykrzyczał, znowu chwilę siedzieliśmy w ciszy po czym mój klient zaczą się targować. -8 koła- powiedział -12- rzuciłam -9 tysięcy - odpowiedział na to klient -10 koła- powiedziałam -9 i pół?- zapytał -Sto tysięcy euro- powiedziałam sarkastycznie -Dobra już chuj, zostańmy przy tych 10 tysiącach!- wykrzyczał -No ja mam nadzieję, połowę kasy prześlij teraz na moje konto bankowe (...) a drugą połowę po wykonanej robocie.- po tym rozłączyłam się. Po chwili dostałam przelew na konto o wysokości 5 tysięcy złoty. Chwila, najdroższa restauracja w Lo?! Przecież to restauracja Rydera! Do cholery, może uda nam się ją obrabować. Puki nie jestem z Ryderem, i nie było by mi go jakoś żal, stwierdziłam że to zrobimy. Zabrałam z sobą Erika i Rissę, w trakcie jazdy na miejsce obmyśliłam i wytłumaczyłam im plan działania. Gdy byliśmy na miejscu, Rissa weszła do budynku bez żadnej kominiarki, jakby miała być normalną klientką. Zobaczyła ilość kamer, i z jakiej są firmy. Gdy wróciła do auta wyciągnęła swój laptop, i zaczęła hakować system kamer. W trakcie tego zapytałam się jej. -A był może tam taki blondyn o zielonych oczach?- -To zależy o kim mówisz, paru takich było- powiedziała patrząc się w laptopa. -Wiesz może kto jest w tej restauracji szefem?- zapytałam -Oczywiście że tak, to najsłynniejsza osoba w całym LO!- Odpowiedziała -Był tam?...- Rissa chwilę siedziała w ciszy, po czym odpowiedziała.
-Tak, jestem w 100% pewna że to był on.- Jezus, co jak on mnie rozpozna? Co jak Rissa mu coś zrobi? Muszę coś zrobić... -Rissa... Jak będziemy już w środku, nie róbmy nic Ryderowi, okej?...- zapytałam, a ona popatrzyła na mnie i się uśmiechnęła, po czym ja dodałam -Jeżeli pomyślałaś o tym co ja właśnie myślę że ty o tym myślisz, nawet nie wiesz jak bardzo masz przejebane...- a ona zaśmiała się głośno, po czym powiedziała -Wszystko gotowe, monitoring z całej restauracji i tego osiedla nie działa, jeżeli jakieś drzwi zamkną się, jednym przyciskiem mogę je otworzyć.- była już gotowa na akcje, założyliśmy kominiarki, ale mimo tego wszystkiego ja chciałam się upewnić. -Ale nie zapomnij...- Rissa przerwała mi -Tak tak, nie robimy nic twojemu chłopakowi...- powiedziała -Jakiemu znowu chłopa...- Rissa wyszła z auta. Przysięgam że ją zabije gdy tylko akcja się skończy... Wyszłam z auta zaraz za nią. -Głównym wejściem?- zapytała -Głupia jesteś? Oknem.- zaśmiałam się. Głupotą było by wchodzenie głównym wejściem. To zbyt ryzykowne. Gdy byliśmy już obok okna, postanowiłam ją ostrzec. -Obok wejścia jest dwóch ochroniarzy. Trzeba się ich szybko pozbyć jako pierwszych... Zrozumiano?- zapytałam groźnie. Żarty żartami ale gdy przychodzi czas na akcje, trzeba zachować tą powagę... -Jak chuj...- odpowiedziała Rissa. -Dobra, będzie tam dużo ludzi, umówimy się że ja rozbijam okno, obydwie wskakujemy przez nie, walimy kulkę w głowę tym pudzianom, i ty włączysz zabezpieczenie by rolety opadły i nikt się nie wydostał, a ja w tym czasie ostrzegam ludzi że ten kto zadzwoni na policje zostanie zabity. Po tym jak skończysz biegniemy do kasy, i dalej nie muszę tłumaczyć... - wytłumaczyłam jak małemu dziecku. Po czym nie czekając na odpowiedź czy też pytania, strzeliłam w szybę która cała pękła, następnie w tym samym momencie wskoczyliśmy przez nią. Dwa goryle biegną w naszą stronę. Ja, tak samo jak i Rissa wydajemy po jednym celnym strzale, Rissa w jednego, ja w drugiego. Gdy widzimy że leżą odwracam się do Rissy, i widzę że robi coś w swoim małym poręcznym laptopie. Wskakuje na jeden z stołów. Wszystkie oczy wpatrują się w mnie. Oprócz te Rissy. Za ladą widzę Rydera, jednak na szczęście nie zwracam na to szczególnej uwagi. Zauważam też kelnerkę. Kelnerkę, na którą mam zlecone zabójstwom -JEŻELI KTOKOLWIEK Z WAS ZADZWONI NA POLICJE, SKOŃCZY TAK, JAK TA KELNERKA TERAZ!- Bez zastanowienia zestrzeliłam ją. Zaczęłam celować z broni palnej do każdego człowieka po kolei. Zatrzymałam się na Ryderze. Zasłony opadły. Zeskoczyłam z stołu i zaczęłam biec w stronę lady, dobrze wiedziałam że Rissa nie odstępuje mnie ani na krok. Przeskoczyłam razem z nią przez ladę, i zaczęłam celować w stronę kasjera. Nie było tam Rydera, co mnie zdziwiło, jednak stwierdziłam że uciekł jakimś tylnym wejściem czy coś w tym stylu. Rissa otworzyła kasę, i zaczęła pakować do torby pieniądze. Byłam wycelowana w jedyną osobę za ladą. Gdy odwróciłam się w stronę Rissy, ona popatrzyła na mnie, a następnie z przerażeniem odskoczyła. Szybko się odwróciłam, i zobaczyłam go... Nim zdążyłam zareagować, dostałam gazem pieprzowym po oczach. Krzyknęłam. Upuściłam na ziemię pistolet. Wszystko było rozmazane, jednak gdy schyliłam się by podnieść broń, zobaczyłam że ktoś zrobił to za mnie na moich oczach. Momentalnie upadłam na ziemię, bo wiedziałam że może z tego wyjść mocna strzelanina, zaczęłam pocierać rękami oczy bo cholernie bolało. Studiowałam medycynę o wiedziałam że jeżeli w trybie natychmiastowym nie zostanie mi udzielona pomoc doświadczonego człowieka, może to doprowadzić do Erozji Rogówek, zaćmy, a nawet do całkowitej ślepoty. Nagle usłyszałam jakby zasłony się otworzyły. Po czym usłyszałam jeden, drugi, trzeci strzał i krzyk ludzi. Po czwartym strzale usłyszałam jak coś upada na podłogę, czy był to pistolet Rissy, albo osoby która podniosła mój pistolet? Po chwili usłyszałam krzyk Rydera. -Kurwa jebana mać, oberwałem!- po czym ktoś złapał mnie za rękę, i zaczą gdzieś ciągnąć. Nie byłam w stanie stwierdzić kto to był, jednak modliłam się by była to Rissa. W tle słyszałam syreny które z każdą sekundą zbliżały się w naszą stronę. Wybiegłam z tą osobą z budynku. Usłyszałam jak otwiera się auto, i osoba która mnie prowadziła wręcz rzuciła mnie na siedzenie. Zamknęła drzwi, po czym usiadła chyba z przodu, nawet nie wiecie jak mi ulżyło gdy usłyszałam głos Rissy Caverman. -Spierdalamy stąd.- nagle najprawdopodobniej Erik tak gwałtownie przygazował, że wtuliłam się w tylni fotel... Potrzebowałam pomocy. To mogło się źle skończyć. -Rissa! W schowku z przodu jest apteczka.- powiedziałam, i usłyszałam jak nie mal automatycznie otwiera się schowek, usłyszałam otwieranie zamka. -Co ci z niej dać?!- powiedziała -Do cholery jak to się nazywało.. wiem! Podaj mi z niej paczkę chusteczek dekontaminacyjnych.- Rissa bez żadnych pytań podała mi paczkę. Otworzyłam ją, wyciągłam jedną z chusteczek i zaczęłam wycierać oczy. Były to specjalne chusteczki, które neutralizowały działanie gazu pieprzowego. Gdy uświadomiłam sobie że dziwnie nie zwalniamy, zapytałam się o co chodzi, na co Erik wytłumaczył. -Złapaliśmy ogon, ale spokojnie. Wszystko pod kontrolą.- zapewniając mnie że wszystko w porządku. Goni nas radiowóz, z tego co słyszę to nie jeden i wszystko ma być w porządku? Starałam się w to uwierzyć, po paru minutach ciągłej jazdy, i wycierania gazu pieprzowego w chusteczki, odzyskałam wzrok. Oczy mnie jeszcze okropnie szczypały, jednak było to do wytrzymania, a najważniejsze na tą chwilę było to że odzyskałam wzrok. Patrząc w lusterko, widziałam za nami trzy radiowozy policyjne. -Nie przestraszcie się- powiedziałam do osób z tyłu, po czym wzięłam z kieszeni Rissy pistolet, i strzeliłam najbliższemu samochodowi który nas gonił w oponę. Chwilę odczekałam, zanim wykrzyczałam -Jebańce gonią nas nawet na flaku- powiedziałam, po czym wycelowałam w maskę... Skrzeliłam. Prosto w silnik. Gdy auto najbliższe od nas wybuchło, nasze auto aż popędziło to do przodu. Po chwili odwróciłam się patrząc w tył. -Pusto- powiedziałam -NIE DO KOŃCA KURWA- Wykrzyczał Erik, w momencie gdy wyjechał zza rogu kolejny radiowóz zastawiając nam drogę, Erik skręcił, jednak przy takiej prędkości zdążyliśmy zachaczyć o auto stojące na prostej drodze, rysując przy okazji je, tak samo jak i nasze. -Szef nas zabije- powiedziała Rissa. -Nie wkurwiaj mnie- ja i Erik, powiedzieliśmy to w tym samym momencie. Gdy Rissa się zaśmiała, od warknęłam jej -Jak tak cię to śmieszy to może nam pomóż a nie tylko siedzisz i obserwujesz sytuację?!- wykrzyczałam, a ona bardzo dobrze wiedziała, by siedzieć już cicho. -JA PIERDOLE ILE TEGO?!- Wykrzyczał Erik, widząc kolejne radiowozy i helikopter policyjny za nami. -Trzeba szybko działać, znam te miasto jak własną kieszeń, ta droga prowadzi w ślepy zaułek.- powiedziałam zestrzeliwując helikopter, który spadł na 3 z radiowozów. Jednak większość wiąż była za nami. -Jakieś pomysły?- zapytałam dwójki siedzącej z przodu. -Nie wiem... Poddajmy się?- zapytał Erik, po czym ja i Rissa również w tym samym momencie odpowiedzieliśmy mu -Jebło cię coś debilu jebany?- -W takim razie słucham waszych pomysłów moje drogie panie.- opowiedział. Siedzieliśmy chwilę w ciszy, po czym powiedziałam. -Potrzebujemy przynęty...- a Rissa od razu znalazła idealny moment na dogryzienie swojemu nie mądremu chłopakowi -Kto jest za tym, aby wyrzucić Erika z auta?!- zapytała zdenerwowana na niego unosząc głos. Zaczęli się kłócić. Wzięłam pistolet w kieszeń, rozglądałam się po aucie czy coś mogę jeszcze zabrać. Poczekałam na idealny moment, otworzyłam okno, jak najszerzej mogłam. I gdy momentalnie przejeżdżaliśmy obok fajnego trawnika, wyskoczyłam z auta.... Tak. Wyskoczyłam z auta, które jechało PRZYNAJMNIEJ 120 kilometrów na godzinę. Upadłam na lewą rękę, poturlałam się po trawniku do przodu, i gdy upewniłam się że każdy radiowóz skupił się na mnie zaczęłam biec. Biegłam jak najszybciej mogłam, między budynkami, aż w końcu wbiegłam w uliczkę gdzie żadne auto by się nie zmieściło. Zmusiło to te frajerskie suki aby wyszły z tych złomów. W pewnym momencie było rozwidlenie. Wbiegłam w jedną z stron, po czym schowałam się za jednym z śmietników. Nagle zobaczyłam jednego z policjantów z wyciągniętą bronią, zmierzającego w moją stronę, uważającego na każdym kroku. Musiałam go wyprzedzić. Szybko wyszłam z ukrycia i za strzeliłam go, a ten nie zdążył zareagować nim upadł na podłogę z lejącą się krwią z głowy. Wiedziałam że reszta usłyszała strzał i zaraz tu będzie, więc pobiegłam w głąb tej uliczki. Po chwili uświadomiłam se, że trafiłam w ślepą uliczkę. Pojebie mnie coś. Przeskoczyłam przez mur. Było cicho. Nie pomyślałam, by zacząć się rozglądać. Nim zrobiłam jeden krok do przodu, ktoś złapał mnie za tył Talii. Kątem oka zobaczyłam mundurek policji... Nie zdążyłam nic zrobić, a ten szybkim ruchem wyrwał mi pistolet z ręki. Zobaczyłam Rydera idącego w naszą stronę. Nikogo więcej obok nie było. Nagle policjant zdjął mi kominiarkę, i to był jego największy błąd. Ryder zobaczył moją twarz. Był w szoku. Popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem, aby mnie ratował. On natomiast bez zastanowienia wyciągną pistolet, ten który upuściłam w jego restauracji, i strzelił do policjanta który mnie trzymał. Gdy ucisk choć trochę się poluzował, szybko wyrwałam się z jego szponów, i ruszyłam w stronę Rydera. Miałam szczęście że była to ulica na której nie było kamer. -Możesz mi wytłumaczyć co tu się...- przerwałam mu -Nie ma czasu na wyjaśnienia.- usłyszałam kroki, pewnie reszty policjantów. -Zabierz mnie stąd, błagam. Wszystko ci wytłumaczę, obiecuję.- zabrał mnie do swojego czarnego Bugatti. -Jesteś w tej słynnej mafii!- podniecił się Ryder. Poprosiłam go o dyskrecję. Ufałam mu, ale mimo wszystko starałam się mówić mu jak najmniej aby sytuacja z Martinem się nie powtórzyła... Pojechaliśmy do mojego domu. Wszystko mu wytłumaczyłam, po czym zabraliśmy się do szpitala, aby postrzelony Ryder wyzdrowiał. Owszem, Rissa powiedziała że nic mu nie zrobi, ale nie miała wyboru. Skontaktowałam się z Rissą Nathanem i Erikiem, byli pewni że złapała mnie psiarnia. Tak łatwo Nathan się mnie nie pozbędzie. O nie. Nie pozwolę na to. Po wróceniu do Mafii opowiedziałam im wszystko, powiedziałam że Rayder wie o Mafii, jednak nie wszystko. Zrozumieli, bo nie miałam wyboru. Ten dzień był serio pokręcony. Dostałam gazem pieprzowym, wyskoczyłam z bardzo rozpędzonego auta, uciekałam przed policją bez auta, i jeszcze ta akcja z Ryderem. Gdy byłam w domu i leżałam w łóżku patrząc w sufit, tylko myślałam nad tym co przyniesie następny dzień...
CZYTASZ
Sicario (algunos fieles hasta el fin del mundo)
AdventureMadeleine Rossi, Rissa Caverman i Nathan Rossi czyli trójka głównych bohaterów którzy pracują w jednej Mafii, żaden z nich jeszcze nie wie, co ich spotka. Napady, bójki, strzelaniny. Ta książka zawiera również wątek miłosny, poruszę trudne tematy ta...