W momencie kryzysu licz na siebie samego

7 0 0
                                    

Po spotkaniu z Ryderem poszłam na teren Siciaro. Weszłam do takiego jakby salonu, a tak dokładnie do pokoju gdzie można było odpocząć. Siedziała tam Rissa. Usiadłam na sofie obok niej, i przywitaliśmy się. -Jak tam romansik idzie, stara?- Zapytała -Żaden romansik, z Ryderem już skończyłam.- odpowiedziałam, a ta popatrzyła na mnie znacząco, po czym przysunęła się bliżej mnie, złapała za ramię i powiedziała -Opowiadaj. Jak to się stało? Po kłóciliście się?! Jak się czujesz po zerwaniu?- zadawała pytania bez końca, aż do momentu gdy jej przerwałam. -PIERWSZE CO MUSISZ WIEDZIEĆ to to że nawet nie byliśmy parą...- patrzyła na mnie, czekając aż dalej będę mówić. Westchnęłam, po czym kontynuowałam. -Gdy Ryder dowiedział się o Mafii, nie chciał utrzymywać z mną kontaktu. Próbowałam robić wszystko aby to wróciło, pisałam, dzwoniłam, nawet odwiedziłam go w szpitalu ale on wtedy mnie wyśmiał. Napisałam o nim wiersz, wysłałam jego zdjęcie do Nathana, a ten jebany debil pokazał go Ryderowi... Ale Ryder zażyczył sobie spotkania, atmosfera była dość napięta, ale ostatecznie zostaliśmy przyjaciółmi...- opowiedziałam -Uuuuu, i jak czujesz się z tym że jesteś przyjaciółką z chłopakiem na którego masz cruscha?- zapytała dobijając mnie Rissa. -Żaden crusch, to przyjaciel. Zmieńmy temat. Czemu tu tak siedzisz? Czekasz na coś?- zapytałam -Ta, Nathan zażądał spotkania wszystkich w jego gabinecie. Nie wiem czy któryś z was coś odwalił, ale nie podoba mi się to.- grubo. Stwierdziłam, że jako iż nie mam nic lepszego do roboty, dotrzymam jej towarzystwa. Gadaliśmy na różne tematy, pomimo że Rissa była moją wspólniczką, i nie powinnam darzyć jej jakąkolwiek sympatią, po prostu uważałam ją za przyjaciółkę. Najlepszą przyjaciółką. Doczekaliśmy się w końcu godziny spotkania, poszliśmy pod biuro tego zjeba, a obok niego stał Erik, czekał chyba na nas. -Czemu nie wchodzisz?- zapytała Rissa -Czekam na was, boję się sam...- odpowiedział -Ale pizda, pokażę ci jak to się robi!- powiedziała Rissa, wchodząc sama do gabinetu mojego byłego męża. Czekaliśmy chwilę, jeżeli Rissa jest takim kozakiem to niech się za nas tłumaczy. Po jakimś czasie usłyszeliśmy krzyk Nathana z gabinetu, a gdy ten ustał, wyszła z niego przestraszona Rissa. Patrzyliśmy na nią, po czym powiedziała. -Jak weszłam do gabinetu, zapytał się gdzie jest reszta, powiedziałam że zaraz przyjdziecie bo miałam taką nadzieję, po chwili już był trochę zdenerwowany i zapytał gdzie wy kurwa jesteście to próbując kupić trochę czasu powiedziałam że krasnoludki was zjadły a on...- przerwałam jej -Nic już nie mów...- po czym przytuliłam ją i poklepałam po plecach. Gdy ją puściłam, przeszłam za nią i otworzyłam drzwi od gabinetu, i nim je zamknęłam wykrzyczałam -TY JEBANY SKURWYSYNIE- Po czym usłyszałam za mną śmiech Rissy i Erika, i zamknęłam drzwi. -Grzeczniej, to ty jesteś w moim gabinecie a nie ja w twoim...- odpowiedział Nathan -Ah tak?! Ja ci kurwa pokażę, czemu kurwa krzyczałeś na Risse?!!- wykrzyczałam -Bo mnie wkurwiła?- powiedział pytająco -JEBANY DEBILU JAK TY MNIE ZARAZ WKURWIASZ TO BĘDZIESZ WYGINIONYM GATUNKIEM TAK JAK JEBANE DINOZAURY- Wykrzyczałam, a ten siedział cicho. -Dostałaś strasznych wypieków, może wyjdziesz na dwór, przewietrzyć się i przy okazji jebnie cię auto i nigdy w życiu na szczęście.. znaczy niestety do nas nie wrócisz?- zapytał spokojnie Nathan, gdy zobaczył moją minę wrednie się do mnie uśmiechnął, a gdy ja miałam na niego ruszyć do pokoju weszli Rissa i Erik, chłopak złapał mnie za rękę, i powiedział abym się uspokoiła. Po chwili gdy byłam już W MIARĘ spokojna, zaczęliśmy rozmawiać. Głównym tematem poruszanym przez szefa było brak finansów, i jeżeli nadal będziemy tak mało przynosić z akcji, będzie słabo, bo nadal nie mamy naprawionych wszystkich zniszczeń
z strzelaniny w której poległ Martin i ten cały Matteo. Próbowaliśmy wspólnie wymyśleć sposób na zgarnięcie większej sumy pieniędzy, i wpadłam na ryzykowny pomysł... -A gdyby tak... Napaść na bank?- zapytałam, a cała trójka najpierw patrzyli na siebie na wzajem, po czym ich spojrzenia padły na mnie. -To zbyt ryzykowne.- odezwał się Nathan -Bez ryzyka nie pije się szampana- powiedział Erik -Może gdybyś wcześniej nie przepijał całych pieniędzy, udało by się coś odłożyć i teraz nie było by problemów finansowych...- dodałam -Madel kurwa proszę cię, znowu zaczynasz?- odezwał się chyba znudzony już moją osobą Nathan Rossie -Tak kurwa znowu, bo do tego pory nie dotarło do ciebie to że to jest twoja wina.- każdy siedział cicho, aż odezwał się Nathan -Napad na bank odpada, ktoś jakieś inne pomysły?- zapytał -Mam lepszy pomysł, tworzę nową mafię w której ja jestem szefową, ktoś dołączy?- zapytałam -Ja!- krzyknęła Rissa -Ja też- odezwał się Erik, a ja uśmiechnęłam się wrednie w stronę Nathana. -Dobra chwila.- każdy z nas popatrzył w jego stronę -Jak niby zamierzasz to zrobić?- zwrócił się do mnie -Jeżeli poprosisz, postaram się ogarnąć plan działania. Ewentualnie, dobra improwizacja nie jest zła, prawda?- uśmiechnęłam się -Ehhh.. co inni na to?- zapytał Rissy i Erika, a ci odpowiedzieli że są za. -Dobra, ale idę z wami- nadmienił Nathan. Patrzyłam na niego czekając aż dotrzyma umowy. -Nie wieżę że to robię... Madeleine, czy mogła byś być tak miła i zorganizować plan działania na następną akcję pod hasłem „Napad na Bank" ? Proszę...- podkreślił ostatnie słowo. -Hmmm... No dobrze, ale najpierw musimy jechać do szpitala.- powiedziałam -A na jaki chuj?- zapytał Nathan -Żeby poznać płeć dziecka łbie...- zebraliśmy się i pojechaliśmy w czwórkę do szpitala, zrobili USG i płeć dziecka było znane. Wyszłam z sali, wszyscy czekali na mnie, i gdy wyszłam patrzeli na mnie oczekując aż coś powiem -Chłopczyk...- Rissa i Erik ucieszyli się, a Nathan był wobec tego obojętny. Gdy wracaliśmy, Rissa i Erik siedzieli z przodu, natomiast Nathan i ja z tyłu. Były mąż szepnął do mnie. -Widz, że nie chce mieć z tym dzieckiem nic wspólnego.- popatrzyłam na niego -Myślisz, że ja chcę?- zapytałam, siedzieliśmy w ciszy, po czym ja dodałam -Po urodzeniu oddamy je, podrzucimy komuś, nie wiem. Zrobimy z nim cokolwiek, tylko żeby go z nami nie było.-
Powiedziałam, a Rissa popatrzyła na mnie wzrokiem, jakby miała mnie zabić. -Za dużo sobie pozwalasz moja droga, to moja sprawa nie twoja.- powiedziałam mrożąc ją wzrokiem, a ta odwróciła się w stronę przedniej szyby.  Erik był o tyle lepszy od Rissy, że wiedział kiedy odpuścić, zamknąć się, bądź po prostu nie reagować. A Rissa Caverman? Totalne przeciwieństwo. Podczas jazdy stwierdziliśmy jeszcze że najlepiej byłoby gdyby akcja z napadem na bank była moją ostatnią akcją, do czasu aż nie urodzę. Erik odwiózł mnie do mojego domu, natomiast z całą resztą pojechali na teren Siciaro.  Miałam za zadanie opracować strategię, która pomoże nam w napadzie na bank... Mam jednego znajomego który w nim pracuje, i gdybym poprosiła go o klucz do tylniego wejścia... Na pewno by mi go dał, więc napisałam do niego w tej sprawie, a ten oczywiście zgodził się. Spotkanie z nim nie było nad zwyczajne, chwilę pogadaliśmy, zapytał po co mi ten klucz, powiedziałam że wraz z moją mafią chcemy napaść na bank, a ten odebrał to w formie żartu, pomimo że było to w stu procentach prawda. Gdy wszystko było gotowe, poszłam do Rezydencji. Przechodząc obok toalety usłyszałam w niej Erika i Rissę, jako że drzwi były uchylone z czystej ciekawości weszłam zobaczyć co oni tam robią, i gdy tylko przekroczyłam próg Rissa odskoczyła jak oparzona od Erika, a natomiast ten był dość skołowany. Drzwi zatrzasnęły się za mną, a ja uśmiechnęłam się w ich stronę i powiedziałam przez śmiech -Takie rzeczy to nie ja terenie Mafii, błagam...- Rissa uśmiechnęła się, przeszła za mnie i próbowała odtworzyć drzwi. Sądząc po jej minie coś było nie tak.
-Erik... Nie otwierają się- powiedziała przestraszona ciągnąc mocniej za klamkę. -Nie chodzi o to że się nie otwierają, tylko nie masz siły- świnia z niego. -No nie no naprawdę, nie chcą się otworzyć!- powiedziała -Powinnaś iść na siłownię, odsuń się, pokażę ci jak to się robi...- wyszedł zza mnie Erik, podwinął rękawy i spróbował otworzyć drzwi. Bez skutku. -Ee... Czekaj.- spróbował jeszcze raz, nawet nie drgnęły. -Wydaje mi się że tu utknęliśmy.- powiedział -Nie kurwa, mi się wydaje że powinieneś iść na siłownie sukinsynu zajebany.- To było tylko ostrzeżenie. Odepchnęłam go od drzwi, i próbując je z całej siły otworzyć, wyrwałam je z zawiasów... Obydwaj patrzeli na mnie jak na jakąś idiotkę. -No co kurwa? Nathan naprawi, bo Erik jest zjebem który jedyne co umie to prowadzić auto i handlować dragami.- powiedziałam, po czym wychodząc z łazienki dodałam. -Za 5 minut macie się wstawić w gabinecie szefa. Przedstawię wam plan działania.- po wyjściu z niej sama poszłam do jego gabinetu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 17, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Sicario (algunos fieles hasta el fin del mundo)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz