Arya.
Wbiegłam do szatni. Ubrałam się tak szybko jak to było możliwe. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z klubu. Pierdole tą robotę. Znajdę inną. Może mniej płatną ale będę miała spokój. Mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz. Kate. Odebrałam od razu.
- gdzie jesteś?
Usłyszałam w słuchawce telefonu.
- idę do domu, rzuciłam tę robotę.
Odpowiedziałam od razu. W końcu i tak będę musiała jej wszystko powiedzieć.
- nie wiem co zrobiłaś, ale widziałam Hoovera, jest wściekły.. chociaż wściekły to mało powiedziane.
Zatrzymałam się na chwilę, jednak zaraz znowu szłam dalej.
- został w klubie?
Zapytałam. Bałam się odpowiedzi na to pytanie.
- nie wiem, chyba gdzieś wyszedł a co?
Wzięłam głęboki oddech.
- nic Kate, przyjdź do mnie jutro zgoda?
- zgoda.
Usłyszałam i się rozłączyłam. Weszłam do kamienicy, poszłam po schodach na górę. Wsunęłam klucze do zamka. Były otwarte. Nie, nie, nie. Weszłam do środka, zamknęłam drzwi. Położyłam torbę, wzięłam głęboki oddech.
- wiesz, że mogę zadzwonić na policję i zgłosić włamanie?
Zapytałam wiedząc, że jest w środku.
- masz na to dowody?
Usłyszałam i oparłam czoło o drzwi.
- wystarczysz ty.
Odpowiedziałam, a on się zaśmiał.
- zamki są całe, a zanim przyjadą mnie już tutaj nie będzie.
Milczałam dłuższą chwilę. Co powinnam powiedzieć? Powinnam powiedzieć jak bardzo mnie zranił? Powinnam powiedzieć jak się czuje? A może zapytać po co to wszystko?
- czego chcesz?
Zapytałam w końcu. Tym razem to on milczał.
- ciebie.
Odpowiedział spokojnie. Odwróciłam się w jego stronę. Stał przy oknie, a latarnie idealnie oświetlały jego sylwetkę w mroku.
- straciłeś mnie w momencie gdy zacząłeś kłamać Vincent i wychodzi na to, że tak naprawdę nigdy mnie nie miałeś bo nigdy nie miałam okazji poznać prawdziwego ciebie.
Ruszył w moją stronę. Stanął przede mną, dopiero teraz uderzył mnie zapach jego perfum.
- za to Ty miałaś mnie od samego początku.
Nie chciałam tego słuchać. Nie chciałam słuchać kolejnych kłamstw.
- wyjdź.
Nawet na niego nie spojrzałam. Odsunęłam się robiąc mu przejście.
- nie zamykaj drzwi, szybciej wejdę.
Minął mnie i wyszedł. Oparłam się o drzwi, osunęłam się i schowałam twarz w dłoniach. Zaczęłam płakać.
Po cholerę była mi ta aplikacja?!
Wyciągnęłam z torebki telefon i wybrałam numer Kate.
- przyjdziesz do mnie?
Zapytałam, próbowałam się uspokoić jednak głos nadal mi drżał.
- teraz?
- teraz.
- bardzo źle?
- paskudnie.
Wzięła głęboki oddech.
- Zaraz będę.
Rozłączyła się. Spojrzałam na zegarek i dotarło do mnie, że do końca zmiany ma jeszcze prawie cztery godziny. Było dopiero po godzinie drugiej w nocy.
Nie musiałam długo czekać. Zapukała, otworzyłam jej i od razu się przytuliłam.
- przepraszam, wiem, że powinnaś być teraz w pracy.
- powiedziałam, że dostałam miesiączkę, nie wiem dlaczego mężczyźni boją się tego słowa ale zadziałało.
Zaśmiałam się cicho. Kate od razu chwyciła mnie za dłoń i pociągnęła w stronę salonu. Usiadlysmy na kanapie.
- opowiadaj.
No i opowiedziałam. Wszystko od A do Z. Nie wiem ile dokładnie mi to zajęło ale słońce zaczęło już wschodzić. Kate siedziała z otwartymi ustami. Myślałam, że gałki oczne jej wyskoczą. Milczała i milczała.
- Kate?
Odezwałam się w końcu bo jej milczenie mnie dobijało.
- ja pierdole.
Powiedziała cicho, na co skinęłam głową.
- Vincent Hoover.. powtórzę, Vincent Hoover ma na twoim punkcie bzika a ty dałaś mu kosza?
Ponownie przytaknęłam. Znałam Kate, za każdym razem wiedziałam co chodzi jej po głowie ale tym razem miałam pustkę.
- wróć do pracy, zabaw się nim tak jak on zabawił się tobą. Proste jak jebanie.
Rzuciła jakby to było takie oczywiste i proste. Opadłam na kanapę, ułożyłam głowę na jej udach i patrzyłam w sufit.
- nie jestem pewna czy to dobry pomysł, on jest nieobliczalny, nieprzewidywalny i.. naprawdę nie wiem do czego jest zdolny Kate. Nie chcę by było gorzej.
Odparłam zgodnie z prawdą. Kate jęknęła zrezygnowana.
- zrób jak uważasz, ale myślę, że powinnaś zaryzykować.. widziałaś jaki jest przystojny?
Wbiłam jej łokieć w żebra na te słowa.
- widziałam znacznie więcej niż Ty.
- a no tak..
Milczalysmy obie kilka dobrych minut. Kate zapewne rozmarzyła się wyobrażając sobie Vincenta nago, a ja wiedziałam, że nie jest w stanie sobie wyobrazić takiego ciała tak dokładnie jak ja.
- mogę spać u ciebie?
Usłyszałam zaspany już głos Kate.
- możesz.
Odpowiedziałam od razu.
- a śpimy razem? Ta kanapa jest cholernie niewygodna.
Zaśmiałam się na jej słowa. Faktycznie była niewygodna.
- jasne.
CZYTASZ
OBSESSION
RomancePoznają się na aplikacji randkowej. Arya nie wie, że to jej szef który siedzi w więzieniu. Vincent przez jakiś czas nie zdaje sobie sprawy, że kobieta która stała się jego małą obsesją pracuje w jego klubie burleski. Co się wydarzy gdy Vincent wyjd...