„Krzyk w dżungli"

9 2 0
                                    

Spienione morze pode mną huczy.

A ja gubię się w myślach jak puszczy.

Są dni kiedy góry przenosić mogę.

A innego wolę złamać o kamyczek nogę.


Nie wiem, do czego zmierzam.

Jakoś dziwnie czas dziś odmierzam.

Jakaś przygoda mnie woła w oddali.

Ktoś mówi, że mnie coś nagli.


Wciągam w płuca powietrze.

Postępuje krok do przodu pa silnym wietrze.

Spadam w stronę skał i morza spienionego.

Jestem w końcu nosząca miano człowieka wolnego.


Nie chcę jeszcze umierać.

Nie chce jeszcze się zbierać.

Nie chce jednak tak żyć.

Nie chce tak po prostu być.


Nowego życia pragnę spróbować.

Od nowa nauczyć się Ciebie kochać

Przebudzenia w nowym ciele doznać.

Kogoś, kto zrozumie mnie poznać.


Przykro mi, że tak mówię.

Przecież Ciebie naprawdę lubię.

Jednak woła coś, czego nie widzisz.

Dlatego mi się ciągle dziwisz.


Nie wiem co tu robię i dlaczego.

Wybacz mi drogi kolego.

Pójdę kiedyś gdzieś bez słowa.

Czy zatrzymasz mnie nim będzie z czartem umowa?


Kolejny wiersz, który dedykuję Matiemu — jedyny człowiek, który wytrzymał moje gadulstwo na różne rzeczy i uratował mnie... Może kiedyś się odważę przyznać  jak i dlaczego....

Poezja ElektronaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz