Rozdział 2

26 4 0
                                    

Po chwili dojechałam pod bar, gdzie pracuje Jacek. Lecz, gdy już chciałam wysiadać z samochodu. Zobaczyłam Jacka, który całuje jakąś lafiryndę przed barem.

I w tej chwili, nie wiedziałam co zrobić. Ten widok mnie zmiótł z planszy. Momentalnie zaczęły mi spływać łzy po policzku.

Po chwili się ocknęłam z tego transu. Wziąłam telefon z torebki i zrobiłam im zdjęcie. Miałam szczęście, że jeszcze się całowali. Potem zrodziła się w mojej duszy gniew wobec tego człowieka. I czym prędzej wybiegłam z samochodu. Zapominając, aby zakluczyć samochód.

Podbiegłam do nich w zaszklonych oczach i oderwałam ich od siebie. Po czym Jackowi dałam tak mocnego liścia, że aż ręka mnie zabolała. Wiecie jacy byli w szoku co tu się odpierdoliło?

Następnie odezwał się ten od siedmiu boleści wierny mężuś.

- Kochanie, to nie tak jak myślisz.

- Mhm, tak?! To co to miało znaczyć?! Że całujesz przed miejscem swojej pracy jakąś plastikową lalę?!

- Skarbie, daj mi to wszystko wyjaśnić.

- Nie ma co tu wyjaśniać! Wiem co widziałam! Chce rozwodu!

- A ty! - skierowałam się do tej pustej lali, która patrzyła na mnie zszokowana jakbym miała dwie głowy. Ale po chwili uśmiechnęła się szyderczo, przez co moje wkurwienie wzrosło momentalnie - Proszę bardzo, teraz jest twój! Szczęścia życzę!- odezwałam się. Po czym odeszłam szybkim krokiem do samochodu i odjechałam do domu. Nie uwierzycie, nawet za mną nie pobiegł.

Jadąc do domu, zadzwoniłam do Kingi.

- Hej Kinga, weź do mnie przyjedź jak najszybciej to możliwe. - powiedziałam, ledwo powstrzymując płacz

- Okej. Olga co się stało? Czemu płaczesz?

- Powiem ci w domu, bo teraz muszę się skupić na jeździe. - powiedziałam i się rozłączyłam

Potem zaczął wibrować mój telefon, ale miałam go w tej chwili gdzieś. Po 10 minutach byłam pod domem, gdzie czekała na mnie moja ukochana przyjaciółka.

- Jezu Olga, co się stało? - odezwała się Kinia, gdy zobaczyła mnie wychodzącą z samochodu, w jakim byłam stanie.

Od razu do mnie podbiegła i przytuliła. Pomogła mi dojść do domu i skierowałyśmy się chyba do salonu. Nie wiem dokładnie, bo przez łzy nic nie widziałam. Następnie Kinga mnie opatuliła mnie ciepłym kocem, podając pudełko chusteczek, która leżała pod telewizorem.

- Zaraz mi opowiesz, co się wydarzyło. Tylko się uspokój, a ja pójdę zrobić nam ciepłej herbaty. - powiedziała i odeszła w kierunku kuchni

- Dobrze. - odpowiedziałam ledwo słyszalnym głosem, gdy moja przyjaciółka wychodziła z salonu

W międzyczasie próbowałam się w jakiś sposób uspokoić, wycierając łzy. Przez co najprawdopodobniej rozmazałam makijaż. Po 5 minutach Kinga wróciła z dwoma kubkami ciepłej herbaty. Usiadła koło mnie i podała mi jeden z kubków.

- No dobrze, więc mów co się wydarzyło.

- Nie wiem czy dam radę. - powiedziałam z zaczerwienionymi oczami od łez

- Okej. Więc posiedzę z tobą tak długo, aż dasz radę powiedzieć.

- Gdzie jest mój telefon?

- Nie wiem, może w torebce. Zaraz sprawdzę i ci przyniosę.

Po chwili Kinga przyszła z moim telefonem w dłoniach i mi go podała. Następnie ja weszłam w galerię zdjęć i pokazałam to jedno zdjęcie. Na którym jest ten cholerny Jacek z tą swoją kochanką.

- O mój Boże, Olga, tak mi przykro. Pierdolony śmieć, jak tak mógł ciebie zranić!

- Pomożesz mi się spakować?

- Oczywiście kochana, że pomogę. Tylko gdzie chcesz teraz iść?

- Nie wiem. Mogę chwilowo zamieszkać u ciebie?

- Jasne. Możesz zostać tyle ile ze chcesz.

Po wypiciu herbaty, obie skierowałyśmy się do mojej i tego jak to nazwać... mężczyzny nic nie wartego już dla mnie, sypialni. Szybkim tempie zaczęłyśmy pakować moje najważniejsze ubrania i przybory pielęgnacyjne.

W czasie pakowania, zaczął wibrować mój telefon. Prawie równocześnie spojrzałyśmy na dzwoniący telefon. A na wyświetlaczu pisało „Mój Jacek". Ja szybkim ruchem odrzuciłam połączenie.

- Jaki dupek! On ma jeszcze czelność dzwonić do ciebie?!

- Jezu, jak ja mogłam za niego tak szybko wychodzić, Kinia. Dlaczego? - mówiłam, nadal szlochając

- Po prostu byłaś po uszy zakochana.

- Ale, że w takim dupku. Ciekawe ile czasu mnie zdradza.

Po godzinie byłam spakowana w dwie duże walizki. Kiedy mnie pakowałyśmy ten dupek jeszcze kilka razy do mnie wydzwaniał. A Kinga zadzwoniła do swojego męża, aby przyjechał by pomóc z walizkami.

Kiedy pakowaliśmy walizki do samochodu przyjaciółki, przyjechał ten chłop zwany „moim mężem". Wysiadł z swojego samochodu i spojrzał co ja robię. Następnie podbieg do mnie i klęknął przede mną na kolana.

- Skarbie, proszę cię, wybacz mi. Zostań nie wyprowadzaj się.

- Ty masz jeszcze śmie do mnie mówić „skarbie"!

- Słońce, daj mi się wytłumaczyć.

- Wiesz co, leć sobie do tej swojej paniusi i jej tak słodź, a nie mi!

- Wysłuchaj mnie.

- Jacek, ja nawet nie umiem na ciebie spojrzeć, a co tu cię wysłuchiwać! - w tej chwili złapał za moją dłoń - Weź mnie puść! Nie dotykaj mnie! - a on nic

- Słyszysz co powiedziała, masz ją puścić! - krzyknął Marek

- Okej, puszczam. Ale daj mi jeszcze jedną szansę albo chociaż się z tego wytłumaczyć.

- Zostaw mnie w spokoju! W poniedziałek składam pozew o rozwód z orzeczeniem o twojej winie!

- Kochanie, poczekaj jeszcze z rozwodem.

~~~
Witajcie kochani!
Mamy kolejny rozdział „Spotkanie po latach", dajcie znać jak wam się podoba. Mam nadzieję, że zostawicie po sobie ślad w komentarzach💬 lub gwiazdkach⭐. Serdecznie zachęcam do obserwacji mojego konta na wattpadzie jak i na innych społecznościach😉.

Pozdrawiam i do zobaczenia już za tydzień 🫶🏻

Spotkanie po latachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz