𝐂 𝐇 𝐀 𝐏 𝐓 𝐄 𝐑 𝟖

359 15 6
                                    

JudithLeżałam ciągle w namiocie Tsahík, nie mogąc opanować łez

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Judith
Leżałam ciągle w namiocie Tsahík, nie mogąc opanować łez.
Próbowałam, ale to na nic.
Po chwili jednak, usłyszałam czyjeś kroki.
Okazał się to być Norm.

-Hej słoneczko. O wszystkim słyszałem, jak się czujesz?- zapytał zmartwiony, klękając obok mnie i chwytając moją dłoń.

-Fizycznie lepiej, ale psychicznie jestem kompletnie rozdarta.- powiedziałam łamiącym się głosem, próbując powstrzymać łzy.

-Dlaczego psychicznie skarbie? O co chodzi? I dlaczego nie masz maski?- wyglądał na zdziwionego, ale też zmartwionego.

-Za dużo pytań na raz.- zaśmiałam się delikatnie, pociągając nosem.

-Zacznijmy od tego, dlaczego nie masz maski?- zapytał bardzo zdziwiony.

-Przypadkowo jej nie założyłam i okazało się, że mogę oddychać tutejszym powietrzem. Sama się zdziwiłam.- wzruszyłam ramionami.

-Okej, sprawdzimy to, jak dojdziesz do siebie. A teraz mów co się dzieje, że psychicznie czujesz się źle.- położył dłoń na moim poliku.

-Neteyam..był tu i powiedział, że chcę wszystkim...- nie dokończyłam, ponieważ mi przerwał.

-...Pokazać jaka to ty nie jesteś.- dokończył.

-Skąd wiedziałeś?- zapytałam niezrozumiale.

-Bo tak jest kochanie. A ty, nie musisz nikomu tego pokazywać. Musisz uświadomić sobie, że dla tych, którzy przy tobie są, jesteś w zupełności wystarczająca. No i przedewszystkim, powinnaś być wystarczająca, dla samej siebie.- powiedział gładząc mój policzek.

-Wujku..czy ja się do niczego nie nadaję?- zapytałam łamiącym się głosem.

-Skąd ten pomysł? Oczywiście, że się nadajesz i to do wielu rzeczy.- powiedział z przekonaniem.

-Wujku..jestem tylko człowiekiem. Prawie każdy tutaj, ma swojego Avatara i cieszy się tym beztroskim życiem, w zupełnie innym ciele. A ja? Ja jestem marnym człowiekiem. No i nie mam swojego Avatara..- powiedziałam zrezygnowana.

-Kochanie. Ty też już masz Avatara. No, ale potrzeba mu jeszcze troszkę czasu.- uśmiechnął się do mnie.

-Co? Ale jak to?- zapytałam niedowierzając w jego słowa.

-To był właśnie, mój dzisiejszy cel. Dostarczenie go tutaj.- uśmiech nadal nie schodził mu z twarzy.

-Żartujesz?- zrobiłam duże oczy.

The Mighty Warrior ~ NeteyamxJudith || AvatarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz