Policja kontra Autoboty

124 9 34
                                    

PRETTY PLEASE - Dutch Melrose, benny mayne

Ta piosenka utknęła mi w głowie przez edity, ale pasuje też do rozdziału 🫡

***************************************

Po pomieszczeniu rozniósł się głęboki śmiech czarnego Cybetrończyka, który w tym właśnie momencie oglądał razem z dziećmi (no oprócz Jacka, który pracował) przygody gąbki i jej przyjaciół w podwodnym świecie... Zwanej Spongebob Kanciastoporty.

Takie oto miał pożyteczne zajęcie, które sobie znalazł. Choć lepiej takie niż żadne.

Dowódca dowiedział się o nazwie tej nowej bajki, której jeszcze nie miał sposobności poznać zaraz po tym jak wszedł do głównego pomieszczenia aby trochę popracować. Najpierw jednak zaciekawiony chichotami dzieci i no cóż, dorosłego Cybertrończyka, postanowił się zainteresować co robią, a że ostatnio jego relacje z czarnym mechem się poprawiły liczył na pozytywny odbiór. Spotkał się zamiast tego z dość dziką reakcją. Mech najpierw skierował na niego hełm, nic nie mówiąc, aby po paru sekundach wydać z siebie wiele przerażonych westchnięć łapiąc się przy tym za iskrę, jakby zaraz miał wydać swoje ostatnie tchnienie. Rzeczywiście gdzieś po drodze wydyszał "Umieram... On nie zna Spangeboba" i cofnął się o parę kroków jakby zaraz miał upaść. Dowódca skwitował to tylko zdezorientowanym spojrzeniem i wyciągniętymi w jego stronę serwami w razie gdyby rzeczywiście miał zaraz łapać czarnego. Szukał wzrokiem pomocy u ludzi, ale Margaret patrzyła się na swojego opiekuna jak na kretyna, a reszta była zachwycona tą ekspresją jaką reprezentował mech.

Cóż, rzeczywiście było to odświeżające musiał przyznać.

Jednak nie dla wszystkich.

Kto by się spodziewał, że zwykły komunikator może wyrządzić aż tyle harmideru.

Na pewno nie on.

Ale za to Kan pomyślał, och jak pomyślał.

Aż bał się spytać jak na to wpadł, aczkolwiek szybko ze swojego zakłopotania nowym urządzeniem, (Tak to ujmie bo tak naprawdę ogłupiał przez nie) przeszedł do wykorzystywania go jako maszyny tortur.

Maszyny tortur dla mało cierpliwego Ratcheta.

Zaczęło się od mało elokwentnego nadania "Dzień doberek, niedźwiadku! Jak tam ci mija dzionek? Ja właśnie stoję na światłach, i żeby osłodzić mi ten czas może mi coś ciekawego powiesz!" przez ich łącze komunikacyjne przy, którym akurat on też był. Nie powie, że nie, w tamtym momencie trochę ich wryło w podłogę. Ratchet szybciej otrząsnął się niż on z chwilowego szoku i opierdzielił mecha, że zajmuje im linie.

Mech się tym nie przejął.

Zamiast tego ewidentnie ucieszony reakcją jaką dostał od karetki zaczął uskuteczniać dzwonienie do niego w randomowych momentach i rozmowie o w sumie niczym ważnym. Po prostu wiedział, że to wkurza starszego, a Astonowi ewidentnie brakowało adrenaliny. Adrenalinę, więc dostał bo w pewnym momencie Ratchet nie wytrzymał i zasadził się na większego z jakimś śmiercionośnym narzędziem. Tak oto zaczęła się gonitwa. Musiał przyznać, że pomiędzy złapaniem jednego i drugiego i załagodzeniem sytuacji, śmiesznie to wyglądało, bardzo. Dlatego, że oprócz tego, że to właśnie mniejszy gonił większego to pogoń urozmaicił jeszcze wysoki krzyk gananiego i krzyki wojenne Ratcheta.

Cóż za widowisko...

Jak już mu się udało złapać przyjaciela w pasie i odciągnąć, nie obyło się bez krzyku, gestów zagłady i gróźb w stylu "Niech no ja cię tylko dorwę!" lub " Nie skończyłem z tobą!". W finalnym akcie gdy Optimus go wlókł za sobą zmrużył optyki niebezpiecznie na dyszącego w przestrachu większego i zrobił gest, że będzie go obserwować.

Nurse - Transformers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz