Demons - Hayley Kiyoko
Rozdział niesprawdzany... Bo mi się nie chce.
Muah, miłego czytania :3
--------------------------------------------------------------
- ...Co jest z wami nie tak, bo nie rozumiem...Na ziemi macie tylko jedno zadanie a jakimś cudem udaje się wam to rozciągnąć w kierunkach, które nijak się tego zadania trzymają...! - jego ręka z zawrotną prędkością powędrowała w stronę trójki moich kumpli, którzy lekko podskoczyli na tą nagłą uwagę - Na przykład troje ludzkich dzieci, które nigdy nie miały się wmieszać w konflikt zbrojny, który prowadzicie.Miko uderzyła mnie lekko w bok. Kiedy zwróciła już moją uwagę nachyliła się trochę w moją stronę.
- To Kan nie prowadzi konfliktu zbrojnego z nikim? - zaszeptała do mnie na co skrzywilam się niemiłosiernie.
- Módl się aby po tej rozmowie nie zaczął prowadzić konfliktu zbrojnego z Autobotami - syknęłam niezręcznie.
- Co..? - zamrugała głupio
- Nic, nic - odpowiedziałam szybko odwracając od niej wzrok speszona
- Odezwał się! - w końcu Ratchet nie wytrzymał - Hipokryta! Margaret to wcale o tobie nie wie, co?!
Medyk jakby nie sądząc, że to da odwrotny skutek od zamierzonego skierował uwagę na mnie. Na następnego człowieka, którego sprowadzili do bazy przez wpadkę z Decepticonami.
Kan przystanął momentalnie opuszczając koło swojego boku uniesioną wcześniej rękę w jakimś wielkim zażenowaniu. Przynajmniej to wyrażała jego pozycja.
- Oho, przepraszam - odparł sarkastycznie - Zapomniałem uwzględnić jej w tych obliczeniach. Poprawka, czworo ludzkich dzieci.
Medyk się zakrztusił
- Wracaj do milczenia - żąchnął na niego zanim ten zdążył cokolwiek dodać i wrócił do chodzenia w tą i we w tą przed stojącymi Autobotami.
- Optimusie! - wrzasnął medyk na górującego nad nim dowódcy, który lekko zgarbiony miał na swojej twarzy minę wyrażającą tylko wielkie "Hę?". - Nic z tym nie zrobisz?!
Konsternacja na twarzy biednego Optimusa nie była nigdy bardziej widoczna. Kedy Prime i Kan wpadli spowrotem do pomieszczenia, to znaczy Optimus wpadł tuż za Kanzenem bo on sobie na luzie wszedł do centrali. Ten wyraz nie schodził mu z twarzy nawet po zobaczeniu drużyny aż od momentu kiedy Kanzuś zaczął krzyczeć. A, że Prime rzadko wyrażał emocje było to dla wszystkich dziwne i niepokojące.
To znaczy nie jestem pewna czy dla wszystkich, czy tylko dla mnie bo większą uwagę na pewno przyciągał czarny Aston z wymachujacjmi łapami, który wbił im do bazy i ich rozstawiał po kątach.
Taaa...
Mnie nasuwało się natomiast pytanie - co Kan musiało się wydarzyć w tym kantorku, że Prime stracił swój spokój?
Medyk jednak nie dostał wymarzonej pomocy od dowódcy bo ten stał tak jak stał tylko od tracącej cierpliwość botki.
Botki, która zaczęła tak samo jak Kan wymachiwać łapami w swojej jawnej wściekłości
- Ej! - warknęła przez co wszystkie spojrzenia od razu powędrowały w jej stronę, to znaczy prawie wszystkie.... Optimus nadal się gapił na Kana - Co ty sobie myślisz, co? - zrobiła krok w przód wkurzona - Mamy tylko jedno zadanie?! My tu prowadzimy wojnę! - wskazała na niego jakby chciała go zestrzelić - A ty śmiesz nas jeszcze pouczać?!
Spięłam się lekko patrząc na opiekuna, który wcale nie szykował się do ataku. Zamiast tego westchnął i zrobił taki gest głową jakby przewracał oczami.