Play That Funky Music - Wild Cherry
--------------------------------------------------------------
Czy mogło być gorzej?
Właśnie wpierdzieliłam się w konflikt przed, którym ostrzegano mnie całe życie.
Załamie się.
No może nie ostrzegano, ale kazano ignorować.
Tak jak inni go ignorowali.
A teraz?!
Mam przed sobą całą pieprzoną strefę 51!
Jestem w samym środku, w samym środku!
Dosłownie. Fakt, że sam lider autobotów właśnie do mnie przemawiał doskonale o tym świadczył. Prime nie zważając na to w jakim stanie się obecnie znajduje, postanowił opowiedzieć mi na raz historie swojego całego życia, którą doskonale znałam. Nie pomijał też altruistycznych poglądów Autobotów i ich zasług dla Ziemi, tak żeby przy kolejnych wyborach dała im mój głos, a nie Decepticonom.
Dlatego kompletnie go nie słuchałam.
Produkował się na marne.
Wpatrywałam się zamiast tego pusto w barierkę, zastanawiając się przy tym czy nie powinnam przez nią przypadkiem wypaść. Nie wiedziałam tylko czy wybrać łatwą śmierć na swoich warunkach, czy piekło jakie zgotuje mi Kanzen kiedy się dowie w co się wpakowałam.
Trudna decyzja.
- Ten człowiek jest w szoku Optimusie. - burknął medyk, który ewidentnie był najmniej zadowolony moim zawitaniem do bazy. Podzielałam jego zdanie - Nie jestem pewny czy cię rozumie. - dokończył krzyżując ręce na piersi
Oj nie był zadowolony, oj nie
- Margaret! - krzyknęła mi do ucha Miko.
Tak mnie wystraszyła, że aż spadłam z kanapy.
A ja
Rozchisteryzowana (i trochę już na skraju wytrzymałości) warknęłam, po czym rzuciłam się całym pędem i towarzyszącemu temu dzikim okrzykiem na azjatkę próbując ją zwalić z kanapy jako odwet.
Wszyscy westchnęli przerażeni.
Cóż, akcja rodzi reakcje.
Miko broniła się ze wszystkich sił przed mym sądem, chwytając tymi swoimi małymi rączkami tak mocno tapicerkę kanapy, że poszły szwy tego zdezelowanego mebla kiedy szarpałam jej nogi z całej siły. Nawet gdzieś w eterze dało się to usłyszeć. Nikt się chyba tego nie spodziewał, nawet japonka straciła po chwili orientację w terenie i uderzyła twarzą o podłogę.
Teraz wychodzą te okropne cechy, które przyswoiłam od Kana.
A wychodzą tylko pod presją... Kogo ja oszukuje
- Aaaa, za co to?! - oburzyla się Miko próbując z jękiem wstać z podłogi.
- Nie wiem, za co? - zmrużyłam na nią niebezpiecznie oczy na co zapowietrzyła się lekko
Jeszcze głupio się pyta.
- Jeśli ona będzie tak robić - zirytowany głos medyka dobiegł zza moich pleców - to nie liczcie na to, że będę się nią zajmować.
Uświadamiając sobie w końcu co znowu odwaliłam skuliłam się w sobie i usiadłam potulnie koło Jacka, którego mina wcale nie wyrażała współczucia dla Miko.
Raczej chorą satysfakcję.
Popatrzyłam się na niego trochę zdezorientowana, ale on tylko się do mnie wyszczerzył usatysfakcjonowany.