W końcu jestem dowódcą

84 7 4
                                    

Farben - Orange Sector

***************************************

Stał sobie

Po prostu sobie stał w garażu!

Pieprzony drań

Po naszych perypetiach z Autbotami totalnie mnie zignorował.

Odpychał mnie przy każdej próbie kontaktu, ignorując swój stan jakim były zaschnięte plamy energonu w środku i na zewnątrz. No wszędzie. Co się często nie zdarzało gdyż Kan był lalusiem i bardzo dbał o swój wygląd. Próbowałam go nawet przekonać, że trzeba coś z tym zrobić, jakaś myjnia czy coś, ale on nic nie powiedział. Zamiast tego stał jakby był zwykłym samochodem, bez życia, bez tajemnic i bez uczuć.

To ostanie to by się nawet zgadzało

Tylko co jakiś czas przychodząc sprawdzić czy żyje wydawał zamyślone burkniecia w języku, którego nie znałam. Nawijał do siebie jak najęty lecz od razu milczał gdy wchodziłam do garażu.

Świetnie.

Tak, dlatego utknęliśmy w impasie

Byłam zbyt zmęczona próbami więc się poddałam

Do szkoły też na razie nie chodziłam, ale to raczej z mojego strachu przed oceniającym wzrokiem przyjaciół, który nieubłaganie mnie czekał. Kan nic nie powiedział, jakby w ogóle coś mówił przez te dni, więc uznawałam to za cichą zgodę. Po prostu miał problemy egzystencjalne, które mnie nie uwzględniały.

Także mój brak kontaktu z Autobotami i moimi kumplami się wydłużył jeszcze bardziej. Chociaż Autoboty to pewnie się bały tutaj podjeżdżać i zakazały też to robić ludziom... Albo przez to, że mój dom wyglądał jak opuszczony, a ja z niego nie wychodziłam ukrywając się uznali, że wyjechaliśmy czy coś. Zwłaszcza, że spietrałam kiedy Miko próbowała sprawdzić czy żyje...

Mój stan też mógł w sumie sprawić, że Kan zrezygnował na razie z potrzeby wysłania mnie do szkoły. Byłam w takim samym stanie co Cybertrończyk, to znaczy byłam. Umyłam się w przeciwieństwie do niego i jedyne co mi zostało z plam energonu to przefarbowane wlosy i busz na głowie.

Także tak, strasznie się nudziłam, ale teraz z własnej woli.

Dlatego teraz robiąc na przekór opiekunowi, który i tak mnie ignorował szykowałam się do wyprawy w nieznane psiocząc na niego pod nosem. Spakowałam plecak, jedzenie, jakiś koc, picie i byłam gotowa do podróży po pustyni.

Tak wiem, genialny pomysł zważając na to, że niedawno Decepticony próbowały mnie zabić.

No cóż

Raz się żyje

Dlatego też otworzyłam drzwi i poszłam randomową droga prosto w dzicz. To znaczy po tym jak na paluszkach przemknęłam obok garażu odwracając się co rusz zobaczyć czy mnie usłyszał czy jednak nie. Kiedy już z dosyć sporej odległości widziałam, że Aston cały czas jest w garaż po prostu potruchtałam jak najszybciej do zakrętu. Przystanęłam za nim ucieszona, że jakoś mi się udało uciec. Chociaż chyba nawet nie musiałam bo miał mnie gdzieś najwyraźniej...

Meh

Wzruszając ramionami ruszyłam do mojego celu.

Gdzie zamierzałam?

Otóż Miko wspomniała w pewnej rozmowie, która swoją drogą była jednostronna, że gdzieś blisko Jasper jest jeziorko. Bajorko gdzieś pomiędzy dużymi skałami, które widziałam nawet stąd. Ja bardzo lubię się się taplać w bajorkach zawsze mnie fascynowała ta maź.

Nurse - Transformers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz