- Zgadnijcie co widzę...! - zagaił iście znudzony Aston Martin do swoich tak samo znudzonych towarzyszy.
Cała trójka Autobotów, plus jeden Autobot na pół etatu, czekała właśnie na ich kochane dzieciaczki przed szkołą.
Dzieciaczki, które były spóźnione pieprzoną godzinę!
Mieli już dawno kończyć, a ich nadal jak nie było tak nie ma!
Więc w akcie nudy zaczęli robić wszystko byle by jakoś nie zwariować, albo nie odjechać, zostawiając tą niewdzięczną bandę marnującą ich czas bez podwózki.
Kusząca propozycja...
Nawet wynikło z niej małe głosowanie i głosy były równe, zostawiają ich i dają im nauczkę.
Nie zostawili ich...
Jeszcze.
Jako, że Autboty zaczęły w jakiś sposób darzyć czarnego sympatią (bardzo niemądrze), to zamiast ich porzucić, grali w nudną jak flaki z olejem grę dla totalnych przegrywów, którzy nie mieli iskry zostawiać dzieciaków.
Jakoś wcześniej z tym nie miał problemu nawet jeśli chodziło o ochronę Margo.
Mimo wszystko, teraz raczej nie miał powody dawać jej nauczki kiedy kobieta koło niego tylko na to czekała...
- Niech zgadnę, krzak? - odpowiedziała równie znudzona Arcee.
- Bingo... - żąchnął wesoło.
- *Skończyły nam się przedmioty, do zgadnij co widzę* - pisknął niepocieszony Bumblebee.
- Zawsze zostają nam ludzie...
...
- *Niee...*
- Nieee, uprzedmiotowienie ludzi nie jest takie zabawne...
- Tak mogłoby się tylko wydawać, niektórzy ludzie sami to sobie robią i są szczęśliwi..!
- Co?
- Co.
Zanim mogłaby się wywiązać z tego dalsza, bardzo ciekawa konwersacja, zadzwonił dzwonek lekcyjny. Zgodnie westchnęli w oczekiwaniu i nadziei, że ich nuda w końcu się skończy.
Katusze mają wiele form
Jedna z nich, śmiejąc się do siebie z czegoś głupiego właśnie szła w ich stronę, nieświadoma nadchodzącego opierdzielu.
Aż czuł jak botka obok niego niebezpiecznie się nagrzała.
- Oho, idą - zwrócił ich uwagę Bulkhead.
- Bardzo dobrze, że idą, nie wiem czy tylko będą w stanie jak im nogi powyrywam! - warknęła wściekła femme.
- Hehehehe - zarechotał złośliwie Aston.
- *Arcee!* - bipnął wysoko Bee.
Nie ugasiło to zapału botki.
- Pewnie będą mieć jakieś wytłumaczenie, zawsze mają... - mruknął zielony.
- Dlatego trzeba ich ochrzanić zanim dojdą do słowa. - udzielił rady czarny.
Wszyscy zgodzili się, mrucząc przeciągłe potwierdzenie. Dwoje z czterech Cybertrończyków, ci o bardziej gorącym charakterze najeżyli się na kołach. Czarny jednak opadł nieznacznie widząc nie do końca codzienny widok, bo za jego Margo widać było jakąś wkurzoną, rudą laskę, która albo szła w ich stronę jakby chciała im nakopać albo komuś za nimi.
- Ej - zwrócił uwagę swoich kompanów - Czy ta wkurzona ruda, idzie w naszą stronę? - zapytał niewiadomo kogo.
Arcee wydała tylko lekkie graniczące z paniką westchnięcie.
