Prolog

222 90 1
                                    


-Mam wszystko pod kontrolą - wziąłem kilka głębszych wdechów. Moje demony znowu wygrały, doszczętnie niszcząc mnie tak, jak zamierzały. A ja uległem. Pozwoliłem im ponownie zamienić moje życie w piekło.

Nie podjąłem walki, a powinienem był. Powinienem był walczyć o nią, przecież była moim sensem życia. Co mam teraz począć bez niej? Bez niej nie odczuwam tchu, a moje życie traci sens. Jedyne, co teraz pragnę, to zapić się na śmierć.

Przeczesałem palcami włosy, oparty o kanapę. Siedząc na podłodze, spoglądam na ścianę, na której jest jej zdjęcie. Wspomnienia przychodzą jak fale, każda z nich przynosząc ból i tęsknotę. To zdjęcie, które kiedyś przynosiło uśmiech na moje twarzy, teraz staje się symbolem utraconego szczęścia. Nie był to tylko koniec związku, ale też koniec mojego spokoju i równowagi wewnętrznej.

-Moje życie to porażka. - Uniosłem butelkę whisky i wypiłem kilka łyków.

Moje demony miały teraz bal, świętując swoje zwycięstwo i nasycając się moim cierpieniem.

jakby to był dla nich najsmaczniejszy pokarm. Próbowałem ukryć swoje uczucia, ale one potrafiły wyczuć nawet najdrobniejsze drgnienie w moim wnętrzu. Syciły się moją bezradnością, rosnąc w siłę, jak cień rozciągający się wraz z upadkiem słońca.

W miarę jak butelka whisky stawała się coraz lżejsza, tak moje serce stawało się coraz cięższe. To był ich triumf, ale wewnętrzny bunt wciąż płonął we mnie. Choć na zewnątrz wydawało się, że demony świętują, w moim wnętrzu rozpalał się ogień, gotowy do konfrontacji.

Moje emocje sięgnęły zenitu, rzucając butelką o ścianę, gdzie ta rozbijając się, rozsypała się na kawałki, a reszta alkoholu rozlała się po podłodze. Wydobył się ze mnie dziki ryk.

Łzy spływają po mojej twarzy. Gdy otwieram oczy, ogarnia mnie uczucie déjà vu. Siedzę teraz, skulony w moim starym pokoju, i rozpływam się w płaczu. Słyszę kłótnie moich pijanych rodziców, jakby to było wczoraj. Po latach, ten ból, ten cholerny ból, wraca z równą siłą.

-Masz, co chciałeś, Christianie - powiedziałem z nutką znużenia.

Opuściła przestrzeń mojego życia, teraz jest jak cień, który delikatnie wymazuje swoją obecność.

Byłem niemal pewny na początku, że Rafael coś knuje. Przez całe moje życie byłam wobec niego czujny. Jak mogłem nagle stracić tę czujność i pozwolić mu zniszczyć moje życie? Od samego początku miał plan dotyczący nas. A ja, niestety, nie zrobiłem niczego, by go powstrzymać. To uczucie bezradności i żalu mieszało się we mnie, gdy zdałem sobie sprawę, jak bardzo mogłem być naiwny.

Przez niego straciłem jedyną osobę, którą kochałem, straciłem moją Nataly.

Wierzę, że pewnego dnia go dopadnę. Chcę, żeby spojrzał mi głęboko w oczy i wyznał, jak dotkliwie zaznał bólu, gdy ja zatoczyłem się na ścieżkę zniszczenia jego życia. Marzył o rozliczeniu, a teraz osiągnął to, co sobie postawił za cel.

Podniosłem wzrok, gdy rozpoznałem znajomy głos.

Zacisnąłem zęby i rozglądałem się po pomieszczeniu, próbując odnaleźć butelkę z alkoholem. Wstrzymałem łzy i przełknąłem ciężko ślinę. Gdy kroki zbliżały się, rzuciłem spojrzenie w kierunku drzwi.

-Christian... - Głos mojego przyjaciela odezwał się, przerywając chwilę ciszy.

-Spierdalaj, Noah... - Wycedziłem ze złością.

Nie chcę by ktokolwiek widział mnie w jakim jestem stanie. Nie chcę z nikim rozmawiać ani słuchać rad... Nie potrzebuję pocieszenia, że wszystko będzie dobrze, bo nic już nie będzie takie. Jej nie ma, i nic ani nikt nie cofnie czasu.

Niedostępna dla niego  #2 [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz