Rozdział 8

181 50 1
                                    

Christian. 

Następnego ranka świt nie przyniósł mi spokoju, a niepewność dotknęła każdego mojego nerwu. Noah pozostawał nieosiągalny, ignorując moje połączenia. Kiedy siedziałem w skupieniu, zatopiony w wirze myśli, ojciec przerwał milczenie swoim stanowczym tonem:

-Co z Rafaelem? Zamierzasz jeszcze dać mu w mordę, czy wracamy do naszych miejsc?

-Wątpię, czy ma to jeszcze sens. Jesteśmy kwita, oboje zdajemy sobie sprawę, że wzajemnie nie znosimy się.

-Tak, to pewnie najlepsze rozwiązanie. Christian,  zastanawiałem się, czy nie pojechać z tobą do Mediolanu. Chciałbym poznać Mie i spotkać się z Nataly.

-Okej - odpowiedziałem, zanurzony w myślach. -Zbierajmy się, bo niedługo odlatujemy, a jeszcze musimy przejść odprawę.

***

Podczas odprawy lotniczej, ojciec był bardzo podekscytowany. Rozmawiał z obsługą, kontrolował bilety, podczas gdy ja zapatrzony w dal, zastanawiałem się, jak daleko zaszły nasze nieporozumienia z Rafaelem. Czy to już rzeczywiście koniec naszych sporów i konfliktów? 

Ważne jest, abym teraz zachował czujność i miejmy nadzieję, że więcej on nam nie zaszkodzi. 

 Teraz skoncentruję się na niej. Choć rozum podpowiada mi cierpliwe oczekiwanie na jakiś znak, nie mogę biernie czekać. Muszę działać, aby zdobyć jej wybaczenie. Nie chcę oczekiwać bezczynnie na sygnał.

Samolot wbijał się w niebo, a ja siedziałem z ojcem w wygodnych fotelach biznes klasy stewardessy obsługiwali pasażerów, podając nam eleganckie dania. Ojciec zamówił sobie drinka, a ja zdecydowałem się na butelkę wody.

Spojrzałem przez okno na błękitne przestworza, gdzie białe chmury tworzyły abstrakcyjne kształty. W powietrzu unosiła się ekscytująca atmosfera, a dźwięki samolotu stwarzały rytmiczne tło naszej podróży.

Ojciec odprężony, delektując się swoim drinkiem, spoglądał na mnie z uśmiechem. Jego widoczna radość na jego twarzy nie pozostawiała wątpliwości - nie mógł się doczekać chwili, kiedy pozna swoją wnuczkę.

***

Kiedy stanęliśmy przed drzwiami, otworzyłem je, pozwalając ojcu wejść pierwszemu. Naszym oczom ukazał się widok Nataly, która uśmiechała się szeroko na widok mojego ojca. Ojciec bardzo się ucieszył, przytulając ją  do siebie. Ich uścisk był pełen radości i emocji. 

W tym samym momencie  Mia szybko zbiegając po schodach wtargnęła w moje ramiona.

Podnosząc ją, mocno przytuliłem do siebie, prezentując ją oczom ojca. Ojciec, z łzami w oczach, serdecznie przywitał się z maleńkim źródłem radości. Kiedy postawiłem Mię na ziemi, spojrzałem surowo na Nataly. Jej spojrzenie i moje wyrażały wiele, a atmosfera była napięta od oczekiwań. Ojciec, zauważając to,  zaproponował Mii, aby pokazała mu swój pokój. Z radością wzięła go za rękę i poprowadziła na górę. 

Spojrzałem na nią, przygotowując się do wyrażenia swoich uczuć, gdy nagle ktoś zdecydowanie zapukał do drzwi. Po chwili wchodził Noah. Przywitał się, a ja spojrzałem na niego z wyrazem niezadowolenia.

-Co miała znaczyć ta impreza? - skierowałem pytanie do niej, a w moim tonie było wyczuwalne rozczarowanie. Gdy Noah chciał się odezwać, zdecydowanie go wyprzedziłem: 

- A ty lepiej się nie odzywaj do mnie.

W pomieszczeniu unosiła się napięta atmosfera, jakby każde słowo było gotowe eksplodować. Spojrzenia były wymowne, a milczenie było głośniejsze niż wszystkie słowa, które mogłyby zostać wypowiedziane. 

Niedostępna dla niego  #2 [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz